Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

• Rozdział Pierwszy • Wybór

Perspektywa Annabell

Otworzyłam powoli oczy odczuwając ból w prawym udzie, oraz w plecach. Nie do końca rozumiałam co się w tym momencie dzieje ani gdzie jestem. Świat przed moimi oczami okazał się nicością, a przynajmniej tak mi się wydawało. Leżałam na parkiecie zrobionego z nieznanego mi wcześniej materiału. Powoli podniosłam się rozglądając wokół i dostrzegłam, że nie tylko ja tu leżę. Pierwsze co zrobiłam to zerknęłam na udo, przypominając sobie co zrobiłam przed stratą przytomności. Ten kawałek skóry był szczelnie zakryty materiałem czarnego dżinsu. Nie pamiętałam bym te spodnie dziś ubierała ale byłam wdzięczna losowi, że takie a nie krótkie spodenki jakie czasem zdarzało mi się nosić czy spódniczka która może się podwinąć przez wiatr. Nie chciałam by się wydało to, że nie daje już rady. Nagle jedna z postaci wstała na równe nogi co utwierdziło mnie w przekonaniu, że znam tę sylwetkę, znam ją aż za dobrze. Czułam niepokój w sercu bo wiedziałam jak długo nie było nam dane chociaż porozmawiać...

- Ayato? - szepnęłam cicho patrząc z niedowierzaniem jak wymieniony chłopak odwraca się i wytrzeszcza oczy na mój widok

- Annabell? - jego ton był równie zdziwiony co mój - Gdzie my jesteśmy?

- No to niezłe przywitanie po ponad roku - mruknęłam pod nosem patrząc, że nieopodal leży mnie znajoma blond czupryna - Eris?

Dziewczyna leżała trzymając się za głowę, z jednego miejsca sączyła się strużka krwi. Nie rozumiałam skąd tam się wzięła ani to co tu robi moja przyjaciółka. Czy ja śniłam? Nie wiedziałam ale pewne było to, że pognałam szybko do przyjaciółki odrywając rękaw mojej koszulki i przykładając materiał do rany, bo większego pomysłu nie miałam. Ayato chyba nie miał nic lepszego do roboty więc poszedł za mną i stanął przy mnie.

- To jest jedna z moich najlepszych przyjaciółek - Wyjaśniłam brunetowi - Eris

- Użyj tego - wyjął z kieszeni opatrunek z bandażem - Będzie bardziej użyteczne niż kawałek koszulki

Spojrzałam na niego badawczo i nie zrozumiale, nie wiedziałam czemu jest miły a tym bardziej skąd to wytrzasnął. Chłopak widząc moje spojrzenie tylko westchnął.

- Nie to nie jest nic złego i nie próbuje cię znowu teraz skrzywdzić - odparł - jeśli o to ci chodzi, poprostu Di skaleczyła się w nogę i miałem to bo ją opatrywałem zanim się tu znalazłem.

- Fajnie

- Wiesz, że jesteśmy razem?

- Owszem, Eiji z Shibą coś tam wspomnieli

- Chyba, że - chłopak się zmieszał bo myślał, że zarzuci chyba jakąś ciekawostkę.

- Co my? - nagle usłyszałam głos przyjaciela i coraz bardziej przestawałam rozumieć co się tutaj odstawia za cyrk.

Jeden sen a ja zobaczyłam mojego byłego najlepszego przyjaciela, dwójkę obecnych przyjaciół i jedną z najlepszych przyjaciółek. Kogo dane będzie mi dzisiaj jeszcze spotkać? Miałam cichą nadzieję, że tylko na tym się skończy. Widok bruneta przypominał mi ile przeszliśmy i jak tragiczny był koniec tego wszystkiego...

- Eri obudź się - poprosiłam, a chłopacy zajęli się sobą rozmawiając o jakiejś najnowszej grze. - Nie wiem gdzie jesteśmy i co się dzieje ale potrzebuje cię

- Ann daj mi spać - usłyszałam marudzenie przyjaciółki, przez co odetchnęłam z ulgą, żyła - Plus boli mnie łep.

- Dziewczyny co się tu dzieje?

Momentalnie przewróciłam oczami słysząc głos którego nie chciałam słyszeć. Skończyłam nakładanie opatrunku na głowie blondynki po czym odwróciłam się do ciemnowłosej dziewczyny, która była drugą przyjaciółką Eris.

- Nikt tego nie wie Liv - odparłam spokojnie jednak wewnątrz gotowało się we mnie wiedząc ile ta dziewczyna zrobiła złego mojej przyjaciółce - Obudziłam się nagle w tym świecie raz z tobą nią i nimi

Pokazałam głową na chłopaków i dostrzegłam, że za nimi podnosi się kolejny. Momentalnie zamarłam wiedząc doskonale kim jest i to komu pomaga wstać.

- To jest chyba jakiś nie śmieszny żart - na moje usta miało już wyjść przekleństwo ale opanowałam się w ostatniej chwili.

Ujrzałam Takumiego ujmującego dłoń Jiro by pomóc jej wstać. Ta spojrzała na niego z wdzięcznością i z pomocą stanęła na równe nogi. Musiała mnie zobaczyć ponieważ bezczelnie wtuliła się w jego bok. Nienawidziłam jej w tym momencie jeszcze bardziej. Już nawet nie chodziło o to, że z nią chodził, że zostawił mnie dla niej tylko o to jak reagowała tylko i wyłącznie gdy ja byłam w pobliżu. Widziałam zdziwioną minę Taku, nie robiła tak za często. Wiedziałam, że ma go w sporej mierze gdzieś i go rani ale też wiedziałam, że duma chłopaka karze wmawiać sobie i każdemu, że jest szczęśliwy. Brunet odwrócił się i spotkał się z moim spojrzeniem. Nie miałam świadomości nawet co za emocję okazywałam ale sprawiła, że lekko odsunął się od dziewczyny i ruszył w naszą stronę nie zrywając połączenia wzrokowego między nami. Wiedziałam, że Ayato uważnie nas obserwuje i się najprawdopodobniej już domyślił co się stało.

- Co tutaj robisz? - spytałam bez wyrazu, jednak w moim sercu trwała mocna burza, spojrzałam na chłopaka stwierdzając po chwili - Jesteś blady jak ściana, znowu nic nie jadłeś

- To są twoje słowa powitania Annabell?

- Co jadłeś dzisiaj i wczoraj - powtórzyłam pytanie

- Takumi ci zadał pytanie - wtrąciła się zielonooka

- Nie wtrącaj się - mój ton zabrzmiał bardzo niebezpiecznie - Sama powinnaś się tym zainteresować bo on wygląda conajwyżej jakby miał zaraz zemdleć.

- Kajzerkę - odparł po chwili namysłu - wczoraj wieczorem

- Miałeś jeść - westchnęłam i nie mogłam już dłużej na nich patrzeć więc się odwróciłam plecami zerkając na Eri która w końcu usiadła.

- Co on tu robi?! - wydała z siebie zdziwiony okrzyk

- Też bym to chciała wiedzieć - westchnęłam

- Ktoś ma pomysły gdzie my u diabła jesteśmy? - Livia zniecierpliwiona pokazała ręką ja nicość która nas otaczała. - To jest zbyt świadome jak na sen.

- Może najpierw przedstawmy się tym którzy się nie znają - Sama obecność Jiro mnie denerwowała a jej głos sprawił, że powieka zaczęła mi niekontrolowanie drgać. Miałam tak jak ktoś wyjątkowo mocno mnie wkurzy.

- Oh naturalnie - jad w tonie coraz bardziej rósł przez co dziewczyna się lekko skuliła ale nie dbałam o to czy wyjdę na agresywną czy nie - Nazywam się Annabell, chociaż lubię jak osoby warte mojej uwagi mówią mi Ann. To są kolejno mówiąc od lewej - zerknęłam przez ramię patrząc kto jak stoi, po czym zaczęłam wymieniać - Shiba i Eiji moi przyjaciele już od czasów podstawówki, Eris moja przyjaciółka ze średniej, Livia druga przyjaciółka Eris, Ayato - chwilę się zastanowiłam co mam powiedzieć - mój kumpel, Takumi mój były chłopak no i ostatnia osoba - spojrzałam centralnie dziewczynie w oczy - Nazywa się szmata

- Ann! - Takumi spiorunował mnie wzrokiem ale twardo zaniosłam to spojrzenie, dumna z siebie. Wiedziałam, że Eris i okularnicy są ze mnie w tym momencie dumni - Nie pozwolę ci...

- Obrażać twojej dziewczyny? - dokończyłam za niego, czułam się nabuzowana. Skoro to sen to mogłam mu w końcu wygarnąć i nie istotnym było dla mnie to czy będę żałowała, czy fakt że go kocham - A jak ona wlazła z buciorami w nasze życie i cię uwiodła to było dobrze?

- Tak bo w końcu mogłem się od ciebie uwolnić! - krzyknął - W końcu mogę być szczęśliwy!

- Oboje wiemy - w tym momencie po policzku pociekła mi łza bo mimo wszystko zabolały jego słowa, poraz kolejny - Że nie jesteś szczęśliwy, że Marzysz o tym by ktoś ci dał uwagę, przejął się tym że się głodzisz i nie śpisz!

- Wszystko jest lepsze niż chodźby minuta, życia z tobą

Już miałam coś odpowiedzieć ale czułam tylko jak Ayato odciąga mnie na bok i robi coś czego najmniej się mogłam spodziewać. Przytula mnie do siebie. Mimo całej nienawiści i niechęci jaką do mnie żywi, mimo że go nie było.

- Skończ już to Takumi

- Nie pozwolę...

- Przestań - krzyknął - Nie wiemy gdzie jesteśmy ale nie pozwolę ci jej znowu skrzywdzić

- Sam rok temu mnie do tego namawiałeś!

Nagle rozległ się grzmot, każdy się wystraszył do takiego stopnia że wykonał dwa kroki do tyłu. Ayato mnie puścił a ja się wycofałam na tyle by być jak najdalej od nich wszystkich. Zorientowałam się że staliśmy w czymś w deseń okręgu. W środku zaczęła się formować jakaś postać. Dziewczyny pisnęły ze strachu a mnie zamurowało. Chłopcy patrzeli zdziwieni, na to co się właśnie przed nami sie ufromowało.

- Skończę wam te maskaradę - odparła postać którą otoczył dym - Za nim zaczniecie krzyczeć, każde z was będzie widzieć mnie inaczej więc darujcie sobie krzyki, imię me to Cauchemar.

W tym momencie dym zniknął a mi się okazał dwumetrowy mężczyzna w średnim wieku. Był chudy jak patyk a spod czarnych pustych oczu wiało grozą. Byłam w takim szoku sytuacji jakie spotykają mnie od jakieś godziny, że zapomniałam się wystraszyć.

Wszyscy mieli szeroko otwarte oczy i wiedziałam że nie do końca wiedzą co mają zrobić. Ja też nie wiedziałam więc postanowiłam odczekać chwilę aż postać przemówi dalej:

- Wasza ósemka umarła, w tej samej chwili z tej samej przyczyny, co oznacza że zostaliście wybrani...

- Do czego niby - wyrwało się brunetce której nienawidziłam całym sercem.

Nieznajomy który się przedstawił imieniem Cauchemar spojrzał na nią morderczym wzrokiem co bardzo mnie w duchu ucieszyło ze względu na niechęć do dziewczyny.

- Zostaliście wybrani do podjęcia wyboru... - starałam się słuchać postaci bez wydawania żadnego dźwięku - Możecie dalej żyć, ale codziennie będziecie przenoszeni do innego świata Anime, albo możecie oddać się zapomnieniu i nawet na ziemii zapomną, że istnieliście oraz wy sami o tym zapomnicie.

- Toż to chyba chyba oczywiste - moi przyjaciele wręcz się zsynchronizowali - Świat anime!

- Zniknąć? - wyrwało mi się pełne zdziwienia.

To częściowo było moim marzeniem po tym wszystkim co przeszłam w moim życiu. Mogłabym w końcu zapomnieć oraz wszyscy zapomnieli by o mnie. Czułam się nie istotna, niepotrzebna i wiedziałam, że jeśli się usunę nie będę musiała patrzeć na Takumiego oraz Jiro i ich mizianek. Nie będę musiała przypominać sobie za każdym razem bolesnego zakończenia przyjaźni z Ayato, ani faktu że Livia jest ważniejsza dla Eris ode mnie. Jednak z drugiej strony szansa bycia w ulubionych anime... Brzmiało jak spełnienie marzenia. Kiedyś o tym rozmawiałam, jeszcze w szkole podstawowej kiedy grupka: Shiba, Eiji, Ayato i ja spędzała ze sobą każdą możliwą chwilę.

- Nie martwcie się, macie jeszcze czas na podjęcie decyzji - Cauchemar nas pocieszył - Nie musicie wybierać odrazu, bo niektórzy się przecież wachają.

Wiedziałam że w tym momencie spojrzał się centralnie na mnie jednak ja kiwnęłam głową. Czułam też na sobie niezrozumiałe spojrzenia chłopaków oraz Eri, Livia oraz zakochana parka udali chyba że nie słyszą.

- Jak to wachają? - spytałam nieśmiale - Przecież oczywiste jest to, że świat anime...

- Bo może ktoś jeszcze nie zna się na anime?

- A ktoś się ciebie pytał o zdanie? - wręcz automatycznie się odcięłam denerwującej brunetce

- Annabell! - Takumi wręcz agresywnie zrobił krok w moją stronę lecz ja stałam niewzruszona.

- Ale ma rację - Ayato momentalnie zaczął mnie chyba bronić - Kto pytał?

- Nagle najlepsi przyjaciele się znaleźli - mój były chłopak prychnął a ja spojrzałam z wdzięcznością na brązowookiego.

- Dobrze więc teraz przeniosę, was do waszego nowego domu - Cauchemar pstryknął palcem i znaleźliśmy w korytarzu bodajże rezydencji, wyglądała na bardzo ładną - Tutaj będziecie spędzać czas, kiedy nie będziecie w kolejnych uniwersach.

- Pięknie tu jest - Westchnęła Eri

Widziałam po minie przyjaciółki, że jest zachwycona i, że jeśli będziemy mieli możliwość pewnie zaraz zbada cała przestrzeń wzdłuż i wszerz oraz to że najprawdopodobniej zrobimy to razem jak tylko jej to zaproponuję.

- Prawda? - Cauchemar uśmiechnął się najwyraźniej dumny z siebie, że trafił w czyjeś gusta - To jest moja ulubiona rezydencja.

- To masz ich więcej? - Eiji spytał zaciekawiony

- Oczywiście ale o tym opowiem wam kiedy indziej jeśli tu zostaniecie.

- Z przyjemnością - stwierdziła Livia.

- Doskonale! A teraz pora na wasze dzisiejsze zajęcie... - Zaczął Cauchemar

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro