Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3.2

-Ściągnij koszulę. -usłyszał rozkazujący ton Blacka.

-C-co? -spojrzał na niego zszokowany.

-Masz całe plecy w zadrapaniach. Trzeba to posmarować -zaśmiał się Syriusz. Chłopak cały czerwony na twarzy, posłusznie ściągnął koszulę. Odwrócił sie do przyjaciela tyłem.

Po chwili poczuł chłodne i smukłe palce, które gładziły jego skórę. Nie był pewny czy to zimna maść wywołuje u niego gęsią skórkę, czy może dotyk jego przyjaciela. Syriusz smarował jego rozgrzane plecy z wielką dokładnością i ostrożnością. Remus przymknął oczy z przyjemności.

-Skończyłem -usłyszał po chwili obok swojego ucha. Odwrócił sie do przyjaciela przodem. Syriusz przyglądał mu się z wesołymi ognikami w oczach. Na policzki Lupina wkardł się mały rumieniec. Poczuł, że przyjaciel łapie go za dłoń. Spojrzał w tamtą stronę zdziwiony. Black z wyjątkową delikatnością zaczął smarować jego knykcie. Remus obserowował jego czynności ze zdziwieniem. Nie spodziewał się takiej delikatności. Nie po nim.
Kiedy chłopak skończył, zabandażował dłoń i zabrał się za drugą.
Remus z zainteresowaniem obserwował jego smukłe palce. Dłonie przyjaciela były naprawdę duże w porównaniu do jego własnych.

-Idziemy dzisiaj z Jamesem do trzech mioteł. Wybierzesz się z nami?

Remus wiedział, że ich wyjścia zawsze kończą się sprowadzaniem panienek.

-Chyba nie mam na to siły. Położe się wcześniej. -powiedział patrząc na swoje buty.

Syriusz ujął jego podbródek pomiędzy dwa palce, delikatnie podnosząc jego twarz i przeniósł wzrok na jego brązowe oczy. Remus był przerażony szybkością bicia własnego serca. Nie mógł uniknąć spojrzenia szarych tęczówek.

-Jesteś jakiś dziwny od dłuższego czasu. Jesteś pewny,że wszystko w porządku? -zapytał Syriusz skanując twarz przyjaciela. Ich klatki piersiowe się stykały, przez co Remus przestraszył się, że chłopak wyczuje bicie jego serca.

-Wszystko jest okay -skłamał gładko patrząc na jego oczy. Syriusz podniósł jedną brew. Po chwili na jego twarzy zagościł uśmiech. Remus również się uśmiechnął delikatnie. Był poddenerwowany tym, że Łapa stoi tak blisko.

-To dobrze -mruknął ciemnowłosy zbliżając swoją twarz do twarzy Lupina.

Lunatyk czuł jego oddech na swoich wargach. Czuł rosnące podekscytowanie. Patrzył w szare oczy Blacka i nic więcej sie dla niego nie liczyło. W momencie, kiedy ich usta dzieliły milimetry, do pokoju wpadł James.

-Łapa jesteś gotooo... -chłopak przerwał w połowie widząc dwójkę przyjaciół. Remus bez koszulki, cały w ranach. Syriusz trzymający jego podbródek z wargami przy jego ustach. Chłopcy szybko od siebie odskoczyli. Jakby zostali wyrwani z jakiegoś transu. Na usta Jamesa wpłynął uśmiech.

-Może przełożymy to wyjście, hm? -zapytał a jego brwi uniosły się nieznacznie. Na policzki Remusa wpłynął wielki, dorodny rumieniec.

-Pójdę do biblioteki -mruknął i ruszył w stronę wyjścia.

-Bez koszulki? -zapytał Rogacz powstrzymując śmiech. Policzki Lupina stały się jeszcze bardziej czerwone, jeżeli jest to w ogóle możliwe.

-Taa, chyba już pójdziemy Rogacz. -powiedział Syriusz i złapał Pottera pod ramię.

-Nie chcesz najpierw pożegnać się ze swoją narzeczoną? -zaczął James poruszając sugestywnie brwiami.

-Zamknij się kretynie! -warknął Syriusz po czym wyszedł z pokoju.

-Cześć Luniaczku! -James pomachał Remusowi po czym wyszedł z pokoju za Łapą.

Lupin usiadł na skraju łóżka i spojrzał na ścianę. W co on najlepszego się wpakował?


xxxx

Bez spoilerów - następny rozdział was zabije :''')

Dziękuje za wszystkie votes i komentarze! To dzięki wam rozdziały pojawiają się tak szybko. Jesteście moją motywacją xx kocham was!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro