Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1



Kiedy zadzwonił budzik, nie spałam. Leżałam na łóżku i rozglądałam się po pokoju. Całkowicie różnił się od mojego starego. Nowe życie, nowy pokój. Ściany były brzoskwiniowej oraz jagodowej barwy. Duże łóżko stało przy ścianie, a biurko po przeciwnej stronie. Nic nadzwyczajnego. Wstałam, po czym poszłam do łazienki połączonej z moim pokojem. Wykonałam wszystkie poranne czynności i skierowałam się do małej garderoby. Założyłam białe rurki, czarną bokserkę oraz koszulę w różowo-czarną kratę. Następnie zasiadłam przed toaletką i zaczęłam robić makijaż. Kiedy skończyłam, wybiła 7.30. Zeszłam na dół, prosto do kuchni, gdzie siedział już mój starszy brat.

- Cześć - rzuciłam, po czym zajrzałam do lodówki.

- Cześć. Masz moją kawę, ja już wychodzę. A! I pamiętaj! W szkole się nie znamy! - oznajmił, grożąc mi palcem. Przewróciłam oczami, lecz nie skomentowałam tego. 

Wzięłam kubek z gorącą cieczą, gdy usłyszałam trzaskanie drzwiami. Od razu odetchnęłam z ulgą. Mój brat, Christopher... Nie zachowywał się normalnie. Podejrzewałam, że brał narkotyki. Ba, byłam o tym przekonana. Ale nie mogłam nic zrobić. Jego zachowywanie było dziwne. Czasem wydawał się normalny. Ale czasami... Krzyczał na mnie, wręcz wrzeszczał. Kłócił się o najmniejszą drobnostkę. 

Otrząsnęłam się ze wspomnień. Wzięłam torbę z książkami i wyszłam. Szkoła nie była daleko, więc ruszyłam na piechotę. Po kilkunastu minutach znalazłam się w ogromnym, zielonym budynku. W oczy rzuciła mi się duża ilość ludzi. Rozejrzałam się dookoła. Nagle zobaczyłam szatnie. Odetchnęłam z ulgą i skierowałam się tam. Niespodziewanie zadzwonił dzwonek. Moją pierwszą lekcją była matematyka. Po kilku minutach znalazłam klasę. Szybko do niej weszłam. Wszyscy patrzyli na mnie. Łącznie z Christopherem, który siedział obok jakiegoś chłopaka. Ledwo powstrzymywał się od śmiechu. Posłałam mu mordercze spojrzenie, po czym spojrzałam na nauczyciela. Siedział przy biurku, z siwą głową pochyloną w stronę dziennika.

- Spóźniona - stwierdził, nie patrząc na mnie.

- Wiem, przepraszam. Po prostu jestem nowa i się zgubiłam - odpowiedziałam.

-  Liliana McCourtney? - zapytał, a ja przytaknęłam. - Dobrze. Tym razem ci się upiekło. Usiądź obok Mahogany - dodał i wskazał mi ręką ostatnią ławkę. Niepewnym krokiem poszłam w tamtym kierunku. Siedziała tam dosyć ładna dziewczyna. Miała długie, kręcone rude włosy oraz mocny makijaż. Uśmiechała się do mnie przyjaźnie. Usiadłam obok niej.

- Hej, jestem Mahogany, dla przyjaciół Mah - przywitała się cicho.

- Hej, jestem Liliana, dla przyjaciół Lili - zachichotałam, wyjmując książki. Szybko przepisałam temat. Od razu zorientowałam się, że będzie to długa lekcja. Wyjaśnianie pierwiastków? Nie mogłam w to uwierzyć.

- Tak jest codziennie?- zapytałam po kilkunastu minutach.

- Tak - odparła Mah- Dlatego ja sobie robię przez ten czas makijaż. Pierwiastki ogarnęłam kilka lat temu. Teraz dłużej śpię.

- Dobry pomysł - zachichotałam.

- Mahogany Lox ma same dobre pomysły - zaśmiała się rudowłosa - Co masz następne?

- Hm... - zamyśliłam się. Wyjęłam mój nowy plan lekcji i dokładnie go przestudiowałam. - Angielski. A potem fizykę.

- Ja mam następną chemię. Ale moja przyjaciółka ma angielski. Pokażę ci ją potem, na pewno się polubicie.

- Świetnie - rzuciłam, po czym zaczęłam zapisywać liczby z tablicy. 

Co jakiś czas zauważałam, jak Christopher na mnie spoglądał. Miałam ochotę pokazać mu język, ale przecież się nie znamy. Kiedy zadzwonił dzwonek, wyszłam razem z Mahogany. Prowadziła mnie po wielu korytarzach, zdarzało się, że wpadałam na jakichś ludzi. Ale jej to wcale nie przeszkadzało. W końcu dotarłyśmy pod ostatnią salę, na drugim piętrze. Odetchnęłam z ulgą. Była to sala od języka angielskiego. Obok siedziały dwie dziewczyny. Mahogany podeszła do niej i każdą pocałowała dwa razy w policzek.

- Dziewczyny, to jest Lili. Lili, to jest Olivia,a to Rose - oznajmiła Mah.

- Hej - powiedziałam nieśmiało.

- Hej! - krzyknęły i przytuliły mnie mocno. Nie ukrywałam, byłam bardzo zdziwiona. Nie spodziewałam się czegoś takiego. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek na lekcje. Mahogany oraz Rose odeszły, a ja i Olivia weszłyśmy do klasy. Usiadłyśmy w przedostatniej ławce z boku. Rozpakowałam książki, po czym zaczęłam się rozglądać.

- Szukasz kogoś? - zapytała Olivia.

- Ymm... Nikogo - odparłam z ulgą, gdy nie zauważyłam twarzy brata.

- Wpadł ci w oko jakiś przystojniak? - zadała kolejne pytanie z chichotem. Mimowolnie wywróciłam oczami.

- Nie. Nie mogę się rozglądać? Jestem tu nowa, mam prawo - odparłam.

- Okej, w sumie masz rację - odpowiedziałam, po czym uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco. Oddałam uśmiech. Czym ja się tak denerwowałam? Poznałam już trzy fajne dziewczyny. I ani jednego wroga. W poprzedniej szkole miałam ich kilku. Wytapetowane dziewczyny nie przepadały za mną, uważały, że podrywam im chłopaków. W mojej obronie stanął Christopher. Był najprzystojniejszym i najpopularniejszym chłopakiem w szkole. Kiedy zaczęli się z niego wyśmiewać, sam mnie poniżał. Obiecałam sobie, że teraz tak nie będzie. Zmieniłam styl, makijaż, charakter. Ale czy mi się uda? Czy tu odnajdę swoje miejsce? Czy w końcu odnajdę spokój i szczęście? I miłość? Mam nadzieję, że tak.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro