Rozdział 10
Zbliżała się godzina spotkania. To miał być czas przemyśleń i zmian. Z jednej strony uwięzieni z drugiej przemiany w wampiry. Ale trzeba określić kolejność.
O godzinie trzeciej po południu wszyscy zaczęli się zbierać w mieszkaniu rodziny Carbonara. Niemal wszyscy którzy byli powiązani z tym co się dzieje. Oprócz jednej osoby.
- Chyba domyślacie się po co to zebranie... - zaczął ostrożnie Dante. - Nie wiem czy chcecie dalej pomagać.
- Co to w ogóle za stwierdzenie. - powiedział David. - Po tym co widzieliśmy to wręcz obowiązek pomagać.
- Okey... Trzeba ustalić co dalej... - stwierdził Dante. - W dodatku moja mama powiedziała że nadnaturalni są przetrzymywani w Human Labs.
- Powinniście zająć się żywymi z Human Labs. - powiedział Freyr.
- A co z Elfem? - spytał Lucas. - To też jest bardzo ważne.
- Nie sądzę by to było aż tak ważne. - powiedział Erwin.
- Możemy się zawsze podzielić. Część zajmie się Human Labs, a część poszuka Elfa. - powiedział Dante.
- Poradzę sobie sam... - stwierdził sucho Lucas.
- Nie poradzisz sobie. - powiedział Freyr.
- Co ty możesz o tym wiedzieć?
- Nadal jestem władcą Alfheimu. Znam ten lud. W przeciwieństwie do innych stworzeń potrafią nauczyć się każdego rodzaju magii. Mój przyjaciel na pewno go nauczył tego samego co sam wie. Potrzebujesz pomocy.
- Nie dzięki. Dam sobie radę. - powiedział oschle Lucas i wyszedł z mieszkania.
- Oby miał rację, ale w razie czego odnajdę tego przyjaciela. Może być potrzebny. - powiedział Freyr
- Co masz na myśli? - spytał Michael Quinn.
- Human Labs nie jest przypadkiem placówką rządu Stanów Zjednoczonych? - spytał Freyr.
- Jest... - powiedział Dante. - Co to ma wspólnego z Elfami?
- Jest pewne zaklęcie którego używali Aesir (Asowie). Spowolnienie Bifrostu. Moja przyjaciółka Beyla dobrze opanowała to zaklęcie i nauczyła go brata Byggvira. - powiedział Freyr.
- Nie powiedziałeś jak ma na imię... - stwierdził Simon
- Było nim Endiri, ale tak jak każdy kto wciąż tu żyje zmienił imię i ma teraz też nazwisko. - powiedział Freyr. - Powiem też szczerze, o czym wiedzą Dante i Erwin. Także zmieniłem dla bezpieczeństwa. Od teraz jestem Zaceed Skengerton i tak się do mnie zwracajcie. - pominął to, że wyczuwa kogoś z przeszłości z przeciwnej strony. Wyglądało na to, że Calypso nie zabiła ostatniego. To by też wyjaśniało czemu Cerberus interesuje się miejscem w którym uwięziona jest Gaia.
- W porządku. - powiedzieli pozostali w różnym tempie.
Po spotkaniu Dante musiał załatwić jedną rzecz. Była to rozmowa z Sonny'm. Od tamtych sytuacji z Erwinem nie rozmawiali ani na stopie zawodowej ani prywatnej.
Przyszedł na komendę główną Mission Row. Oczywiście nie obyło się bez szeptów niektórych współpracowników, bo zadaje się z poszukiwanym przestępcą.
Jednak nim wszedł zobaczył że ktoś jest w biurze Sonny'ego. Była to ta sama kobieta co podwoziła jego i Erwina do Los Santos. Gdy się im przyglądał spojrzała nagle na niego, Sonny również zwrócił na niego uwagę. Dante czuł się niezręcznie, ale Sonny wstał i otworzył drzwi.
- Chodź Dante... To dotyczy częściowo również ciebie. - powiedział Sonny.
Chłopak wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi.
- O co chodzi...? - spytał Capela.
- Wygląda na to, że z twojego chłopaka zejdą zarzuty i poszukiwania. - powiedział Sonny.
- Co? Jak to? - spytał Dante.
- Panna Garcon ci to wyjaśni. - rzekł Sonny.
- Mój młodszy brat Dia uciekł jakiś czas temu z domu, niedawno go odnalazłam. Tak jak ja jest czarownikiem Psychikiem. Czytamy w myślach, kontrolujemy umysły i te sprawy. Z tego co się dowiedziałam od niego kontrolował umysły tak zwanego Zakshotu dla zabawy. Nie pamiętali tego co robili bo nie chciał by pamiętali. - powiedziała Nina Garcon. - Bardzo mi przykro, że przez mojego brata twój chłopak był poszukiwany.
- Czy coś się dzieje w twoim domu? - spytał Dante. Było to częściowo zawodowe pytanie.
- Babcia jest zwykłym człowiekiem, naszej matki nie ma już kilka lat, a ojciec pracuje cały czas. W praktyce tylko ja się zajmuję nimi i próbuje mi pomóc nasz sabat. - powiedziała kobieta. - A trójka młodych Psychików to spory kłopot.
- Może przeniesie się pani z Sabatem do miasta, będzie łatwiej... - powiedział Dante.
- Nie powinnam. Nasz Sabat mieszka w Paleto Bay od kilku pokoleń. - powiedziała Nina.
- Dobrze to zrobi twojej rodzinie i sabatowi.
- Zastanowię się nad tym i porozmawiam z ojcem. Dam wtedy znać. - powiedziała kobieta. - W Human Labs nie dzieje się najlepiej. Słychać stamtąd myśli istot. Masz mój numer, pomogę jeśli będzie potrzeba. - zdziwiło Sonny'ego co mówi kobieta, Dante nie. Nina z kolei wyszła z gabinetu zostawiając ich samych.
- Dante co się dzieje? - spytał zmartwiony Sonny.
- Nie wiem od czego zacząć.... Dużo się wydarzyło... - powiedział Capela.
- Od początku....
- Miałem dziwne sny... Potem osoba z tych snów objawiła się na szczycie góry Chilliad... Erwin pomógł mi odnaleźć Ereshkigal, Mezopotamską Boginię Podziemii, ta skierowała nas do Freyra... Gdy z pomocą tego Boga uwolniliśmy Ereshkigal ta dała nam możliwość ostatniego spotkania z bliskimi... Zobaczyłem mamę i siostrę... Powiedziała nam o uwięzionych nadnaturalnych w Human Labs... Bogini dała mi możliwość przywrócenia jednej osoby do życia...
- Kogo wybrałeś? - spytał smutno Sonny.
- Nie mogłem mamy... To byłoby nieuczciwe dla Madeline... Wybrałem ojca Nicollo i Ivo...
Sonny wstał, poszedł do Dante i go przytulił.
- To musiało być ciężkie wybrać kogoś innego. - powiedział Wampir.
- Tak... Pomożesz nam z Human Labs?
- Oczywiście... Postaram się załatwić karty dostępu. Jeśli się nie uda to przynajmniej będziemy wiedzieć o tym, że czyhają na nas i lepiej się przygotujemy...
- W porządku.... Wpadniesz do nas na kolację kiedyś? - spytał chłopak.
- Najpierw spróbuję przetrawić, że twój chłopak nie jest przestępcą. - powiedział Sonny.
Dante nie był jedynym którego nawiedziła w snach Ereshkigal. 1000 lat temu Bogini nawiedzała w ten sposób Sonię, gdy ta wraz z Zakshotem przybyła na kontynent Amerykański.
Sonia z pomocą nowego Sabatu użyła potężnego zaklęcia hibernacji, by 1000 lat później zostać obudzoną przez Boginię.
- Nadszedł czas. Odnajdź Calypso i ją obudź moja droga. Jesteście obie potrzebne na głębokim zachodzie kontynentu.
Tylko tyle powiedziała Ereshkigal do obudzonej Sonii, nim zniknęła.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro