Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Teraz śpij

 Dean nie był zbytnio zainteresowany tym, w jaki sposób Nadia powróciła do żywych, bo dla niego liczyło się tylko to, że wróciła. Jednak Sam miał wyrzuty sumienia po tym co zrobił, dlatego zabrał swojego brata i speedsterkę do biblioteki, gdzie usiedli przy stole. Starszy Winchester usiadł tuż u boku Nadii; swoją dłoń położył na jej kolanie by mieć pewność, że jest obok niego.

Bardzo uważnie słuchał słów młodszego brata. Czuł jak rodzi się w nim gniew, kiedy Sam opowiadał, jak wszedł do głowy Deana i zobaczył jego wspomnienia. Wspomnienia! Przecież to prywatna rzecz! Złość jednak szybko w nim zmalała kiedy spojrzał na Nadię. Gdyby nie to, że Sammy jest wścibski, on wciąż by rozpaczał po stracie brunetki. Zresztą tak było szybciej, bo on sam nie wyznałby co działo się z nim przez ten rok.

-Źle zrobiłeś, zaglądając mi we wspomnienia-powiedział spokojnie. Sam zaskoczony spojrzał najpierw na brata, a potem na uśmiechniętą kobietę.

-Nie jestem zły Sammy. Znaczy, cholera, jestem! Ale jestem też szczęśliwy, że to zrobiłeś-kontynuował po dłuższej chwili.-Dziękuję-dodał ciszej. Spojrzał tęsknie na Nadię.

-Serio-Młody Winchester uśmiechnął się lekko przez grymas zaskoczenia.

Jego drobny uśmieszek przerodził się w szeroki uśmiech kiedy zobaczył, że Dean również się uśmiecha. Szeroko, szczerze, radośnie-nie był to częsty widok.

-Ile mnie nie było?-zapytała speedsterka kompletnie zmieniając temat.

-Zbyt długo-odparł Dean.-Ponad pół roku-dodał ciszej.

-Przepraszam bardzo, co kurwa?-pisnęła po polsku.

-Wiem, że długo-odpowiedział, doskonale rozumiejąc co powiedziała.

-Tak, troszkę-wypuściła powietrze. Serce w jej klatce zaczęło bić jeszcze szybciej, a ona poczuła lekki przypływ paniki.-Ponad pół roku...-powtórzyła. Dean czując, że przeszedł ją dreszcz, a oddech przyśpieszył, chwycił jej dłoń w swoją; lekko ścisnął.

-Chodź, pokaże ci coś-powiedział i wstał, a ona za nim.

Blondyn trzymał jedną rękę na oczach kobiety, a drugą na jej biodrze. Ona natomiast swoimi dłońmi trzymała się obu jego rąk. Dean prowadził ją powoli w stronę garażu, gdzie miał dla niej niespodziewajkę.

-To dziecinne!-bąknęła niezadowolona i mocniej złapała się Deana, nie chcąc upaść.

-Poczekaj-powiedział.

Kiedy znaleźli się już w garażu, powoli odsunął się od niej, pozostawiając ją na chwilę samą.

Podszedł do auta i zdjął z niego narzutę, po czym zwinął ją w rękach. Nadia drgnęła słysząc szelest materiału.

Oznajmił jej, że może otworzyć oczy.

Zrobiła to powoli. Najpierw uniosła jedną powiekę potem drugą. Szeroko się uśmiechnęła kiedy zobaczyła swoje ukochane Camaro.

-Sav je znalazł a ja naprawiłem.

-Czekaj moment... naprawiłeś? Przecież było w idealnym... DEAN, CO SIĘ STAŁO Z MOIM CAMARO?-zapytała poważnie.

-To już nie ważne...-odparł wymijająco i rzucił jej kluczyki.

Nadia złapała je jedną ręką wciąż bacznie przyglądając się Winchesterowi. Potem przeniosła swój wzrok na srebrny klucz z przyczepionym do niego małym breloczkiem z jej rodzinnego miasta. Ścisnęła je w dłoni i podeszła do auta.

Ręką przejechała po masce auta i uśmiechnęła się ciepło. Drzwi zaskrzypiały cicho, kiedy je otworzyła. Wsiadła do środka i odetchnęła zapachem skóry i... i perfum Deana. Prychnęła cicho.

Położyła ręce na kierownicy i zacisnęła dłonie.

-Tęskniłeś?-zapytała, pieszczotliwie głaszcząc deskę rozdzielczą.-Bo ja jak cholera.

Włożyła kluczyk do stacyjki i przekręciła go. Po garażu rozniósł się ryk silnika starego Chevroleta Camaro. Uśmiechając się głupkowato poruszyła drążkiem a zaraz potem wcisnęła gaz aby silnik ponownie zaryczał.

-Chcesz się przejechać?-zapytał Dean zaglądając przez opuszczone okno.

-Nie zadawaj głupich pytań-odparła.

Winchester uśmiechnął się i pobiegł otworzyć bramę, aby kobieta mogła wyjechać. Kiedy samochód wyjechał na drogę pod bunkrem Nadia zawołała do Deana:

-Wsiadaj Winchester!

Dean prychnął i zamknął bramę. Zaraz potem podbiegł do auta i wsiadł do środka. Nadia wyciągnęła rękę w stronę radia i je włączyła. Po samochodzie rozniosły się pierwsze dźwięki Highway to Hell. Oboje uśmiechnęli się. Chevrolet odjechał.

*****

Nadia oczywiście dostała swój własny pokój w bunkrze, ale to nie tam spędziła pierwszą noc. Kiedy w piżamie szła korytarzem, Dean wyskoczył ze swojego pokoju i wciągnął ją do środka. Zaproponował jej żeby została, a ona nie miała nic przeciwko. Nie raz i nie dwa, zasypiali razem na jednej kanapie czy nawet łóżku.

Łóżko łowcy nie było duże, ale oni się zmieścili. Nadia wtuliła się w tors mężczyzny, prawie na nim leżąc. Winchester otulił ją szczelnie ramionami i oprał swój policzek o czubek jej głowy.

-Dean-chrząknęła-dusisz...

-Przepraszam-szepnął skruszony. Tak bardzo bał się, że to tylko sen i rano kiedy się obudzi jej już nie będzie.

-Spokojnie-mruknęła i pogładziła dłonią pierś łowcy, w miejscu w którym było jego serce. Biło mocno i równomiernie.-Nigdzie się nie wybieram.

-Skąd mogę wiedzieć, że to nie sen?-zapytał.-AU!-krzyknął kiedy go uszczypnęła.

-Skoro boli to nie sen-uśmiechnęła się szelmowsko.

Podniosła głowę i spojrzała na niego od dołu.

-Jak się czujesz?-zapytała.

-Dziwnie-odparł i wplótł palce w jej włosy.

-To znaczy?

-Jestem szczęśliwy, cholernie szczęśliwy. Jestem też jakby przestraszony i podjarany. Raczej nie zasnę-dodał po chwili.

-Zaśniesz-powiedziała pewna swych słów.

-Mam za dużo energii-sapnął.

Nadia znów położyła głowę na klatce Deana. Palcem zaczęła rysować ślaczki na piersi mężczyzny. Mruknął zadowolony.

-Żyj z całych sił I uśmiechaj się do ludzi

Bo nie jesteś sam

Śpij, nocą śnij

Niech zły sen cię nigdy więcej nie obudzi

Teraz śpij-zanuciła.

-Twoja ulubiona piosenka?-zapytał.

-Pamiętasz-uśmiechnęła się.

Cicho nuciła dalszą część piosenki, ale już w oryginalnej, polskiej wersji. Dean nie rozumiał 99% tekstu, oprócz tego fragmentu, który Nadia przetłumaczyła na początku. Każde jej słowo, jej dotyk uspokajał go. Powieki stawały się ciężkie, oddech się uspokajał, a on powoli zasypiał. Kiedy poczuła, że nareszcie zasnął podniosła się ostrożnie i musnęła jego policzek-Teraz śpij.

****

Dean dawno nie spał tak dobrze jak tej nocy. Nie miał żadnych koszmarów, żądnych dołujących myśli. Nic, tylko spokój ciała i... pierwszy raz od dawna również duszy.

Nadia dalej spała wtulona w łowcę. Czuł ciepło bijące od niej oraz zapach lasu i książek. Cmoknął czubek jej głowy i podjął próbę ucieczki z jej uścisku.

-Tylko spróbuj-mruknęła po polsku przez sen.

-Słucham? Nie mówię po rosyjsku-zażartował za co dostał poduszką.

-Przegiąłeś-ostrzegła.

-Dobra, serio. Nie mówię po polsku.

-Yep, wiem-kontynuowała.

Dean spojrzał na nią niezrozumiale.

-Jest zbyt wcześnie żebym mówiła w innym języku-sapnęła już po angielsku.

-Co mówiłaś wcześniej?-zapytał.

-Już nie ważne-ziewnęła.-Teraz jest zimno i niewygodnie-bruknęła niezadowolona.

-Oj.

-Wracaj tu, ty mała cholero!

Rozbawiony pokiwał przecząco głową i z zamiarem odejścia wstał z łóżka. Jednak jeszcze zanim udało mu się podnieść, Nadia uczepiła się jego pleców.

-Zoooostań.

-Tylko pięć minut-mruknął i pozwolił jej się ponownie otoczyć ramionami.


Idk jak wyszedł rozdział, nie sprawdzałam go. 

Ostatnio moje myśli zajmuje tylko planowanie następnego ff.  Bardzo chciałabym napisać ff o Castielu, może Destielu, ale niestety nie miałam pomysłu. Do wczoraj przynajmniej.

Oficjalnie mówię, że w moim pokręconym łbie zrodził się pomysł na ff o Castielu :D W sensie mam pomysł na drugą postać główną i mniej więcej o co będzie chodzić. Nie mam jeszcze planu na jakąś super fabułę, ale to tylko kwestia czasu. Także Ci, którzy oczekują Castiela, niech się cieszą. Może coś z tego wyjdzie. 

Życzę miłej majóweczki :D 

P.S. Pracuję też nad imagifami z SPN ^^ dostaniecie je w wakacje możliwe, że razem z ff o Casie 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro