Rozdział Pierwszy
Rudowłosa dziewczyna stanęła przed o wiele masywniejszym przeciwnikiem, dzierżąc dwa średniej wielkości miecze.
- Zaczynamy! - krzyknął trener.
Szybko niczym atakujący wąż dziewczyna odskoczyła na przeciwległy koniec areny, a za nią podążył jej przeciwnik.
Chwilę później wymieniali się już miażdżącymi ciosami.
Wydawałoby się, że to dziewczyna, z dwoma mieczykami i swoją zwinnością miała przewagę.
Jednakże po chwili okazało się, iż dwuręczny miecz, siła i masa chłopaka dawały mu większą efektywność.
Dość szybko przyparł rudowłosą do jednego z wielkich kamieni wyznaczających granicę areny.
Jednym potężnym cięciem z góry przeciął jej skrzyżowane mieczyki.
- Kurwa. - wymamrotała i błyskawicznie uskoczyła do góry przed nadciągającym ciosem.
Złapała się występu i, stękając z wysiłku, podciągnęła się na sam szczyt.
Odrzuciła bezużyteczne szczątki mieczy poza arenę i wyjęła dwa sztylety zza cholew.
Zeskoczyła i miękko wylądowała za plecami przeciwnika, który, słysząc świst powietrza, od razu się obrócił, napotykając ramieniem jeden ze sztyletów, podczas gdy drugi kierował się ku jego nodze.
Na nieszczęście dziewczyny oba trafiły w grube skórzane osłony i nie wyrządziły chłopakowi żadnej krzywdy.
Ten, zorientowawszy się o tym, błyskawicznie je wyciągnął, jeden odrzucając na bok areny, a drugim robiąc zamach w kierunku dziewczyny.
Uniknęła go z łatwością i, korzystając z okazji, że przeciwnik w jednej ręce trzymał swój miecz, w tym momencie skierowany ku dołowi, a drugą zamachiwał się tam i z powrotem, zebrała siły i walnęła pięścią uzbrojoną w kastety w środek twarzy, łamiąc mu nos i posyłając na ziemię.
Zanim jeszcze trener zdążył się zorientować o jej wygranej, podniosła oba swoje sztylety i schowała je z powrotem za cholewy swoich butów.
- Wygrywa Isa! Gratuluję. Sersen, idziemy do infirmarium.
Chłopak podążył za trenerem, zostawiając rudowłosą samą na arenie.
Drżącymi z wysiłku palcami rozplątała zapięcie noszonej przy pasie sakiewki i wyjęła inhalator.
Zaciągnęła się raz, drugi, trzeci lekiem, a jej rzężenie ustało i mogła coraz swobodniej oddychać.
- Pieprzona astma. - rzuciła pod nosem, chowając inhalator z powrotem i udając się po przepołowione mieczyki.
Znowu będzie musiała wybłagać nowe od zbrojowni.
Ruszyła w tym kierunku, jednocześnie wycierając małe kropelki potu z czoła.
Wielki comeback Lodowej Władczyni, świeżo po remake'u!
Jak już zapewne zdążyliście zauważyć, fabuła będzie trochę (bardzo) inna od tej poprzedniej.
Musicie wybaczyć mi okazjonalne wulgaryzmy, albowiem są one niezbędne dla kreacji postaci Isy.
Myślę, że rozdziały wrzucać będę tak z raz na tydzień.
Życzę miłej lektury!
Loivissa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro