Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Z rana leżałam bezczynnie, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Westchnęłam cicho i przeniosłam swój wzrok z okna na sufit. Cała ta cisza i dodatkowa obecność sprawiały, że czułam się niezręcznie. Strzeliłam kośćmi u rąk, a następnie usiadłam trochę wyżej na łóżku. Zaczęłam wyginać palce w różne strony, przy tym przymykając oczy.

– Jesteś uparty jak osioł – mruknęłam, nie będąc pewna czy chłopak aby na pewno mnie usłyszał.

  –  A ty niby nie jesteś – odpowiedział po chwili – Powinnaś sobie już odpuścić, co ci da jak pewno i tak niedługo wyjedziesz – dodał.

Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Siedział na łóżku, plecami w moją stronę. 

Zacmokałam z niezadowolenia. Wstałam ze swojego łóżka i postanowiłam podejść do niego. Starałam się jak najciszej zajść go od tyłu, jednak chłopak się zorientował.

Odwrócił głowę w moją stronę, a na jego twarzy widniał grymas. Wiedziałam że był niezadowolony z całej tej sytuacji.

  – Co ty robisz? – zapytał, unosząc prawą brew ku górze.

Nie odpowiedziałam na jego pytanie, tylko szybkim ruchem znalazłam się przy nim. Zlustrowałam jego sylwetkę z dołu do góry, a jedna rzecz przyciągnęła moją uwagę.

  – A jednak jeszcze to nosisz – wyznałam, wskazując na biżuterię znajdującą się na nim.

Nie sądziłam, że mimo wszystko nadal będzie to nosić, a jednak.

– Ah, to – rzekł, łapiąc za naszyjnik, a także spuścił wzrok. 

Skrzyżowałam ręce na piesi, oczekując jakichkolwiek wytłumaczeń. 

Jeongguk szybko wstał, popychając mnie do tyłu i w mgnieniu oka wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami.

– Woah – mruknęłam do siebie, będąc zaskoczona zachowaniem chłopaka. Prędzej nie był taki nerwowy. Zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno u niego wszystko w porządku.

Opuściłam ręce wzdłuż ciała. Jego humorki zaczynały mnie męczyć. Powinnam odpuścić? 

 ~*~


Siedziałam na jednym z krzeseł znajdujących się na korytarzu w szpitalu. Nie miałam ochoty przebywać w pomieszczeniu razem z chłopakiem. Z nudów przeglądałam telefon, a także pisałam z Yerim, która informowała mnie na bieżąco, gdzie się znajduje.

Tłumaczyła się, że przez korki i tłoki panujące w mieści się spóźni. Położyłam telefon obok siebie, oparłam głowę o ścianę i przetarłam twarz dłońmi, głośno wzdychając. Wzięłam kilka głębokich oddechów, a następnie zebrałam w sobie odwagę i weszłam do małego pokoju. Usiadłam niepewnie na swoim łóżku, bojąc się że każdy nawet ten najmniejszy ruch może obudzić chłopaka. Zlustrowałam jego sylwetkę, która nie była przykryta, a następnie mój wzrok powędrował na jego twarz, która nie wyrażała żadnych emocji. 

W ręce poczułam wibrację, co oznaczało, że najprawdopodobniej dziewczyna na mnie czeka. Ostatni raz spojrzałam na niego, po czym cicho wstałam.

  – Będziesz mieć spokój od mojej osoby, bo pewno się już nie spotkamy – mruknęłam, sama do siebie. Chłopak nawet nie drgnął.

Wyszłam najciszej jak potrafiłam, ruszając w stronę schodów, a następnie wyjścia. Gdy miałam złapać za klamkę, poczułam jak ktoś delikatnie łapie mnie za rękę. Niepewnie się odwróciłam, nie będąc pewna kto mnie zaczepił. Podniosłam wzrok ku górze i dostrzegłam Jeona.

  – Uh, coś się stało? – zapytałam bez żadnych emocji.

– Ja – zaczął, drapiąc się po karku, nadal mnie trzymając za rękę. – Przepraszam za moje zachowanie w stosunku do ciebie – mruknął, co mnie zbiło z tropu.

– Nic się nie stało. Nie dziwię się – rzekłam, wzruszając ramionami. Spojrzałam wymownie na jego rękę, a on orientując się o co mi chodzi, od razu ją puścił. – Muszę iść – odparłam, gdy czułam w kieszeni, jak mój telefon ciągle wibruje. Odwróciłam się na pięcie i pośpiesznie otworzyłam drzwi.

  – Do zobaczenia czy coś – Jedyne co chciałam to rzucić się w ramiona i przeprosić za moje zachowanie, które miało miejsce dawno temu.  

 Będąc na zewnątrz zaczęłam się rozglądać za dziewczyną. Dostrzegłam ją siedzącą na ławce, więc szybko do niej podbiegłam.

  –  Hej! – krzyknęłam do niej, a ta wstała i złapała mnie za ramię, ciągnąc przed siebie.

–  Dobrze się już czujesz? – zapytała, a ja jedynie przytaknęłam. –  To dobrze – dodała, a następnie zaczęłyśmy rozmawiać o innych rzeczach. Jednak ciągle myślałam o sytuacji w szpitalu. Dodatkowo miałam wrażenie, że coś się musiało wydarzyć, bo Jeon zachowywał się inaczej.

  – Idziemy coś zjeść? – zapytała dziewczyna, na co ochoczo potrząsnęłam głową. Umierałam z głodu, jedzenie szpitalne nie zbyt przypadło mi do gustu.

 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro