3.Since You've always had a tickle on the belly, Niall
— Co ty tu robisz? — zapytała Miley, widząc Nialla pod jej akademikiem. — Idź sobie, zanim cię ktoś zobaczy! — krzyknęła cicho.
Chłopak odepchnął się nogą od ściany i podszedł do niej. Wziął jej torbę i ruszył w przeciwnym kierunku niż jej mieszkanie. Dziewczyna zdezorientowana spojrzała na niego marszcząc brwi.
— Co ty do cholery robisz, idioto?
— Zabieram cię gdzieś — powiedział.
Ona nie miała zamiaru nigdzie się ruszać, więc przerzucił ją sobie przez ramię i ruszył w stronę parkingu. Srebrnowłosa zaczęła się rzucać, ale to nie działało. Puścił ją dopiero przy domu jego bractwa.
— Po co mnie tu przyprowadziłeś? — skrzyżowała ręce na piersi.
— Chcę, abyś poznała moich kumpli.
— Kim ja dla ciebie jestem, żebyś mi tu kogoś przedstawiał, co? Nasz związek zakończyłeś kilka lat temu, na lotnisku w Mullingar, 25 lipca.
— Pamiętasz datę?
— Pamiętam. Bo byłeś moim pierwszym chłopakiem. Takie rzeczy się pamięta.
— Tylko ty pamiętasz takie rzeczy.
Uśmiechnął się do niej i pociągnął ją za rękę do wnętrza domu. W kuchni siedziało kilku chłopaków i rozmawiali o czymś. Kiedy Niall i Miley weszli do środka, wszyscy zwrócili oczy w ich stronę. Dziewczyna czuła się niezbyt komfortowo, wiedząc, że gapią się na nią chłopcy z trzeciego roku, a ona była na pierwszym.
— Siema Niall! Kolejną laskę sobie przyprowadziłeś? — zapytał jakiś brunet.
— Nie — prychnął. — Zmieniłem się od pierwszego roku. To Miley.
— Cześć Miley — powiedzieli wszyscy równo.
— Hej.
— Będzie ona teraz częstym gościem tutaj — oznajmił Horan. — A teraz idziemy na górę — pociągnął ją za rękę i oboje weszli po schodach na górę. Zaprowadził ją do swojego pokoju. Weszli razem do środka. Nie był to najczystszy pokój jaki Mi widziała, ale najgorzej też nie było. Ni zebrał górę brudnych ubrań i wrzucił ją do kosza na ciuchy. Schował do szuflady jakieś magazyny i otworzył okno. Dziewczyna usiadła na niezaścielanym łóżku i rozejrzała się dookoła.
Ściany pokoju były koloru ciemnego szarego. Wisiały na nich różne plakaty, a między innymi z wpół nagimi kobietami, co zawstydzało Richards. Meble były dość nowe. Na komodzie na wprost łóżka stała ramka ze zdjęciem. Dokładniej, to było zdjęcie Nialla i Miley.
Chłopak widząc, że jego przyjaciółka zawiesiła na nim wzrok, szybko schował je.
— Co to było?— zapytała, uśmiechając się.
— Nic ważnego.
— Wiem, że to nasze zdjęcie, ale... dlaczego nadal je masz?
— Bo jak już kiedyś mówiłem, na początku tęskniłem i brakowało mi ciebie.
Na początku tęskniłem i brakowało mi ciebie. Tęskniłem. Brakowało mi ciebie. Ale tylko na początku.
Kolejne myśli bombardujące głowę Miley.
— Po co mnie tu przyprowadziłeś? — zapytała na nagle.
— Obejrzymy film. Wiesz, jak przyjaciele — szturchnął ją łokciem w bok i wziął komputer na kolana. Wybrał film, nie pokazując jaki, Miley.
— Na prawdę? 50 twarzy Greya?— zakpiła z niego. On tylko skinął głową i ustawił laptop na ziemi. Położył się obok niego, a Miley przy nim.
***
— Ten film był okropny! — oznajmiła Miley, gdy na ekranie zaczęły pojawiać się napisy końcowe.
— Mnie tam się podobał — Niall się uśmiechnął.
— Zboczeniec — zachichotała.
— Świętoszka — odpowiedział jej, również chichocząc.— A ty nadal jesteś dziewicą?— wypalił nagle. Miley uderzyła go w ramię.
— No powiedz — szturchnął ją w bok. Ta jedynie pokręciła przecząco głową.
— Nadal jesteś dziewicą!- zaśmiał się, krzycząc.
Dziewczyna zarumieniła się, gdyż krzyknął to dość głośno. Za głośno.
— Może — zrobiła naburmuszoną minę.
— Czemu?
— Powiedziała „może". Zmieńmy temat.
— Nie. Chcę wiedzieć.
— Idę sobie — wstała, ale on chwycił ją za kostkę.
— Powiedź.
— Nie i koniec kropka.— skrzyżowała ręce na piersi.
Niall wyjrzał przez okno, a ona włożyła mu dwa palce w oba boki. On podskoczył i krzyknął. Dziewczyna wybuchła śmiechem i upadła na łóżku. Chłopak posłał jej złe spojrzenie i zawisnął nad nią. Zaczął ją łaskotać pod pachami, a ta wybuchłą niepohamowanym śmiechem. Kiedy na chwilę zaprzestał czynności, ona wykorzystała moment i odwróciła ich tak, że to on był pod nią. Uśmiechnęła się do niego i podciągnęła jego koszulkę do góry. Po chwili zaczęła łaskotać go po brzuchu, a on zaczął śmiać się jak szalony. Kiedy brakło im sił, opadła obok niego.
— Skąd wiedziałaś, że mam tam łaskotki? — zapytał.
— Od zawsze miałeś łaskotki na brzuchu, Niall — powiedziała, spoglądając na nią.
— Ty znów to pamiętasz — westchnął.
— Bo byłam z tobą w związku.
— Szczęśliwym związku — wypalił, sam nie wiedząc po co.
Między nimi zapanowała cisza. W pewnym momencie, zauważyli, że za oknem robi się coraz ciemniej. Wspólnie stwierdzili, że czas, aby odprowadzić Miley do jej akademiku.
Oboje wstali, założyli buty i wyszli. Całą drogę z domu bractwa spędzili śmiejąc się. Pod drzwiami do jej mieszkania oboje zatrzymali się. On spojrzał na swoje buty, tak samo jak ona. Dziewczyna zagryzła wargę i podniosła na niego wzrok.
— Dzięki za miło spędzone popołudnie — powiedziała.
— Ja też dziękuję. — spojrzał na nią. Miley myślała chwilę nad czynem, który miała w zamiarze zrobił i w końcu zdecydowała.
Pocałowała go w policzek.
— Pa — powiedziała i weszła szybko do mieszkania. Oparła się o drzwi, zaraz po zamknięciu ich i znów zagryzła wargę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro