Rozdział 87
- Makijaż gotowy! - zaćwierkotała mi do ucha młoda dziewczyna.
Otworzyłam oczy, by ujrzeć się w lusterku. Zaparło mi dech w piersiach. Wyglądałam... Jak nie ja. Mała blizna na czole zniknęła, podobnie jak trzy pryszcze, które pojawiły się kilka dni temu. Moje oczy sprawiały wrażenie większych, a usta pełniejszych, dzięki różowej szmince. Nikt nigdy nie zrobił mi tak idealnie dopracowanego makijażu, nawet na teledysku do piosenki. Byłam pod ogromnym wrażeniem.
- Dziękuję - mruknęłam i wstałam.
Skierowałam się do ogromnej garderoby, aby przebrać się w przygotowany już strój, który składał się z luźnych, wzorem podobnych do dresów, dżinsów oraz białej bokserki z czarnym numerem.
- Gotowa? - Usłyszałam za sobą głos. Odwróciłam się i zobaczyłam główną menadżerkę, która patrzyła na mnie wyczekująco.
- Tak - uśmiechnęłam się miło, ruszając za kobietą.
Weszłyśmy do niedużego pomieszczenia, które było przytulnie ozdobione. Naprzeciwko drzwi stało duże, czarne biurko, gdzie widniało mnóstwo artykułów dla włosów. Na ścianie powieszone było lustro, w którym mogłam się napawać moim odmiennym widokiem. Obok krzesła stał wysoki mężczyzna. Miał czarne włosy ułożone w modną fryzurę. Brązowe oczy idealnie pasowały do ciemnej karnacji. Fryzjer ubrany był w szare rurki, a z ich kieszeni zwisały srebrne, cienkie łańcuchy. Do tego założył luźny T-shirt z motywem Kalifornii.
- Siadaj, a ja cię odmienię na zawsze - oznajmił, wskazując mi miejsce do siedzenia. Zachichotałam i wykonałam jego prośbę.
- Zastawiam was samych. Eric, masz pół godziny! - rzuciła kobieta, po czym wyszła.
- Jestem Eric i zajmę się twoimi włosami - zaczął - A ty...
- Tak, to ja jestem tą sławną Lili, która zna cały Magcon i zdobyła sławę w dwa miesiące - rzuciłam podirytowana, wywracając oczami.
- Masz bardzo ładne włosy - dokończył ze śmiechem, wmasowując odżywkę w moje włosy.
- Ach - zaśmiałam się.
- Ale to z tą sławą też zamierzałem powiedzieć - dodał Eric - No to opowiadaj. Jak to jest być kimś takim jak ty?
- To dosyć trudne - wyznałam, lekko wzruszając ramionami - Wszyscy ciągle o to pytają. Wydaje im się, że to takie świetne. Tylko to nie ich oczerniają w Internecie. W szkole podchodzą do mnie i pytają o autograf. Po jakimś czasie staje się to dosyć męczące. Na szczęście mój chłopak jest ze mną i mnie wspiera.
- Jack Johnson - przytaknął fryzjer - Dobra partia.
- Znasz go? - zdziwiłam się.
- Kochanie, ja, pracując tutaj, muszę znać całe setki, ba, tysiące gwiazd. Inaczej by mnie zwolnili. Musiałem ich wszystkich wykuć w głowie, a i tak zawsze sobie przypominam życiorys gwiazdy, która ma do nas wpaść - odparł - Wiesz... Tutaj wszyscy plotkują. O każdym. O Kylie Jenner, Selenie Gomez, Justinie Bieberze, Harrym Stylesie. O tobie z resztą też. Wiem, że nagrywasz płytę. I... Że po wywiadzie jedziesz do swojej kuzynki.
- Skąd...? - zaczęłam zszokowana.
- Mówiłem. - Wzruszył ramionami. - Ja wiem wszystko. Wiem również, że jesteś tutaj z konkretnego powodu. Tylko nie wiem jakiego.
- Odpowiedź jest prosta - uśmiechnęłam się - Mahogany Lox.
********************
Kiedy Eric skończył robić mi fryzurę, weszłam do najważniejszego pomieszczenia w całym budynku. Ujrzałam Jessicę Black, która powtarzała sobie wszystkie pytania, jakie zamierzała mi zadać. Tylko ona znała główny punkt wywiadu. Usiadłam na białej sofie. Zaczęto kamerować, a kobieta zadała mi pierwsze kilka pytań. Tyczyły się nowej płyty, piosenki, trasy koncertowej oraz Jacka oczywiście.
- Czyli, to wszystko, co powiedziała nam twoja przyjaciółka, to kłamstwo? - zapytała dla upewnienia.
- Tak - parsknęłam śmiechem, starając zachowywać się naturalnie - To nawet nie jest moja przyjaciółka. Poza tym Jack i ja jesteśmy razem od dłuższego czasu. Wydaje mi się, że nie zmieni się to szybko. Ale na pewno cię powiadomię.
- Och, jak miło! - zachichotała Jess - Ale... Co masz na myśli, mówiąc, że ta osoba nie jest twoją przyjaciółką?
- Nazwijmy sprawy po imieniu - zaczęłam - Za tym całym oczernianiem mnie oraz całego Magconu, za wszystkimi kłamstwami... Stoi Mahogany Lox. Oraz jej dwa pupilki, które wykorzystuje cały czas.
- Mahogany Lox? Ta Mahogany Lox? - powtórzyła kobieta, udając zdziwioną - Przecież to miła dziewczyna!
- Jest miła - przytaknęłam - Ale też bardzo przebiegła i egoistyczna. To ona wymyślała plotki na temat Madison Beer w Internecie. Zakochała się w Gilinskym, a on wolał Mads. Lox nie mogła tego znieść. Magcon się wkurzył i wyleciała. A potem... Pojawiłam się ja, czyli szansa na odzyskanie Jacka. Nikt mi nie powiedział o podstępie Mahogany, nikt nie chciał do tego wracać. Mahogany udawała moją przyjaciółkę. Oczywiście, ja się o wszystkim dowiedziałam. Jak na blondynkę, wcale nie jestem taka głupia - zaśmiałam się - Postanowiliśmy się zemścić. Cały Magcon. Opracowaliśmy idealny, mocny plan. Nie przez przypadek Mahogany miała niebieskie włosy...
- To była wasza sprawka? - spytała ze śmiechem.
- Oczywiście! Również kariera w Internecie trochę podupadła, dzięki nam. A w szkole? Lox stoczyła się na samo dno. Tylko chyba nie zrozumiała, że z nami się nie zadziera, bo to ona wymyśliła te wszystkie oszczerstwa na mój temat. Zresztą nie tylko na mój. Cameron w klubie nocnym? Bzdura. Matt wyjeżdża na Alaskę? Gilinsky zdradził Mads? Mahogany Lox nie jest normalna.
- Czyli, że... Nie powinniśmy jej wierzyć?
- Nie - powiedziałam natychmiast - To zwykła suka, za przeproszeniem.
- Dobrze wiedzieć. Nie mieliśmy o tym pojęcia. Bardzo miło było cię tutaj gościć, Lili - rzekła Jessica i podała mi dłoń. Ujęłam ją lekko - Z niecierpliwością czekamy na twoją nową piosenkę.
- Już niedługo się pojawi i rozwali system - odparłam.
Kamerzysta pokazał nam znak cięcia, a ja odetchnęłam z ulgą.
- Świetnie wyszło, nawet nie trzeba poprawiać - oznajmiła menadżerka szybko i wskazała mi dłonią garderobą.
- Czy możemy chwilę porozmawiać? - zapytałam nieśmiało, jednocześnie posyłając kobiecie promienny uśmiech.
- Ym... Oczywiście - odparła i odciągnęła mnie na bok - Tylko nie mam dużo czasu.
- Kiedy pojawi się ten wywiad w gazetach? - zadałam rzeczowe pytanie.
- Hm... - zamyśliła się, szukając czegoś w małym kalendarzyku - W poniedziałek wychodzi nowy numer, więc za dwa tygodnie.
- A... - jęknęłam - Nie dałoby się zrobić tak, by ten wywiad pojawił się jeszcze w tym numerze? A film na waszej stronce?
- Posłuchaj - zaczęła surowym głosem, schylając lekko głowę, by na mnie spojrzeć - Czy ty zdajesz sobie sprawę, ile kosztuje zrobienie czegoś takiego? Odpowiednia czcionka i układ strony, przerobienie zdjęć... Czy ty wiesz, ile to zajmuje czasu?! Nie! Jesteś zwykłą, siedemnastoletnią gówniarą, która nic nie wie o życiu!
- Mogę posiedzieć dzisiaj w nocy, by na jutro wszystko było gotowe - odezwał się głos za kobietą.
Spojrzałyśmy w tamtą stronę i zobaczyłyśmy młodego chłopaka. Miał nie więcej niż dwadzieścia pięć lat. Był całkiem przystojny. Ułożone na żel, orzechowe włosy. Niebieskie oczy oraz modny strój.
- Issac, daj spokój. Nie będziesz się przemęczał dla tej gówniary. - Machnęła lekceważąco dłonią, co mnie wkurzyło.
- Ale ja lubię to zrobić. Postaram się wszystko ogarnąć - powiedział do mnie - Ale niczego nie obiecuję.
- Dziękuję! - pisnęłam i przytuliłam chłopaka. Rozległy się liczne śmiechy oraz flesze aparatów. Czasem postępowałam zbyt gwałtownie.
*********************
No i jak? Słuchaliście nowej piosenki Jacków? <3
~~Banshee :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro