Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 73

Miło było wrócić do szkoły. Uczniowie, widząc mnie, rzucali szybkie "cześć". Niektórzy dodawali jakieś miłe zdania. Inni tylko patrzyli przeciągle, szepcząc coś pod nosem do swojego rozmówcy. Wszystkie plotki wyszły na jaw. W ciągu kilkunastu minut niejednokrotnie pytano mnie, czy to prawda, że Chris miał sprawę w sądzie, że ja wyjechałam, że się pokłóciliśmy, że już nie mieszkamy razem. Z kilku informacji chciało mi się śmiać. Kto wymyślał takie bzdury?

- Lili! - Usłyszałam nagle za sobą. 

Odwróciłam się, a w tym samym momencie zostałam mocno przytulona przez Madison.

- Hej, Mads - uśmiechnęłam się - Tak, ja też tęskniłam.

- Te trzy tygodnie bez ciebie to była jakaś masakra. Wszyscy chodzili przybici - oznajmiła, odrywając się ode mnie. Zaczęła dokładnie obserwować moją twarz i zmarszczyła brwi. - Co oni z tobą zrobili?

- Mnie też to zastanawia - przytaknął Jack, a mimowolnie przewróciłam oczami.

- Dajcie już spokój - rzuciłam, rozglądając się dookoła - Gdzie jest reszta?

- Porozsiewana po całej szkole - odpowiedziała Beer i zaczęła szukać czegoś w torbie. Po chwili podała mi najnowszy numer magazynu plotkarskiego. Wysłałam jej zaskoczone spojrzenie. - Przeczytaj na biologii, nie będziesz zadowolona - dodała, a mnie jeszcze bardziej to zaciekawiło.

W tym samym momencie zadzwonił dzwonek. Pożegnałam się z czarnowłosą buziakiem w policzek, wzięłam Jacka za rękę i skierowaliśmy się w stronę sali biologicznej.

- Czytałeś go? - zapytałam.

- Nie, wiesz przecież, że nie czytam takich głupot - odparł i kiwnął głową w czyjąś stronę. Skierowałam w tamtą stronę wzrok. Zobaczyłam Cartera. Uśmiechnęłam się szeroko, po czym przytuliłam się z całej siły do chłopaka.

- Już myślałem, że spodobało ci się na farmie i nigdy do nas nie wrócisz - oznajmił ze śmiechem, a ja parsknęłam.

- Chyba żartujesz. To było gorsze niż więzienie - odpowiedziałam, a po kilku sekundach zdałam sobie sprawę z własnej głupoty. Więzienie. Christopher. Brak opiekuna prawnego. Farma. Koszmar.

- My też się cieszymy, że wróciłaś, Liliano, ale wejdźcie już do klasy - powiedziała nauczycielka, zjawiając się obok nas ni stąd, ni zowąd, tym samym ratując mnie przed dalszym myśleniem.

Posłusznie weszliśmy do klasy i zajęliśmy nasze stałe miejsca. Wyjęłam zeszyt oraz podręczniki. Zapisałam temat z tablicy, a następnie główne punkty. Kiedy nauczycielka usiadła przy biurku i zaczęła przynudzać, otworzyłam czasopismo, które dała mi Mads. Zastanawiałam się dlaczego. Obstawiałam, że napisali o mnie albo o nas. Pewnie chodziło o naszą nową piosenkę. Chociaż minął już miesiąc, dopiero teraz zaczęła robić furorę w Internecie. Nie myliłam się. Poświęcono mi aż dwie strony. Była mowa o mojej pierwszej piosence, ale nie był to główny temat. Widniało kilka moich zdjęć, na których byłam w studiu nagraniowym, z Johnsonem, Cameronem, a nawet Liamem. Zastanawiano się, kim jest ów chłopak, ale nie skupiono się zbytnio na tym.

 17-letnia Lili McCourtney, początkująca raperka, dziewczyna Jacka Johnsona, która niedawno nagrała swoją pierwszą, debiutową piosenkę wraz z Cameronem Dallasem oraz Danielem Skye'em, zniknęła z Internetu. Przestano widywać ją w szkole, jej Facebook, Instagram, Snapchat oraz Twitter zamarły. Zniknęła również ze Snapchata wszystkich swoich przyjaciół już trzy tygodnie temu. Ostatni post, związany z nią, napisał jej chłopak: "Żegnaj, kochanie. Już tęsknimy" oraz wspólne zdjęcie pary. Gdzie się podziewa Lili? Myślicie, że wyjechała na wakacje? Sława uderzyła jej do głowy i opuściła swoich przyjaciół oraz rodzinę? Uznała, że już nie potrzebuje szkoły? My też tak myśleliśmy. Otóż nie. Prawda jest zupełnie inna.

- Lili, wstawiłam ci oceny z twojej poprzedniej szkoły. Cieszę się, że dostałaś same celujące oceny - oznajmiła nagle nauczycielka, zupełnie wyrywając mnie z lektury. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam promienny uśmiech kobiety. Odpowiedziałam tym samym. - Powinnaś wziąć udział w konkursie biologicznym.

- Zastanowię się nad tym - przytaknęłam szybko i wróciłam do czytania, zupełnie ignorując blondyna obok mnie.

Najlepsza przyjaciółka Lili postanowiła nam powiedzieć, co się stało.

"Lili nigdzie nie wyjechała. Jej brat, Chris, który jest opiekunem prawnym Lili, okradł jubilera. Okazało się, że był pod wpływem narkotyków oraz alkoholu. Oprócz tego wyszło na jaw, że znęcał się psychicznie oraz fizycznie nad Lili. Od razu trafił za kratki, a Lili odetchnęła z ulgą! Wyjechała na farmę, do swojej ulubionej cioci na trzy tygodnie, aż do czasu rozprawy jej brata. Opowiadała mi przez telefon, że jest cudownie i nie chce wracać ani do Los Angeles, ani do muzyki, ani do przyjaciół, a tym bardziej do Johnsona oraz Madison. Mówiła mi, że ona i Jack ciągle się o coś kłócą i zamierza z nim zerwać. Opowiadała, że Madison to pusta lalka. Lili chce rzucić rapowanie, zaczęła to robić tylko i wyłącznie dla Camerona, w którym jest skrycie zakochana aż po uszy! Ale cicho, to sekret! (Śmieje się) Niestety, szczęście Lili nie sprzyja. Chris wyszedł z więzienia, dostał zawiasy. Ona jest zrozpaczona! Bardzo się boi, że ten psychopata znowu coś jej zrobi! Ostatni uderzył ją tak mocno, że przewróciła się na stół i miała poważny wstrząs mózgu! Nikt jej nie chce słuchać, jest skazana na tego tyrana! Ale tylko do osiemnastki, wtedy przeprowadzi się na farmę, do swojej cioci. Jest szczęśliwa, że chociaż we mnie może znaleźć oparcie!"

Tyle opowiedziała nam przyjaciółka Lili McCourtney, M.L.

Czy to prawda? Przyjaciółka nigdy się nie myli. Trzymaj się, Lili i nie rezygnuj z kariery!

Wkurzona do granic możliwości, podniosłam głowę i wypuściłam głośno powietrze. Nawet nie zauważyłam, że Jack oraz Carter również to czytali. Popatrzyłam na nich zszokowana, zdenerwowana.

- Kto tak powiedział? - zapytałam cicho z niedowierzaniem.

- M.L. Kto to? - powtórzył pytanie Carter.

- Przecież większość z tego to nie jest prawda. Chcę zerwać z Jackiem? Wyjechać do ciotki? Boże, aż nie wierzę - skomentowałam.

- Lili, kochanie, przecież to pewnie ta gazeta wymyśliła - stwierdził Johnson.

- Nie, Jack. Ktoś tak powiedział. M.L. Oni takich rzeczy nie wymyślają - zaprzeczyłam i westchnęłam.

- Ktoś chciał się na tobie odegrać, dać ci popalić, nakłamać, zepsuć życie. Masz jakichś wrogów? Zastanów się - oznajmił Reynolds.

- Reynolds, do siebie! - krzyknęła nauczycielka, a brunet odwrócił się do tablicy. 

Zmarszczyłam czoło. Żadna osoba z Magconu tego nie napisała, inicjały się nie zgadzały. Madison nie nazwałaby się pustą lalą, ona nienawidziła tego stwierdzenia. Wszyscy o tym wiedzieli. Mój wróg, ktoś, kto chciał mi zaszkodzić. Cholera, kto to mógł być? Przecież mnie wszyscy lubili. Wszyscy. Nagle odwróciłam się do Jacka, a on do mnie. Spojrzałam w jego oczy. Ogarnął, o kogo chodziło. Carter również się odwrócił w naszą stronę, zupełnie ignorując zdenerwowaną nauczycielkę.

- Mahogany Lox - oznajmiliśmy wszyscy na raz.

************

Przepraszam, że taki... Jedno-incydentowy ;)

Idę się położyć, bo strasznie się źle czuję ( musiałam się zwolnić z lekcji :/ )

~~ Banshee



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro