Rozdział 4
Po tym jak wróciłam od spotkania z Taehyungiem, straciłam wszystkie chęci na jakiekolwiek wychodzenie z hotelowego pokoju. Najchętniej przeleżałabym resztę dnia i nocy. Jednak przeszkodziła mi w tym dziewczyna, która zaczęła natarczywie pukać do drzwi. Niechętnie jej otworzyłam, a ona wparowała niczym burza do środka. Spojrzałam na nią zdezorientowana.
– No co tak patrzysz? – zapytała pośpiesznie, siadając na łóżku.
– Po jaką cholerę się tak wystroiłaś? Idziesz na jakąś imprezę? – zlustrowałam ją od nóg po sam czubek głowy. Ubierała się tak tylko wtedy, gdy była jakaś specjalna okazja. – O nie, nawet tak na mnie nie patrz – fuknęłam zła, gdy domyśliłam się o co chodzi Yerin.
– No proszę! Ten jeden jedyny raz chodź ze mną na zakupy! – jęknęła i zaczęła mnie atakować, jak to miała w zwyczaju. Za każdym razem to się tak kończyło.
– Jeden jedyny? – prychnęłam na jej słowa. – Zawsze tak mówisz! – oburzyłam się, starając się ją odepchnąć od siebie.
Zaczęła robić w moją stronę urocze miny, a także gesty, którym nigdy nie potrafiłam się oprzeć. Jęknęłam zrezygnowana, rzucając się na łózko.
– Dziękuję! – pisnęła radośnie, zaczynając mnie przytulać – Widzimy się za pół godziny? Tak? To ja zmykam – rzekła, szybko opuszczając mój pokój. Nie dała mi nawet dojść do słowa.
Leniwym krokiem, ruszyłam do łazienki, aby trochę poprawić swój makijaż. Postanowiłam się także przebrać w czarne jeansy i białą, luźną koszulkę, którą wsadziłam w spodnie. Rozczesałam swoje długie, czarne włosy, a także psiknęłam siebie perfumami. Przed wyjściem chwyciłam za torebkę, a także narzuciłam na siebie bomberkę.
Gotowa, zeszłam na dół, gdzie nie było jeszcze dziewczyny. Usiadłam na kanapie, która stała niedaleko recepcji i zaczęłam przeglądać telefon. Przeglądając pocztę, zorientowałam się, że dostałam jakąś wiadomość z załącznikiem. Gdy chciałam ją odczytać, usłyszałam dziewczynę która wychodziła z windy.
Pokręciłam niedowierzająco głową na jej zachowanie, a niby ona jest starsza ode mnie.
– Chodź, bo czeka już na nas taksówka! – krzyknęła pośpiesznie, nawet do mnie nie podchodząc. Prychnęłam cicho pod nosem, ale szybko ją dogoniłam.
Po kilku godzinnym chodzeniu po centrum handlowym, w końcu mogłyśmy odpocząć. Postawiłyśmy na Starbucks, który znajdował się na parterze, dodatkowo zamówiłyśmy sobie napoje. Usiadłyśmy przy stoliku, który znajdował się z dala od całego tłumu.
Rozsiadłam się wygodnie, przeczesując palcami włosy.
– Ja idę do łazienki, popilnuj mi rzeczy! – rzekła pośpiesznie i zniknęła mi z pola widzenia.
Wyjęłam telefon z torebki i postanowiłam sprawdzić wiadomość.
Okazały się to osobiste zdjęcia, które wykonano nam dzisiaj. Byłam pod wrażeniem, jak bardzo różniły się od oryginału. Pobrałam wszystkie zdjęcie, a nawet te z chłopakiem.
Wzięłam łyka kawy, a także przymknęłam oczy. Od całego panującego tutaj hałasu zaczęła mnie boleć głowa.
Chciałam się wyciszyć, lecz skończyło się na tym, że zaczęłam podsłuchiwać rozmowę osób, znajdujących się obok. Siedziałam do nich plecami, a także miałam w dłoni telefon, więc chyba się nie zorientowali.
– O hyung, popatrz zdjęcia mi wysłali – rozszerzyłam oczy ze zdziwienia. Za mną mógł siedzieć każdy, ale czy na prawdę musiało wypaść na Taehyunga? – Spójrz!
Wstrzymałam oddech, bojąc się reakcji osoby, która siedziała wraz z nim. W duchu zaczęłam się modlić, aby mnie nie rozpoznał.
– Czy to nie jest ta... – rzekł, zamyślając się.
– Też tak na początku sądziłem – mruknął niezadowolony. – Zapytałem, lecz raczej nie ona – odezwał się chłopak.
Zaczęłam szukać dziewczyny wzrokiem. Już myślałam, że kibel ją wciągnął, lecz zauważyłam ją jak z kimś rozmawia. Prychnęłam zła pod zdenerwowana, ponieważ miała iść tylko do łazienki.
Zabijałam ją wzrokiem, chociaż ta i tak nie zwracała uwagi na moją osobę.
– A masz jej numer? – usłyszałam pytanie towarzysza Taehyunga.
Chciałam wiedzieć z kim siedzi, lecz bałam się odwrócić. Jeszcze się by zorientowali, że jestem tą dziewczyną o której rozmawiają.
Dokończyłam picie swojej kawy, a po czym wyrzuciłam papierowy kubek do śmietnika, znajdującego się obok. Chwyciłam za swoje rzeczy, a także Yerin, bo raczej nie miała zamiaru wrócić do mnie. Jakby kompletnie zapomniała, że przyszła ze mną.
Jednak, gdy miałam już się ewakuować, dostrzegła mnie i zaczęła biec w moją stronę, krzycząc moje imię. Myślałam, że się zapadnę pod ziemię.
– Zamknij się – warknęłam zła, gdy do mnie podbiegła. Spojrzała na mnie zdezorientowana, a ja zła, przez jej zachowanie
–Jihyun – usłyszałam za sobą swoje imię, przez co zamarłam.
Właśnie do tego nie chciałam dopuścić, do kolejnego spotkania z chłopakiem. Niechętnie się odwróciłam, a moim oczom ukazał się Taehyung, który stał zdecydowanie za blisko. Szybko cofnęłam się o krok do tyłu, unikając jego wzrokiem. Dziewczyna odsunęła się kawałek od nas.
– Coś się stało? – zapytałam, zmieniając barwę głosu, na bardziej poważniejszy. On jak i Yoongiego, lustrowali mnie wzrokiem, przez co czułam się trochę speszona.
– A ty już po spotkaniu?
Spojrzałam na Yerin, aby mi pomogła wyjść z sytuacji. Jednak ona chyba mnie nie zrozumiała, ponieważ wdała się w konwersację z chłopakiem, z którym rozmawiała prędzej.
– Tak – mruknęłam, drapiąc się nerwowo po karku. – Wiesz, fajnie, że znowu się widzimy, ale muszę już iść – dodałam, wzruszając ramionami.
– Czekaj! – podniósł głos, ale nikt nie zwrócił na niego uwagi. – Podaj mi swój numer, proszę – rzekł, a ja uniosłam ku górze prawą brew.
Niechętnie się na to zgodziłam, podałam mu fałszywy numer i uciekłam od niego. Idąc, pociągnęłam za rękę dziewczynę, a następnie udałyśmy się do wyjścia.
– Miałaś mi pomóc! – fuknęłam zła. – Ale ty wolała pogadać sobie z obcym facetem – puściłam ją, gdy wyszłyśmy z budynku.
– Oh, spokojnie – mruknęła.
– Jak coś, później wrócę do hotelu – wyznałam, zostawiając ją w tyle.
Postanowiłam się wybrać do swojego dawnego mieszkania.
Ludzieee, wpadłam na super zakończenie tej książki! >>:))
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro