Rozdział 5
- Nareszcie jesteś! - wykrzyknął Cameron, gdy stał na parkingu. Podbiegłam do niego i rzuciłam się w objęcia. Chłopak okręcił mnie wokół własnej osi.
- Ta głupia baba od geografii mnie zatrzymała - jęknęłam.
- Na szczęście jest piątek, więc czas zapomnieć o szkole i się zabawić! - oznajmił. Dallas otworzył mi drzwi od samochodu, a ja posłusznie wsiadłam.
- Razem z chemią. - Przewróciłam oczami.
- Szybko ogarniemy chemię i się zabawimy! - powiedział chłopak, zabawnie poruszając brwiami. Pokręciłam przecząco głową.
- Wyglądasz jak pedofil - stwierdziłam.
- Skąd wiesz, że nim nie jestem? Znasz mnie jedynie dwa dni - powiedział, a ja otworzyłam szerzej oczy. Przerażona udawałam, że pociągam za klamkę.
- Ej! - krzyknął - Żartowałem!
- Ja też! - wybuchnęłam śmiechem - Gdybyś widział swoją minę...
- Koniec śmiania się ze mnie. Nie pozwolę na to - powiedział poważnie.
- Okej, okej! - Podniosłam ręce w geście obrony.
- Na jaki temat robimy ten projekt? - zapytał chłopak, a ja zaśmiałam się.
- Nie wiesz?! Coś o elektrolitach - odpowiedziałam. Cameron zatrzymał się gwałtownie, a ja poleciałam do przodu. Zaparkował obok ładnego, dużego domu.
- Tutaj mieszkam - oznajmił, wysiadając.
- Prawie mnie zabiłeś - westchnęłam, robiąc to samo. Skierowaliśmy się na posesję chłopaka. Wokół rosło wiele roślin, najróżniejszych gatunków.
- Moja mama uwielbia ogrodnictwo - wyjaśnił. Przytaknęłam tylko, a chłopak otworzył przede mną drzwi. Weszłam do środka i ujrzałam ładne przyozdobione pomieszczenie. Ściany były pomalowane na biało, wisiało na nich wiele zdjęć dwójki dzieci.
- Kto to? - zapytałam, gdy zdjęłam buty.
- Ja i moja siostra - odparł chłopak - Sierra, chodź na chwilę! - krzyknął głośniej, a po chwili na korytarzu pojawiła się ładna dziewczyna. Miała długie, ciemne włosy oraz podobnego koloru oczy. Skądś ją kojarzyłam.
- Lili, to jest moja siostra Sierra. Sierra, to jest moja przyjaciółka Lili - oznajmił Cameron, a my w tym samym czasie podałyśmy sobie dłonie.
- Wydaje mi się, że kiedyś cię widziałam - stwierdziłam.
- Jestem modelką, więc to bardzo możliwe - zaśmiała się dziewczyna.
- Wy tu gadacie, a ja tracę czas. Musimy zrobić projekt na chemię, więc chodź - powiedział Dallas, ciągnąc mnie za rękę w stronę schodów.
- On tak zawsze? - zapytałam szeptem, a Sierra przytaknęła z uśmiechem. Przewróciłam oczami. Po pokonaniu długich schodów znaleźliśmy się w dużym oraz przestronnym pokoju. Na środku stało duże łóżko, naprzeciwko wisiał telewizor. Tuż obok niego widniało biurko.
- Rozgość się - rzucił chłopak, po czym skoczył na łóżko. Usiadłam na fotelu i oparłam głowę.
- Od czego zaczynamy? - zapytałam.
- Najpierw muszę odpocząć - odparł Cameron.
- Szkoła nie jest taka męcząca - zauważyłam.
- Pokłóciłem się z jednym gościem. Gdyby nie Shawn, doszłoby do bójki - oznajmił.
- A co zrobił Shawn? - zapytałam zaciekawiona, wyjmując podręcznik do chemii. Zaczęłam szukać odpowiedniego tematu.
- Zaczął śpiewać. To zawsze zwraca uwagę innych. Przez ten czas zniknąłem. - Wzruszył ramionami - Ale to pewnie nie jest jeszcze koniec.
- A o co poszło? - zadałam kolejne pytanie, zapisując listę potrzebnych do doświadczenia rzeczy.
- Mój przyjaciel wpadł na niego i wylał picie. Gościu się wkurzył i rozpoczął aferę. Jestem prawie pewien, że bierze - powiedział Dallas.
- Kim on jest?
- Nie wiem. Zapewne jakiś nowy. Dużo ich w tym roku. Ale wydawał się jakiś stary - powiedział, a ja przytaknęłam.
- Mam pomysł, dzięki któremu zapomnisz o tym gościu - oznajmiłam nagle.
- Jaki? Wymasujesz mnie? - mruknął.
- Może potem. Załatw te rzeczy - powiedziałam, rzucając kartką w chłopaka. Oczywiście nie trafiłam.
- Niech ci będzie - jęknął Cam, po czym wyszedł z pokoju.
******************
7.00. Za oknami ciemno. Matthew Espinosa nie raczył się pojawić, by pomóc nam z chemią. Projekt został skończony i liczyłam na dobrą ocenę. Siedzieliśmy nad nim ponad 3 godziny. Leżałam na łóżku Camerona Dallasa, podczas gdy on naprawiał lustro w łazience Sierry Dallas. Z niecierpliwością czekałam na pizzę, którą zamówiłam dokładnie 51 minut temu. Jeżeli nie pojawi się w ciągu tych 9 minut, Dallas nie płaci za dostawę! Nagle usłyszałam krzyki rodzeństwa. Cameron znowu zawiesił krzywo lustro, a Sierra strasznie się spieszyła na randkę. Przewróciłam oczami. Ja i brat nie kłóciliśmy się o takie błahostki. Czasem w przeszłości się zdarzało, ale teraz już nie. Kiedy zaczął brać... Przestaliśmy się tak świetnie dogadywać. Zamknął się w sobie, wyżywał swoje emocje na mnie. Zanim dom spłonął, często nocowałam u mojej najlepszej przyjaciółki, by go nie widywać. O to też robił awantury. Raz zadzwonił na policję, do osiemnastego roku życia był moim opiekunem. Jeszcze tylko kilka miesięcy... Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi.
- Pizza! - krzyknęłam szczęśliwa, wybiegając z pokoju.
- Pieniądze leżą na stole! - Usłyszałam głos równie uradowanego Camerona.
- Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby ktoś tak się cieszył na widok pizzy - zaśmiała się Sierra, malując się w łazience na parterze.
- Bo jesteś modelką - zachichotałam, po czym doskoczyłam do drzwi.
- I tu mnie masz - dodała brunetka. Otworzyłam szeroko drzwi.
- Nie jesteś gościem od pizzy - oznajmiłam ze smutkiem, zdziwieniem oraz strachem.
Kto to może być?
~~Zmierzchur5 :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro