Rozdział 13
Kiedy w poniedziałek Dante zjawił się w pracy natychmiast poszedł do Sonny'ego. Miał nadzieję, że zdobył w legalny sposób karty wejściowe.
- Cześć... - wszedł do biura Szefa bez pukania.
- Dante.... Dobrze że jesteś... Miałem po ciebie posłać. Mam to o co prosiłeś, ale udało się załatwić niestety tylko trzy. Musisz ostrożnie wybrać z kim tam wejdziesz. - powiedział dosyć zmartwionym głosem.
- Coś się stało?
- Boję się, że ty też tam zostaniesz zamknięty. Wydaje mi się że wiedzą o mnie i pewnie będą chcieli coś wam zrobić gdy tylko przekroczycie próg placówki.
- Poradzę sobie. - chłopak podszedł do mężczyzny i go przytulił. - Jestem Syfonem, a nasz stan to jedno z siedmiu źródeł magii na świecie. Magia jest tu potężna.
- Czytałeś legendy o Chilliad?
- Erwin mi opowiedział o tym.
- Rozumiem. Nie powiem tego przy innych. Szczególnie przy Shelby'm, ale cieszę się że go masz od początku.
- Dzięki tato.
Wieczorem tego samego dnia zwołane zostało zebranie w Los Immortales. Przyszli wszyscy zaangażowani. Zjawił się pierwszy raz Sonny z Alexem. Przybyła także Nina Garcon. Rozmowy były nieco ciężkie, bo Dante jeszcze przed spotkaniem wiedział kogo powinien zabrać, a byli to Bart Wieczorek i Nina Garcon. Postawił zebranych przed faktem dokonanym. Całą trójką byli jednymi z najsilniejszych istot w San Andreas. Nie chciał brać Freyra, bo wieści mogły się roznieść po wrogach po Uwolnieniu Ereshkigal.
We Wtorek rano Dante, Bart i Nina zjawili się pod biurem Szeryfa w Sandy Shores. Tam wszyscy mieli się przebrać w stroje policji stanowej. Sonny wyjaśnił że udało się zdobyć karty przez narrację tajnego śledztwa powiązanego z niedawną kradzieżą w placówce.
Wszyscy musieli zachować spokój. Gdy dojechali na miejsce weszli przez bramę. Bart wtedy aktywował zdolności widzenia aur, by wiedzieć z kim mają do czynienia, a Nina wygłuszyła część głosów, Dante w razie problemów ściągał osiadłą magię ze scian budynku i w tym było coś podejrzanego.
- Będą kłopoty... - powiedział po cichu Dante do reszty.
- Słyszę... - rzekła Nina. - Nie podoba mi się tu....
- A ty co sądzisz Bart? - spytał Dante.
Bart czuł coś nieznajomego. Nie była to magia Midgardu. Nie była to też żadna znana mu magia. W dodatku aury tych ludzi były dziwne. Nie były złe, ale było ewidentnie coś z nimi nie tak. Były jakby marionetkami w cudzych rękach. Usłyszał piorun. Jego myśli Nina nie potrafiła wyczytać, ale tylko dlatego, że myślał intensywnie w innym języku.
- Musimy wyjść. Teraz. - powiedział do nich, ale nim zdążyli zareagować obiekt zaczął się zamykać. Nie było czasu na faktyczną ucieczkę.
Każdy z nich używał swoich mocy tak jak potrafił. Dante pochłaniał magię z budynku i niszczył zamknięcia, a pod bramą bardziej była potrzebna tarcza. Nina starała się kontrolować ludzi na tyle ile mogła. Bart z kolei zaczął kontrolować rośliny z zewnątrz, które to rosły do monstrualnych rozmiarów i zaczęły otaczać budynek pnączami. Na wzgórzu przed bramą wyrosło roślinne ramię, które wyrwało bramy.
Bart przez użycie tego aspektu magii na taką skalę czuł jak niewidzialne kajdany z niego spadają. Ten moment wyczuł Freyr. Bóg z Rodu Wanów zrozumiał czemu Łuk i Samo Światło Alfheimu wybrało chłopaka. Bart jako Pół Elf wychodzi poza schemat. Nie ogranicza go to co każdy z ludów Dziewięciu Światów. Moc Natury, której dziś użył jest równa Mocy samych Wanów.
Kiedy całą trójką zdołali uciec zatrzymali się na drodze do Grapeseed.
- Co to było? - spytał Dante.
- Nie wiem... Nigdy na taką skalę nie użyłem magii Wanów, ale poczułem się... Wolny... Nie rozumiem.... - powiedział zdezorientowany Bart.
- Zanim nam powiedziałeś to twoje myśli były w żadnym znanym mi języku.
- Tata uczył mnie języków martwych. I to takich których świat nawet nie zna. Języki Światów.
- Jesteś pewny?
- Najstarszy język na Ziemi to język Atlantów, Pozostałe Światy są zbliżone z językami Skandynawii... A Atlantów jest dosyć zbliżony do języków romańskich...
- Nie znam Skandynawskiego, ale słyszałam parę razy ten język, a do romańskich, to nie był podobny w żadnym calu. W naszym sabacie znajomość Francuskiego i samej łaciny to tradycja. - powiedziała Nina.
- To co to był za język? - spytał Bart.
- Może Freyr będzie wiedział? Znaczy Zaceed... - powiedział Dante. - Napiszę do reszty żeby przyjechali do Los Immortales.
Niedługo po przyjeździe do Los Immortales Dante został przytulony przez Erwina, a potem przez Sonny'ego. Z resztą nie tylko on. Barta przytulił ojciec, a Lucas zachowywał się dosyć niepewnie, bo nie wiedział co będzie właściwe. Ninę natomiast tylko ojciec.
- Co się tam stało? - spytał Sonny. - Dostaliśmy doniesie o włamaniu.
- Wiedzieli od początku... - powiedziała Nina. - Ale gdyby nie Bart to byśmy pewnie zostali uwięzieni.
- To prawda? - spytał Czarek.
- Tak tato... Użyłem pierwszy raz w takim stopniu Magii Wanów.
- Wyczułem to. - powiedział Zaceed (Freyr) - I zrozumiałem, że nie bez powodu to ciebie wybrało samo Światło Alfheimu i Łuk. Przez swoje dziedzictwo jesteś jedynym, który może władać innymi aspektami magii na równi z ich rodzimymi użytkownikami.
- W pewnym momencie poczułem jakby ktoś zerwał mi kajdany. - powiedział Bart.
- Myślę że sam je na siebie nałożyłeś ze strachu przed utratą kontroli. Nasza Magia jest potężna. - powiedział Zaceed (Freyr) - Używamy pełni mocy, gdy sytuacja tego wymaga. A u ciebie wymagała i dałeś radę.
- Nina mówiła, że słyszała w moich myślach język nie podobny do żadnego znanego. Ani do języka Atlantów, ani Skandynawii.
- W naszej przeszłości do wojny dołączyli Przedwieczni. Bogowie którzy byli jeszcze zanim powstały światy. Rozmawiali z nami z pomocą telepatii, bo gdy chcieli rozmową to my nic nie rozumieliśmy. Do Przedwiecznych wiemy, że należą między innymi Gaia, Uranos, Pegasus, Ymir, Surtr, Nature, Eros, Lilith i Azazel. Są dziećmi i tworami Ognia i Lodu. - powiedział Bóg Wanów. - Niewiele o nich i ich pochodzeniu wiadomo. Sami też za dużo nie "mówili" o sobie. Z tobą musiała się skontaktować Nature. O niej wiemy, że poza byciem Boginią Natury jest też Pierwotną Wróżką.
- To wszystko się powoli komplikuje. - stwierdził Dante. - A do Human Labs trzeba się dostać siłą i potem zniszczyć to źródło zła.
- Ktoś kto tym zarządza kontroluje ludzi. Jeśli wiedzą to nie mają wpływu na to co robią. - powiedziała Nina.
- Nie są źli. Widziałem aury. Trzeba ich też uwolnić. Też są ofiarami. - powiedział Bart.
Po ataku na placówkę Human Labs został wdrożony projekt Equilibirium. Był on tworzony we współpracy z Oddziałem Japońskim. Tylko nieliczne rządy. krajów wiedziały o istnieniu nadnaturalnych, w wielu krajach sami mieszkańcy wiedzieli i woleli to ukrywać. Niektóre z rządów chciały się pozbyć nadnaturalnych wyrażając się o nich jakby byli podrzędnymi istotami.
Projekt Equilibirium jest to twór syntetyczno-organiczny. Jest on także klonem Czarownika Ricka Sancheza, który jest przetrzymywany w Amerykańskim Human Labs. Jego zadaniem jest mordowanie nadnaturalnych. W przeciwieństwie do Oryginału nie jest on nadnaturalnym. Z magią się rodzi, a nie ją nabywa. Jedyne co Equilibirium posiada to sensory wykrywające nadnaturalnych, ale nie każdy rodzaj. Bo nie o każdym wie ludzkość.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro