Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXXIX

Po krótkim, orzeźwiającym prysznicu, przebrana w spodenki i cienką koszulkę z krótkim rękawkiem, zeszłam do kuchni, by skontrolować zadanie mojego chłopaka. Wskoczyłam na wysoki, marmurowy blat i wesoło zamachałam nogami, pochłaniając ćwiartkę truskawki, którą przed chwilą szatyn położył na porcelanowym talerzyku.

-Nadal nie rozumiem, dlaczego nie mogłem się z tobą wykąpać.- mruknął, odkładając do zlewu nóż i deskę.

Odwrócił się do mnie, stając między moimi udami i kładąc na nich dłonie.

-Ponieważ z reguły masażystki nie kąpią się ze swoimi klientami.-wzruszyłam ramionami, muskając jego usta.
-Jebać reguły, kotku.- szepnął w moje wargi, otulając mnie podmuchem ciepłego oddechu.

Zeskoczyłam z wyspy, podciągając spodenki. Oznajmiłam, żeby poczekał chwilę na dole, ponieważ nie wszystko jest jeszcze gotowe.
Weszłam szerokimi, marmurowymi schodami na piętro, po chwili trafiając do dużej łazienki. Ogromna, śnieżnobiała wanna była już napełniona przeźroczystą wodą, a na powierzchni tafli unosiło się stado puszystych baniek.
Zapaliłam kilka świeczek, które wypełniły pomieszczenie pięknym, różanym zapachem i dodały mu romantycznego, uspakajającego uroku.
Zawołałam chłopaka i zgasiłam światło. Gdy tylko pojawił się w progu, podeszłam do niego, na początek składając na jego pulchnych ustach krótkie muśnięcie. Złapałam go za rękę, puszczając dopiero, gdy doszliśmy do wanny.

-Rozbieraj się.-powiedziałam, rozglądając się. Byłam speszona myślą, że miałam oglądać go nago.
-Ty to zrób.-mruknął zachrypniętym głosem.

Przez chwilę wahałam się, przygryzając wargę. Złapałam za krańce jego białego t-shirtu, unosząc go do góry. Odrzuciłam go na bok, zerkając na Jussa, który wydawał się być cholernie skupiony. Uniósł delikatnie kącik ust, gdy sprawnym ruchem zdjęłam z niego czarny, skórzany pasek. Zsunęłam jeansy na podłogę, wieszając je na oparciu małego, łazienkowego krzesełka.
Odwróciwszy się napotkałam karmelowe, pełne pożądania spojrzenie szatyna, domagającego się skończenia tego, co zaczęłam, a mianowicie- zdjęcia bokserek.

Zassałam dolną wargę posyłając mu spojrzenie typu "nie możesz sam tego zrobić?", po czym dokładnie zjechałam jego ciało z góry na dół. Szczupłe, umięśnione nogi pokryte krótkimi, ciemnymi włoskami, wyżej białe, dopasowane bokserki, za którymi kryło się małe wybrzuszenie. Idealnie wyrobiony brzuch, na którym kosteczki kaloryfera były bardzo dobrze widoczne. Barczyste ramiona, wspaniałe tatuaże na rękach i do tego te hipnotyzujące oczy...

Gdy zorientowałam się, że tak po prostu stoję i perfidnie się na niego gapię, kilkukrotnie zamrugałam, nerwowo chowając kosmyk włosów za ucho. Moje czerwone policzki dawały o sobie znać, co potwierdzał chichot chłopaka. Delikatnie zachaczyłam palcem wskazującym o gumkę bielizny, starając się zdjąć ją w jak najmniej zawstydzający mnie sposób.

-Po prostu to zrób.-szepnął, patrząc mi w oczy.

Nie spuszczając wzroku z twarzy Biebera, zsunęłam majtki w dół, kierując go ku wannie. Jego tyłek...

Nie patrz, bo spłoniesz...

Spojrzałam na niego, gdy siedział w porcelanowo- żeliwnej kadzi, bawiąc się białą pianką. Wyglądał jak mały dzieciak, a po chwili jak stary, lecz przystojny dziad z długą brodą. Uśmiechnął się i zaśmiał, co odwzajemniłam.
Gdy zaczęłam pienić jego miękkie włosy, oparł głowę o zagłębiony brzeg, cicho pomrukując. Zamknął oczy, unosząc kąciki ust w górę.

-Kochanie, możesz mnie podrapać o tam... w lewo... troszkę w dół... Idealnie.-westchnął.- Jesteś wspaniała.

Starając się nie zatopić w jego uroku, opłukałam włosy w kolorze kawy z mlekiem. Zjechałam dłońmi na ramiona chłopaka, czując, jak za sprawą mojego dotyku mięśnie jego barków się napięły. Z koncentracją przykładałam się do dostarczeniu mężczyźnie przyjemności i relaksu. Włożyłam do jego jamy ustnej winogrono, obserwując, jak jego szczęka pracuje przy gryzieniu owoca. Złożywszy na jego malinowych wargach pocałunek, podałam mu kieliszek białego, słodkiego wina, sama udając się do przygotowania kolejnego etapu- masażu.

Na wielkim, sypialnianym łóżku rozłożyłam biały ręcznik. Na szafkę nocną położyłam talerzyk z owocami, a obok nich krem, którego użyję do masowania ciała. Poprawiłam jeszcze kilka poduszek, uklepując pościel.

Wystraszyłam się, czując na biodrach ręce, które bezkarnie błądziły po dostępnym dla nich obszarze. Odwróciłam się, stając sam na sam z ich właścicielem.

-Woda zrobiła się zimna.-powiedział z miną zbitego pieska. Zachichotałam, popychając go na łóżko.
-Połóż się na brzuchu.-poleciłam.

Usiadłam na biodrach szatyna, które osłaniał ręcznik zawiązany wokół pasa. Nabierając na dłonie trochę półrzadkiej substancji, potarłam dłonie. Przejechałam po plecach palcami, wmasowując maź w odprężoną skórę, to samo robiąc z ramionami i rękami.

-Co to?-mruknął.
-Masło kakaowe. Będziesz po tym pachnący i mięciutki.- zaśmiałam się.
-Jesteś najcudowniejsza na świecie.-stwierdził z westchnieniem.

Po chwili zajęłam się też drugą stroną ciała, czując pod sobą coraz twardszą "rzecz". Justin bacznie przyglądał się mojej twarzy, zjeżdżając wzrokiem na moje usta, oczy lub dłonie.
Gdy uniósł się, by złożyć na moich ustach całus, moje podbrzusze opanowało mrowienie. Pocałunek z każdą sekundą zmieniał się w coraz bardziej namiętny, pełen uczucia i pożądania. Moje serce zdawało się bić szybciej, niż zwykle, a klatka piersiowa unosiła się i opadała niespokojnie z powodu braku powietrza. Szatyn chcąc dać nam chwilę oddechu, przeniósł się na moją szyję. Zassał między zęby skrawek skóry, przygryzając ją i całując, tym samym przyprawiając o zalewającą mnie przyjemność i chęć jeszcze większej bliskości. Przeniosłam palce na jego barki, a w tym samym momencie moje usta znów zostały brutalnie zaatakowane. Jego dłonie błądziły pod materiałem koszulki, podczas gdy ja zaciskałam palce na jeszcze wilgotnych włosach. Jęknęłam cicho, gdy zahaczył palcem o mój nabrzmiały sutek. Wykorzystując to, wsunął swój język, jężdżąc nim po moim czułym podniebieniu.

-Jeśli nie chcesz, przerwij to teraz.-wysapał, wplatając palce jednej ręki w moje brązowe kosmyki.
-Nie chcę przerywać.-odpowiedziałam starając się opanować myśl, że kawałek chłonnego materiału dzieli mnie od jego krocza.

Gwałtownie nas obrócił, że to on był teraz górą. Oparł dłonie po bokach mojej głowy, delektując się smakiem moich ust. Ręcznik zasłaniający jego męskość z trudem utrzymywał się na swoim miejscu, brakowało kilku ruchów, by spadł. Przechyliłam głowę w bok boleśnie zagryzając wargę, gdy zassał skórę nad moim uchem.

-Pozwól mi Cię kochać.-wychrypiał, a przez moje ciało przeszły dreszcze przyjemności.

Wtem pozbył się mojej koszulki, która wylądowała na końcu pokoju. Jego tęczówki pociemniały i nabrały zwierzęcego wyrazu, gdy jego wzrok napotkał moje nagie piersi. Jego gorący oddech obijał się o moją skórę, gdy wyznaczał mokrą ścieżkę od obojczyków, poprzez dekolt, aż po brzuch. Z trudem powstrzymywałam się od wydawania jęków, które wkońcu regularnie zaczęły opuszczać moje rozchylone usta. Rozkosz wywołana dotykiem chłopaka spowodowała, że moje ciało drżało. Jego palce błądzące po całym terytorium rozgrzanego ciała doprowadzały mnie do szaleństwa.
Wygięłam ciało w łuk, chcąc być jeszcze bliżej mężczyzny, przez co materiał całkowicie się zsunął. Moje źrenice rozszerzyły się, widząc "przyjaciela" Justina w pełnej gotowości. Głośno wypuściłam powietrze, zginając nogi w kolanach. Chłopak zjechał palcami do moich spodenek, spoglądając na mnie błagalnie.

-Na pewno?-uniósł brew.
-Tak.-jęknęłam, przygryzając policzek od środka.

Po chwili dolna część mojej garderoby zniknęła, a ja pozostałam zupełnie naga. Szybko wyciągnął z szuflady paczuszkę, drżącymi z rozkoszy dłońmi rozrywając ją i zakładając prezerwatywę na członka.
Rozchylił moje uda, a gdy poczułam go przy swoim podbrzuszu, wyrzuciłam biodra w górę.
Pisnęłam cicho, gdy bez żadnego ostrzeżenia wszedł we mnie. Na początku poruszał się wolno, z każdą chwilą przyspieszając tempo. Kreśliłam na jego plecach wzory, które miały być pamiątką po tej nocy. Z każdym pchnięciem zyskiwałam kolejnego całusa w czoło, będąc coraz bliższa końca.
Oboje z głośnym jękiem opadliśmy, doznając pełni rozkoszy i przyjemności. Przez kolejną chwilę staraliśmy unormować przyspieszone oddechy.
Chłopak przykrył nas obojga cienką kołdrą, czule całując moją skroń.

-Kocham cię.-szepnął.
-Ja ciebie też.

                           *** ***

-Opowiedz mi o swoich marzeniach.-powiedział szatyn.

Leżeliśmy wtuleni w siebie w przyjemnej ciszy, wsłuchując się we własne bicie serc i częste tykanie zegara wskazującego 2:03.

-To znaczy?-zmarszczyłam brwi unosząc kąciki ust ku górze.
-Powiedz, o czym marzysz, co chciałabyś kiedyś mieć.-wzruszył ramionami, ciaśniej obejmując mnie w talii.
-Więc chciałabym skończyć szkołę i zdobyć dobrą pracę. Chciałabym kiedyś wyjechać na tydzień w góry, gdzie ciągle pada śnieg. Tam mieszkałabym sobie w drewnianym domku, a przy świetle kominka siedziałabym owinięta w koc i piłabym kakao. Chciałabym na wakacje pojechać na Malediwy, na Karaiby albo Barbados. Tam jest śliczna woda, taka czysta, a poza tym jest bardzo gorąco. Chciałabym spędzić sylwestra na plaży. Chciałabym kiedyś wyjść za mąż, i mieć piękną suknię ślubną, ale nie jakąś wielką i z milionami świecideł. Marzy mi się taka z pięknymi, koronkowymi rękawkami i wycięciem na plecach i z długą, śliczną spódnicą. Chciałabym mieć synka, który byłby tak samo przystojny jak tata, albo córeczkę, która...
-Która byłaby tam samo piękna jak mama.-pocałował mnie w czoło.
-Chciałabym mieć piękny dom z ogrodem, w którym bawiłyby się nasze dzieci i kota birmańskiego...
-O nie, żadnego kota. Nienawidzę ich.-stwierdził z odrazą.
-Dlaczego?
-Śniło mi się kiedyś, że zjadł mnie jeden taki sierściuch.-zachichotał, w czym mu zawtórowałam.
-A ty? O czym marzysz?-zapytałam.
-Ja? O niczym.-wzruszył ramionami.

Uniosłam się na łokciach, uśmiechając się promiennie.

-Musisz mieć jakieś marzenia.
-Więc chcę, aby wszystkie twoje marzenia się spełniły.
-Nie możesz kierować się moim szczęściem.-przewróciłam oczami.
-Ale jeśli ty będziesz szczęśliwa, to ja też.-uśmiechnął się, składając czuły pocałunek na moich wargach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro