Rozdział 7
Po tym jak dziewczyna wyszła z chłopakiem z pokoju, postanowiłam, że zabiorę się za jedną rzecz, która została mi do dokończenia.
Przed wyjściem przebrałam się w wygodniejsze ubrania, a także chwyciłam za torebkę. Do mieszkania postanowiłam dostać się podziemnym metrem.
Zostały mi dwa pomieszczenia do wysprzątania, a potem zrobienie zdjęć. Chciałam jak najszybciej się z tym uwinąć i mieć to z głowy. Idąc, układałam sobie już w głowie jak napiszę opis do ogłoszenia, aby ktokolwiek się na nie skusił.
Podczas wielkich porządków znajdywałam różne rzeczy, których nie wzięliśmy ze sobą. Jednak te cenniejsze pakowałam do pudła, aby potem móc to ze sobą zabrać do hotelu.
Gdy skończyłam, zmęczona mogłam wykonać zdjęcia, które mogły z jak najlepszej strony pokazać to małe mieszkanie. Wszystko zajęło mi ponad pół dnia. Zadowolona opuściłam dom, biorąc karton z przedmiotami i postanowiłam pójść coś zjeść, aby następnie zająć się opublikowaniem ogłoszenia.
~*~
Rano, gdy się obudziłam, od razu chwyciłam za telefon. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to powiadomienie, które dotyczyło sprzedaży mieszkania. Bez większego zawahania, otworzyłam wiadomość.
Młody mężczyzna był zainteresowany kupnem, a także pytał, czy pasuje mi spotkanie dzisiaj po południu. Szybko postanowiłam odpisać, że ustalona godzina mi odpowiada. Zdziwił mnie fakt, że ktoś tak szybko zadecydował się obejrzeć mieszkanie. Dodatkowo od razy napisałam do dziewczyny, że musimy przełożyć spotkanie jutro.
Stałam pod blokiem i wyczekiwałam na mężczyznę. Wypuściłam nerwowo powietrze przez usta, a dodatkowo zaczęłam strzelać palcami u rąk.
– Przepraszam za spóźnienie – usłyszałam za sobą męski głos, który od razu sprawił, że chciałam uciec.
– Chyba pan musiał mnie z kimś pomylić – rzekłam pewnie, nie odwracając się w jego stronę.
– Nie wydaję mi się – odparł z irytacją w głosie.
Chłopak szarpnął mną, odwracając w jego stronę. Spojrzałam mu w oczy, a ten ściągnął brwi ze zdenerwowania.
– Aish, co ty wyczy... – chciałam go ochrzanić za jego zachowanie, lecz przerwał mi, wypowiadając moje prawdziwe imię.
Osłupiłam spoglądając na niego zdezorientowana.
– Co? – tylko to potrafiłam z siebie wydusić.
– Nie rób ze mnie idioty – warknął zły, a resztki mojej pewności siebie gdzieś się ulotniły. – Już wtedy, gdy się tutaj widzieliśmy, zacząłem się nad tym zastanawiać, czy to nie przypadkiem ty. Strasznie się zmieniłaś, więc nie byłem do końca pewnym. Jednakże teraz wiem i nie mogę zrozumieć dlaczego wtedy i teraz chciałaś mnie oszukać – był zły, bardzo zły.
Czułam jak powstała mi gula w gardle, uniemożliwiając odpowiedzieć chłopakowi. Spuściłam wzrok na jego buty.
– Teraz mi już nic nie odpowiesz? – dopytał, a ja już chciałam zwiać stamtąd.
– Przepraszam – rzekłam niepewnie, a on prychnął. – Na prawdę nie chciałam, aby to się tak potoczyło...
– Gdyby nie dzisiejsze spotkanie, to byś mnie nadal omijała – dodał, wcinając mi się w słowa.
Podniosłam wzrok na jego dłonie, jedną ręką coś odpinał z szyi,a po chwili pomachał mi przed twarzą biżuterią. Gdy zorientowałam się, że to ta sama rzecz, którą wsadziłam do pudełka, który mu podarowałam, oniemiałam. Nie sądziłam, że do teraz będzie ją nosić ze sobą. Jednak ten rzucił naszyjnikiem we mnie, odwracając się.
Spojrzałam w dół, gdzie na chodniku leżała moja własność. Wszystkie wyrzuty sumienia wróciły do mnie ze zdwojoną siłą. Westchnęłam bezsilnie i już miałam schylić się po przedmiot, lecz usłyszałam, jak chłopak zaczął się dusić.
– Jeon! – krzyknęłam, podchodząc szybko do niego.
W większą panikę wpadłam, gdy ujrzałam na jego dłoniach krew. Wyjęłam chusteczki z torebki, podając mu. Nie miałam pojęcia, co powinnam zrobić. Jednakże chłopak przestał kaszleć po chwili, przez co się trochę uspokoiłam. Od razu kazałam mu usiąść na pobliskim murku.
– Niech ktoś po ciebie przyjedzie – zarządziłam zmartwiona
– Daj mi spokój – warknął, ostatni raz wycierając usta.
– Daj spokój? Chłopie, w takim stanie nigdzie nie dojdziesz. Albo ty dzwonisz, albo ja to zrobię – warknęłam, mierząc go wzrokiem.
– Nic mi nie jest, to przez męcząc treningi – fuknął zły.
Ostatecznie chłopak sięgnął po komórkę, dzwoniąc do którego z jego znajomych, wyjaśniając cała sytuację, która zaistniała.
Niepewnie, postanowiłam usiąść obok niego.
– Jeon, ja naprawdę przepraszam – przerwałam tę ciszę po parunastu minutach, która trwała między nami.
– Na prawdę, odpuść sobie – mruknął, zostawiając mnie samą ponieważ ktoś pod niego podjechał.
Spojrzałam przelotnie na niego ostatni raz. Gdy auto odjechało wróciłam się po naszyjnik i weszłam zrezygnowana do mieszkania.
Za cel obrałam sobie, aby chłopak mi wybaczył, ponieważ nie chcę mieć go na sumieniu
~*~
Następnego dnia po pracy wraz z Yerin kierowałyśmy się w stronę kina. Postanowiłyśmy w ten sposób trochę się zrelaksować.
– Czemu chodzisz cały dzień jakaś naburmuszona? – zapytała, zmieniając całkowicie temat.
– Huh? Wydaje ci się – odpowiedziałam, chcąc ominąć rozmowy o moim humorze. – A co to był za chłopak, którego wprowadziłaś mi do pokoju? – Uniosłam ku górze lewą brew z zaciekawienia.
– Chodzi Ci o Daejunga? Był moim przyjacielem, ale urwał nam się kontakt, gdy się wyprowadził. Wtedy w centrum się spotkaliśmy i tak jakoś wyszło, że chcemy odnowić kontakt – odpowiedziała, poprawiając włosy.
– Czyżby? – dopytałam, spoglądając na nią, a ona się zaśmiała pod nosem.
– Wiesz, mogę cie poznać z jego kolegą – rzekła, szturchając mnie znacząco łokciem, śmiejąc się.
Jednak wolałam, aby dziewczyna mi go nie przestawiała.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro