Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Tej nocy udało mi się zapaś w dość płytki sen i w ten sposobu przespałam cztery godziny. Mimo wszystko, nie odczuwałam jakiegoś dużego zmęczenia. Gdy wstałam, szybko się ogarnęłam, ponieważ chciała załatwić jedną rzecz z rana. 

Przed wyjściem złapałam za telefon, a także wzięłam potrzebny przedmiot, który wyjęłam z małego pudełeczka. Poinformowałam prędzej Yerin, że dość wcześnie wyjdę, przez co chciała wiedzieć gdzie się wybieram. Powiedziałam jej tylko, że chcę odwiedzić jedno miejsce, które było dla mnie bardzo ważne.

Nie za bardzo pamiętałam jak jeżdżą linie autobusowe, więc postanowiłam przejść się do tamtego miejsca. Musiałam dodatkowo odpalić mapę na telefonie, ponieważ pogubiłabym się.

Idąc, zaczęłam się zastanawiać, czy chłopak nadal mieszka w tym samym domu, czy się przeprowadzili. Jednak szybko odsunęłam od siebie te myśli, nie powinnam się tym zamartwiać.


W dobre pół godziny dostałam się pod wybrany adres. Moim punktem wycieczki było stare mieszkanie, którego nadal nie sprzedaliśmy przez sentyment do niego.

Trochę tutaj się pozmieniało, okolica wyglądała na bardziej niezadbaną. Weszłam do starego budynku i wkroczyłam na właściwe piętro po schodach. Gdy już miałam od kluczyć drzwi, usłyszałam swoje imię, na co się zdziwiłam.

– Panienka wróciła na stare śmieci? – zapytał starszy pan, którego dobrze kojarzyłam.

Nic się nie zmienił. 

– Nie, przyjechałam tutaj na kilka miesięcy z pracy – odpowiedziałam, a on zaczął mi się dziwnie przyglądać.

– A tamten chłopak? Utrzymuje panienka z nim kontakt? – zaprzeczyłam ruchem głowy.

– Po tym jak wyjechałam, urwał nam się kontakt na dobre – rzekłam bezsilnie, spuszczając wzrok.


– Był tutaj wtedy – zaczął, a ja spojrzałam na mężczyznę – na początku mi nie wierzył. Jednak, po chwili do niego dotarło, że wyjechałaś. Wyglądał na bardzo załamanego w tamtym momencie – skwitował.

– Oh –  mruknęłam. –Musiałam go bardzo skrzywdzić – szepnęłam bardziej do siebie.

– Stara miłość nie rdzewieje – stwierdził, a ja prychnęłam pod nosem.

Co on może wiedzieć, skrzywdzłam go bardzo i pewno mnie nienawidzi. Zignorowałam obecność starszego pana i weszłam do mieszkania.

W środku nagromadziło się strasznie dużo kurzu, a także panowała duchota. Otworzyłam okno, aby trochę wywietrzyć. Zebrało mi się na te wszystkie wspomnienia stąd. Poczułam się gorzej, ponieważ ciągle w głowie miałam słowa pana Byuna: "Wyglądał na bardzo załamanego w tamtym momencie".


Niechętnie zaczęłam sprzątać w pomieszczeniach, ponieważ cały czas rozważałam, czy nie lepiej sprzedać tego mieszkania.


~*~



Dwa dni później miałam wykonać zdjęcia kilku dziewczynom dla comiesięcznego magazynu urody. Wydawały się bardzo spięte, nie reagowały już nawet na moje prośby dotyczące ustawienia się.

Odsunęłam od siebie aparat i westchnęłam bezsilnie.

– Chwila przerwy – zarządziłam.

Usiadłam na ławce i przeglądałam zdjęcia, które wykonałam. Tylko cztery z kilkudziesięciu się nadawały. 

– Mogę z nimi pogadać, aby wzięły się w garść, bo nie ma tyle czasu – usłyszałam obok siebie głos Yerin.

Zaprzeczyłam ruchem głowy.

– Boże dziewczyno nie mamy tyle czasu, aby użerać się nad jakimiś dziewuchami – skwitowała zdenerwowana.

– Droga wolna – mruknęłam.

Dla mnie to było bez znaczenia ile czasu zajmie zrobienie dobrych zdjęć, przecież nam i tak się nigdzie nie śpieszy.

Spoglądałam jak dziewczyna idzie w ich stronę. Nawet z takiej  odległości słyszałam jak na nie krzyczy, aby wzięły się w garść.

Po dobrej godzinie udało się nam skończyć, w efekcie czego miałyśmy resztę popołudnia wolne.

– Idziemy się przejść? – zaoferowała towarzyszka.

– A znasz to miasto, że tak proponujesz? – zapytałam zdziwiona.

Nie miałam ochoty na jakieś błądzenie po mieście.

– No chodźmy w jedno miejsce – pisnęła – Muszę coś sprawdzić! – krzyknęła mi do ucha, na co niechętnie się zgodziła.

Kompletnie jej nie rozumiałam, w jednym momencie zachowywała się dość poważnie, oschle dla innych, a w innym momencie jak dziecko.

Szliśmy od dobrej godziny i nadal nie wiedziałam, gdzie ona mnie tak ciągnie.

– Nie mogłyśmy zadzwonić po taksówkę? Byłoby zdecydowanie szybciej – rzekłam.

–Jesteśmy prawie na miejscu! Jena, jestem taka podekscytowana – zaczęła mówić do siebie. – A może ich spotkamy!? Boże, byłabym w niebie! – wyłapałam z kontekstu jej gadania.

– Co? Ale kogo? – zdziwiłam się, podnosząc lewą brew.

–Chodź! – zignorowała moje pytanie, złapała za rękę i zaczęłyśmy biec.

Gdy się zatrzymałyśmy, już wiedziałam kogo chce spotkać. Pieprzone Bangtana Boys. Prychnęłam na jej pomysł.

Dziewczyna zaczęła obserwować całą okolicę, a ja spoglądałam na jeden budynek, bo dokładnie wiedziałam, gdzie mieszkają.

Ciekawe czy się przeprowadzili? Do ich mieszkania wchodził jakiś stary mężczyzna z zakupami. Więc chyba ktoś wykupił to mieszkanie.

– I?

– Dobra nieważne – westchnęła zrezygnowana, a ja pokręciłam niedowierzająco głową.

Wróciłyśmy do hotelu, a także postanowiłyśmy pod wieczór wybrać się na miasto.



Chodziliśmy po jednym z najbardziej zatłoczonych targów Seulu. W powietrzu unosiła się woń świeżych warzyw i owoców, a także pieczonego mięsa. Na miejscu było wiele kolorowych straganów, oferujących jedzenie albo odzież, do których ciągnęły grupy ludzi, tworzące długie kolejki.

Postanowiliśmy iść coś zjeść, ponieważ chciałam, aby dziewczyna spróbować tutejszego jedzenia. Dziewczyna stwierdziła, że potrawy, wydawały się dobre, lecz preferowała ostrzejsze. Przy następnej okazji podpowiem jej co ma zamówić, jak chce ostre jedzenie.

  – Co ty taka zamyślona? – spostrzegłam, a ona spojrzała na mnie.

– Nie wiem – wzruszyła ramionami, lecz jej oczy ją zdradzały.

Na pierwszy rzut okna, było widać, że ją coś trapi, ale nie chciałam na nią naciskać. Potaknęłam porozumiewawczo głową i wróciłam do spoglądania przed siebie. 

Pożegnałyśmy się w hotelu, po czym pokierowałyśmy się do swoich pokoi. 

Wyjęłam z torebki telefon, a następnie rzuciłam nią na łóżko. Wzięłam z pokoju mały taborek, który stał obok szafy i wyszłam z nim na balkon. Usiadłam na nim, a swoje nogi oparłam o stalowe rury od barierek.

Weszłam w listę kontaktu, a po chwili w moje oczy rzuciła się nazwa Jeon Jeongguk.

Mimo że zmieniłam telefon wraz z numer, postanowiłam nie usuwać jego numeru. Chciałam się z nim skontaktować, lecz nie potrafiłam.

Głupia...





Ps. Czytalibyście ff z Tae, takie ciut kryminał?:))
ps. w następnym rozdziale zacznie już się coś dziać:vv

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro