Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

 –  Słuchasz mnie w ogóle?  – zapytałam zdenerwowana. 

Odkąd przyszłam z Yerin do kawiarni, ciągle siedziała nosem w telefonie, kompletnie mnie ignorując. Prosiłam ją o jedną radę w jednej sytuacji, ale zbyła mnie zwykłym 'mhm'.

Zła, wyrwałam jej komórkę z rąk, a dziewczyna się oburzyła.

 – Możesz mnie w końcu posłuchać?  – fuknęłam poirytowana, przez jej zachowanie.

 – Cały czas słucham – odpowiedziała, wyrywając mi z dłoni, swoją własność. Zmierzyłam ją wzrokiem, ściągając brwi. – Na prawdę nie wiem jak ci doradzić w tej sytuacji – dodała, wzruszając ramionami.

Westchnęłam zrezygnowana.

– Wybacz, ale śpieszę się – rzekła, chwytając za torebkę i po chwili zniknęła mi z polu widzenia.

– Będziesz coś chciała – mruknęłam pod nosem, kręcąc niedowierzająco głową. 

Jednakże postanowiła na spokojnie dokończyć picie swojej kawy, a także zjedzenie ciasta. Jednak siedzenie samej wprawiało mnie w zakłopotanie, więc pośpiesznie chwyciłam za telefon. Nie patrząc w ekran, kliknęłam w przypadkową aplikację.

Przysunęłam filiżankę do ust, leczy gdy mój wzrok natknął się ze zdjęciami Jeona w szpitalu, mało co nie wypuściłam kubka z rąk. 

Odłożyłam przedmiot na stół, aby niechcący nie upuścić sobie go na nogi. Obiema dłońmi chwyciłam za komórkę i zaczęłam się wczytywać w wszystkie informacje, jaki były wypisywane na Twitterze od fanów. 

Całe moje ciało zesztywniało, po tym co przeczytałam. Odwołali tymczasowo comeback, a także próby. Wszystko to było spowodowany tym, że najmłodszy musiał leżeć w szpitalu. Niestety nie ma nic z jakiego powodu, a także na jak długo.

Wypuściłam poddenerwowana powietrze z ust.  Dopadła mnie potrzeba dostać się do szpitala i czegokolwiek się dostać. Dokończyłam to co miałam na stole, następnie chwyciłam za swoje rzeczy i opuściłam lokal. 

Autobusy były strasznie zatłoczone, więc zostałam zmuszona dostać się tam metrem. Sprawnie udałam się do punktu, a potem do wyznaczonego celu.

Zdziwił mnie widok wszystkich dziewczyn, które stały przed budynkiem. Przepychając się, wyszłam  do środka. Chociaż z początku obawiałam się, że wezmę mnie za kolejną fankę.

Rozejrzałam się wewnątrz. Moim oczom ukazał się Taehyung, więc dyskretnie do niego podeszłam. 

 – Jihyun? – usłyszałam po chwili, wiec udawałam zaskoczoną.

  – O cześć Taehyung – rzekłam, posyłając w jego stronę lekki uśmiech.  Zlustrowałam go wzrokiem, niepewnie zatrzymując się na jego twarzy. – Mam nadzieję, że nie jesteś zły za ostatnio – odparłam niepewnie, nie spuszczając wzroku.

– Oh, nie. Jest ok.   – odpowiedział, poprawiając włosy. – A że zapytam, co tutaj robisz? – zmrużył oczy, a ja głowie już myślałam jak mu skłamać.

  – A przyszłam z Yerin, która mi się tu gdzieś zawieruszyła – rzekłam. –  A ty? – zapytałam, unosząc ku górze lewą brew.

– Czekam na resztę, ponieważ załatwiają ostatnie sprawy w związku z moim przyjacielem – Na jego twarzy pojawiło się zmartwienie, przez co zrobiło mi się przykro. 

– Mam nadzieję, że szybko wydobrzeje – odparłam, chcąc dać mu jakiejkolwiek otuchy.

Najwidoczniej stan chłopaka, sprawił, że Tae strasznie się zaczął martwić.

– Ma leżeć tu kilka dni, a potem okaże się co dalej. Prawdopodobnie to z przemęczenia, bo strasznie się upierał, że musi dużo ćwiczyć – zaczął mówić sam z siebie, a na końcu cicho westchnął. 

– Pozdrów go ode mnie, a ja muszę uciekać, ponieważ dziewczyna już idzie – rzekłam spanikowana, tylko dlatego, że w oddali ujrzałam resztę jego zespołu.

Zadowolone zniknęłam wśród tłumu, udało mi się dowiedzieć tego czego chciałam. Trochę się uspokoiłam, gdy się dowiedziałam, że to tylko z przemęczenia.

– Nieodpowiedzialny chłopak – mruknęłam pod nosem, spuszczając wzrok.

~*~

Całą noc leżałam bezczynnie wpatrując w sufit, nie potrafiłam zmrużyć oka chociażby na godzinę. Spojrzałam na ekran telefonu, dostrzegłam, że ktoś do mnie dzwonił.

– Tak? – odezwałam się, przecierając twarz.

–Gdzie ty jesteś?! – usłyszałam donośny krzyk, co podziałało na mnie jak poranna kawa.

– No w łóżku, a gdzie mam być? – zapytałam, mrużąc oczy.

Kompletnie nie przypominam sobie, abym była z kimkolwiek umówiona.

– Jak w łóżku?! Dzisiaj przecież masz pracę! –  Yerin krzyczała, a ja na spokojnie chwyciłam za kartkę z rozpiską, która leżała na ziemi. Zlustrowałam wzrokiem grafik, a gdy dostrzegłam, że od kilku minut powinnam być na miejscu, przeszły mnie dreszcze.

– Ups? – odezwałam się, będąc już na nogach i chwytając za ubrania.

– Nie śpiesz się, wzięli kogoś innego. Myślałam, że jesteś bardziej ogarnięta – warknęła w słuchawkę, rozłączając się.

Spojrzałam zdezorientowana w telefon, zastanawiając się na jej słowami. Jak mogli wziąć kogoś innego? Co ją właśnie ugryzło? Zdecydowałam jednak, nie jechać tam aby bardziej nie zdenerwować dziewczyny.

Nie marnując czasu, postanowiłam wybrać się do parku, aby zaczerpnąć trochę powietrza. Strasznie bolała, mnie głowa.

Wzięłam potrzebne rzeczy i powolnym krokiem, szłam w kierunku wyznaczonego miejsca. Na dworze panowała straszna duchota, a także było dużo ludzi. Wszyscy się przepychali, przez co zostałam trochę poturbowana.

Gdy w koncu dotarłam do parku, odetchnelam z ulgą. Jednakże ból głowy się nasilal. Dłońmi zaczęłam masować skronie, oszukujac sie że to mi pomoże. Przejrzałam sie wokół i dostrzegłam ławkę.

Bardzo powolnym krokiem szłam w jej kierunku.

– Uwaga! – usłyszałam za sobą czyjś krzyk, lecz to zignorowałam. Jednak w pewnym momencie poczułam mocne uderzenie z tylu głowy. Przed oczami zrobiło mi się mroczki, a w następnych kilku sekundach straciłam czucie w nogach i poleciałam na trawę, tracąc kontakt z rzeczywistością.



Dzień dobry! Witam z powrotem po małej przerwie ♡ 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro