Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

  Mroczna Puszcza była odpowiednią nazwą. Tym lasem, wciąż ogromnym, ale i tak mniejszym od Fangornu, rządzi Thranduil.
  Kilkaset lat temu stracił on ukochaną żonę, która zginęła podczas bitwy w Gundabadzie.
  Potem król się załamał, na zewnątrz stał się bardzo zimny i wyniosły, pychą zaś sprowadził na siebie konflikt z krasnoludami (głównie z rodem Durina).
  Ma jeszcze syna Legolasa, lecz niestety chłopak trochę przypomina ojca.
  Pogrążona w myślach, nawet nie zauważyłam, gdy kompania zgubiła ścieżkę.
  - Co? Gdzie jest ścieżka?- krzyknęłam.- Chwilę się zamyśliłam, a wy już macie kłopoty?!
  Thorin spojrzał na mnie oszołomiony.
  - Nie słyszysz tych głosów?
  - To złudzenia wywołane czarną magią Czarnoksiężnika z Dol Guldur. Nie wierzcie w nie!- westchnęłam.- Bilbo, ja i Alvaris wejdziemy na górę i zobaczymy, w którą stronę mamy iść.
  Natychmiast wypatrzyłam słońce. Problem w tym, że po chwili pojawiły się pająki i elfy, które zabrały kompanię do pałacu Thranduila. Bilbo pobiegł za nimi, a ja i Alvaris normalnie poszłyśmy do wejścia.
  - Kim jesteście?- spytał strażnik przy drzwiach.- O co chodzi?
  - Ważna sprawa do króla Thranduila. Wystarczy podać imię: Livien.
  Elf poszedł to sprawdzić i po kilkunastu sekundach wrócił.
  - Król zaprasza do głównej sali. Ostrzega przed grupą krasnoludów, którzy tam przebywają- oznajmił.
  Weszłyśmy do sali tronowej. Na ozdobnym masywnym krześle siedział elf ze srebrzystymi włosami. Thranduil. Przed nim stała cała kompania, a obok tronu Legolas i Tauriel.
  - Livien, cóż za spotkanie- przywitał się król.- Kim jest twoja towarzyszka? Dlaczego mi się nie pokłoniłaś?
  Parsknęłam drwiącym śmiechem.
  - Po pierwsze: dla ciebie Lady Livien- stwierdziłam lodowato.- Po drugie: nikomu się nie kłaniam. A już na pewno nie komuś takiemu jak ty. To jest Alvaris.
  - Po co tu przyszłyście?
  - Krasnoludy są ze mną. Nie masz prawa ich zatrzymywać.
  - To moje królestwo- Thranduil uśmiechnął się krzywo.
  - Ale oni są ze mną- przewróciłam oczami.- Jak ktoś jest ze mną, to nikt nam nie przeszkadza. Thorinie, wychodzimy!
  Krasnoludy szybko wyszły z pałacu. Kili na pożegnanie uśmiechnął się do Tauriel. Ja z Alvaris też ruszyłam w stronę Ereboru.
  Czułam, że niedługo ponownie spotkam tego aroganckiego króla.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro