Dreamswap!drink "Zbrodnia i kara"
No witam witam, szczęść Boże wam gwiazdeczki.
Akurat ostatnio naszło mnie na pisanie czegoś z Universum dreamswap, a że najbardziej lubię stamtąd drink, to i drink otrzymacie (kurwa, czuję się teraz jak jakiś bóg czy inny władca, który łaskawie zsyła na swój lud dobra XD). Jak więc się pewnie domyślacie, nikt tego nie zamawiał. Nikt nie pytał ani nie potrzebował :')
Ship: DS!Dream x DS!Ink (DS!drink)
Kinks: czołkink (czyli podduszanie po ludzku), slight bodnage (użycie kajdanek, choć ich efekt nie jest zbyt widoczny), kneblowanie (jeśli można to tutaj zaliczyć)
-----------------------------------------------------------
*Pov DS!Ink*
Wdech, wydech i pchnięcie drzwi.
- Jestem, szefie. - zameldowałem, wchodząc do pokoju Dream'a, mojego przywódcy i obrońcy dobrych emocji w naszej rzeczywistości.
Podniósł wzrok znad papierów, które zawalały całe jego biurko.
- Ach, tak, to ty... - mruknął. - Masz sprawdzić, co wywołało nagły skok negatywnych emocji w północnej części miasta; napisz raport, a ja go przejrzę... możesz już iść.
Jego głos był zmęczony, oczy podkrążone, a dłoń na zmianę drżała, to opadała na gładką, drewnianą powierzchnię bez ruchu. Czasem chwytał tą dłonią kubek z resztką kawy i upijał powoli kolejny łyk czarnej, pobudzającej cieczy... choć na niego przestała ona działać już dawno temu.
Skierowałem się do drzwi, jednak nie po to, aby wyjść i zająć się misją, ale żeby upewnić się, że są zamknięte. Kiedy tylko to zrobiłem, wróciłem przed biurko i oparłem na nim dłonie, rozsuwając góry papieru.
- Co ty...!? - ożywił się skrzydlaty strażnik, widząc setki kartek lądujących na ziemii.
- Ile spałeś? - spytałem poważnie, nachylając się do niego, nie zwracając uwagi na jego poprzednie słowa.
Przez moment dostrzegłem w jego napuchniętych oczach iskry złości, jednak szybko zostały zgaszone i stłumione zmęczeniem i bezsilnością.
- A co cię to obchodzi? - odparł, widocznie mając nadzieję, że po tym odpuszczę.
- Dream, powtarzam, ile spałeś? - nie dawałem za wygraną.
- Tyle, ile mi potrzeba. - powiedział, wymijająco, widocznie zirytowany moim wścibstwem.
- Gdyby to była prawda, nie wyglądał byś... tak. - wyciągnąłem przed siebie dłoń, wskazując na niego jednocześnie.
Uniósł jedną brew.
Westchnąłem głośno, po czym chwyciłem jego twarz w swoje dłonie i przysunąłem się do niego.
- Musisz o-dpo-cząć. - przesylabowałem, patrząc mu prosto w oczy.
- Nie. Pozwalaj. Sobie. - warknął, z początku będąc zaskoczonym moim ruchem.
- Obiecaj, że się sobą zajmiesz. - postawiłem warunek.
- A czemu ty się tak o mnie martwisz, co?
Zakłopotałem się. Właściwie nie umiałem odpowiedzieć na to pytanie. Po prostu czułem, że muszę się nim opiekować... jeśli sam sobą nie potrafi się zająć, ktoś musi zrobić to za niego, racja?
Jednak zanim zdążyłem odpowiedzieć, dało się obok nas słyszeć głośne chrupnięcie.
Czym prędzej odsunęliśmy się od siebie, a ja w dodatku odskoczyłem kilka centymetrów w tył. Potem, jak na znak, w tym samym momencie spojrzeliśmy w stronę źródła dźwięku.
Reakcją Dream'a było uderzenie głową w blat biurka, a ja rzuciłem piękna wiązankę przekleństw.
- No co? Zaczynało się robić ciekawie, więc wziąłem popcorn. - wzruszył ramionami, jak zawsze, sarkastyczny i wkurwiający Blue.
- Czego ty tu kurwa chcesz? - spytał, zrezygnowany Dream.
- Chcę się przydać, to tyle. No, może ewentualnie zostać przyjętym. Wiesz, mam bardzo ciekawe CV. - zaśmiał się, pozbywając się spomiędzy zębów resztek prażonej kukurydzy, którą wyrzucił za okno.
- Jeśli tak bardzo chcesz przyłożyć rękę do czegoś, co robimy, to idź z Ink'iem na patrol. Tylko już zamknij tą swoją zjebaną mordę i zniknij z mojego pola widzenia.
- Ale... - chciałem coś powiedzieć, protestować, jednak nie było mi to dane.
Jedyne co zyskałem, to oberwanie skrzydłem.
- Idźcie już. Nie chcę was tu widzieć, dopóki nie rozwiążecie tego problemu.
- Się robi, papużko. - prychnął Blue, wychodząc z pomieszczenia.
Ja, nie mając innego wyboru, również skierowałem się do drzwi.
Kiedy tylko znalazłem się poza biurem, Blue zaczął coś pierdolić. Nawet nie zwracałem na to uwagi. Jakim cudem tak bardzo denerwujące stworzenie nie zostało jeszcze zabite? Ach, no tak... linki...
- Heeej, kochasiu! Słuchasz mnie? - krzyknął na mnie, przerywając moje rozmyślania.
- Nie, i stul pysk. Naprawdę, nikt nie chce cię słuchać, ty wkurwiający glitchu.
- Ała, to było niemiłe. - powiedział, z wyczuwalnym sarkazmem w głosie.
Przewróciłem oczami, wracając do rozmyślań.
Skupił bym się na nich bardziej, gdyby nie jedno, wypowiedziane przez niego zdanie.
- Chciałbyś, żeby cię zerżnął, hm?
- Co kurwa?! - odwróciłem się w jego stronę, wyraźnie oburzony.
- Przyznaj, chciałbyś. - zaśmiał się chamsko.
- Nie wiem o czym ty do mnie teraz pierdolisz.
- Nie udawaj głupszego niż już jesteś.
Fuknąłem, zdenerwowany obelgą.
- Widać, że ciągnie cię do niego. A jego do ciebie. Pasujecie do siebie. Papużka i malarzyk.
Po chwilowej analizie, doszło do mnie co miał na myśli.
- On jest moim szefem. Nie ma między nami nic poza dyplomatycznymi stosunkami.
- W takim razie jak wytłumaczysz to, co się przed chwilą stało? - mówiąc to, spojrzał na mnie z politowaniem.
Wtem, uratował mnie widok bójki i kłótni, która na pewno była źródłem wzrostu negatywnych uczuć.
- Teraz zamknij się i choć raz bądź przydatny. - rozkazałem, omijając tym samym niewygodny dla mnie temat.
Blue uniósł lekko ręce, w akcie podporządkowania się.
Czym prędzej podeszliśmy do awanturników, aby ich rozdzielić...
*Time Skip*
- Szybko poszło. Coś za szybko. - zaczął narzekać szkielet z niebieskim szalem.
- Gdybyś nie skręcił karków dwóm z tej pięcioosobowej grupy, a pozostałym nie powyłamywał nóg i rąk i nie roztrzaskał ich głów o najbliższe kamienie, trwałoby to dłużej.
- Co ja poradzę. Trzeba było ich uspokoić, to to zrobiłem. Już nie będą sprawiać problemów.
- I ty się dalej dziwisz, że nie chcemy cię do siebie przyjąć? - spytałem ironicznie.
On tylko wzruszył ramionami. Jak zawsze.
- Dobra, skoro ja się już wykazałem, mogę się zmywać. Miłego pisania raportu i zarywania do papużki!
I zniknął.
- Przysięgam, że kiedyś go zapierdolę... - szepnąłem do siebie, biorąc kartkę i długopis, aby spisać raport...
Po niedługiej chwili, wszytko było już gotowe. Przeczytałem jeszcze raz treść pisma, a następnie skierowałem się do biura Dream'a.
Będąc pod drzwiami do odpowiedniego pokoju, zapukałem kilka razy. Już po sekundzie otrzymałem pozwolenie na wejście.
- Ach, już jesteś... gdzie ten pierdolony błąd? Miał być z tobą... chociaż, może to i nawet lepiej, że go nie ma. Daj ten raport.
Bez słowa zbliżyłem się do szefa i podałem mu kartkę.
Ten, wziął ją w dłonie i zaczął na szybko czytać moje bazgroły.
Myśląc, że nie jestem mu już potrzebny, skierowałem się do drzwi. Zanim jednak zdążyłem wyjść, usłyszałem za sobą jego głos:
- Jak to pięć ofiar śmiertelnych?
Naprawdę to napisałem?
- Blue zabił sprawców. - wyjaśniłem, chcąc się wybielić.
- A ty co robiłeś?
- Starałem się go powstrzymać. - skłamałem.
- I nie dałeś rady? - jego głos pałał ironią.
- Ma przewagę w postaci linek.
- Jeden z lepszych, jak nie najlepszy, wojownik w całym naszym Multiversum, moja prawa ręka, jeden z ważniejszych członków Justice Reigns, a nie umie pokonać zwykłego szkieleta, którego jedyną umiejętnością jest przywoływanie niebieskich niteczek, które i tak na niego nie działają. - mówiąc to, spojrzał mi w oczy.
I w ten sposób znalazłem się na przegranej pozycji.
- Wiesz, co myślę na ten temat? Myślę, że po prostu nie chciałeś go zatrzymać.
- To nie tak...
- Wiesz co cię czeka? Na pewno wiesz. Kara nie ominie nikogo, kto się sprzeciwia.
- Ale ja nie...
- Chcesz się kłócić? - spytał, teleportując się tuż przede mnie.
- Nie, to znaczy, tak jakby, ale nie do końca... - bełkotałem, nie mogąc złożyć żadnego logicznego zdania.
Nie wiedząc czemu, zacząłem unikać jego wzroku, jąkać się i jeszcze bardziej zagmatwałem swoją wypowiedź.
On tylko uniósł lekko mój podbródek i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Myślę, że już wystarczy twojego tłumaczenia, hm ~?
Jego głos brzmiał nieco inaczej... był niższy, głębszy... tak pociągający.
Moje dłonie zacisnęły się w pięści, a na twarz wstąpił nieznaczny rumieniec.
- Och? Podoba ci się coś takiego? - spytał, tak samo ponętnym głosem jak wcześniej.
Ja poczułem tylko zwiększające się ciepło na policzkach. W dodatku jego twarz... była tak blisko...
Zatrząsłem się lekko, przez podniecenie, jakie we mnie wstąpiło.
Dream, widząc to, uśmiechnął się chytrze i z wyższością, po czym złączył nasze usta delikatnie.
Z początku oszołomiony, nie mogłem wykonać najmniejszego ruchu. Kiedy w końcu odzyskałem kontrolę nad ciałem, oddałem się pocałunkowi, a po chwili go pogłębiając.
Dream po niedługim czasie zaczął walczyć ze mną o dominację. Walka była zacięta, jednak w końcu musiałem ulec. Poddałem się jego woli.
- Nareszcie ~. Już przez chwilę się bałem, że ze mną wygrasz ~. - mruknął, przerywając pieszczotę, ale ciągle będąc blisko mnie.
- N-następnym razem... to ja dominuję... - zapowiedziałem, łapiąc oddech.
- Zobaczymy, czy ci na to pozwolę. A teraz... - mówiąc to, teleportował się ze mną za biurko. - niech zabawa się zacznie ~.
Od razu po tych słowach, obrócił mnie tyłem do siebie; docisnął mnie do powierzchni biurka. Następnie, moje nadgarstki zostały ze sobą skute za pomocą złotawych, błyszczących, wręcz świecących, kajdanek.
- Dream? Co... mff! - nie dałem rady dokończyć, przez materiał mojej chusty, który znalazł się w moich ustach.
Poczułem lekki ucisk w kącikach ust. Widocznie Dream trzymał mój knebel na miejscu.
- Staraj się nie krzyczeć zbyt głośno. Chyba, że chcesz, aby inni nas słyszeli ~.
Po tym, poczułem jak moje spodnie są ciągnięte w dół wraz z legginsami.
Zacząłem się nieco stawiać i wyrywać, jednak bezskutecznie. I tak zdjął ze mnie dolną część ubrania.
- A teraz, pokaż, jak bardzo jesteś mi oddany i stwórz coś, czego będę mógł użyć ~. - jego głęboki, niski głos rozbrzmiał tuż nad moim uchem.
Cichy pomruk dał się ode mnie słyszeć, kiedy przywoływałem swoje kobiece, kolorowe ciało. Cały pokryty wszystkimi odcieniami tęczy, czekałem, co Dream dalej zrobi.
Nie musiałem czekać na jego reakcję długo; już kilka sekund potem usłyszałem ponownie:
- Dobry Inky ~.
A następnie poczułem delikatny pocałunek, jaki został złożony na moim karku.
Mój słaby jęk został stłumiony materiałem chusty, który niezmiennie znajdował się w moich ustach.
Wtem, poczułem, że ucisk w kącikach ust zmniejszył się. Myślałem, że Dream odpuścił, choć nie było to podobne do niego.
Moja teoria została obalona, kiedy jego dłoń przesunęła się delikatnie po moich udach, a chwilę potem, wilgotny i ciepły język obiegł moje krocze.
Głośny pomruk wydał się z moich ust, kiedy zrobił to ponownie.
Usłyszałem, jak łagodnie się zaśmiał, puszczając należący do mnie szal i uwalniając mnie tym samym od knebla. Odetchnąłem głębiej, mając wolne usta.
Jego wolna ręka powędrowała na moje drugie udo. Lekko zacisnął obydwie dłonie i zaczął mi robić, narazie łagodną, miętę. Jednak z każdą sekundą stawał się coraz bardziej rozochocony i od niewinnych pocałunków i przesunięć językiem przeszło do atakowania czułych punktów i podgryzania.
Nie potrafiłem powstrzymać się od głośnych, przepełnionych euforią jęków. Wgryzłem się w swoje przedramię, żeby choć w małym stopniu stłumić cały hałas, jaki robiłem.
W końcu, po przydługiej grze wstępnej, Dream delikatnie wsunął swój język w moje wejście.
Jęknąłem głośno na to niesamowite, ciepłe uczucie w środku. Czułem, jak jego język drażni, liże i penetruje we mnie wszystko co tylko może.
Robił to z czasem coraz bardziej łapczywie, zachłannie i gwałtownie, a przy tym masował, pieścił i ściskał moje uda i pośladki. Wywoływał u mnie tym samym mnóstwo jęków wraz z prośbami, a wręcz błaganiami, o więcej. Ledwo mogłem ustać na nogach przez to wszytko.
Czułem, że zbliżam się do szczytu. To było naprawdę wspaniałe. Pierwszy raz oral w połączeniu z penetracją językiem wywołał u mnie orgazm. Właściwie to wywołałby.
Kiedy już miałem dojść, usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, a chwilę potem zostałem wciągnięty pod biurko, gdzie spotkałem się ze wzrokiem mojego szefa.
*Pov DS!Dream*
Słysząc, że ktoś wchodzi do pokoju, czym prędzej ściągnąłem Ink'a na dół i schowałem go pod moim biurkiem. Spojrzałem na niego, a kiedy nawiązałem z nim kontakt wzrokowy, przyłożyłem palec do ust. Chciałem dać mu tym samym do zrozumienia, że ma być cicho, co widocznie zrozumiał, bo kiwnął głową.
Wtedy wstałem, udając, że szukałem jakiegoś papieru i spojrzałem przy okazji kto miał czelność wchodzić do mojego biura bez uprzedniego pukania. Jak się dowiedziałem, było to dwóch strażników.
- Co się stało, że musieliście wchodzić bez dostania pozwolenia? Mam nadzieję, że powód jest naprawdę ważny. - spytałem na wstępie zirytowany, wycierając dyskretnie usta i opadając na fotel za biurkiem.
Dostrzegłem na ich twarzach zmieszanie i niepewność.
- C-cóż... my m-myśleliśmy, że coś mogło się stać... dały się słyszeć dziwne odgłosy z Pańskiego pokoju, więc postanowiliśmy to sprawdzić... - wyjaśnił jeden.
Mówiłem Ink'owi, żeby był cicho...
- Jeśli myślicie, że nie jestem w stanie poradzić sobie sam z ewentualnym niebezpieczeństwem, to... mmh! - urwałem w połowie zadnia, przez niespodziewany bodziec.
*Pov DS!Ink*
Słyszałem głos Dream'a i jednego z gwardzistów tuż za biurkiem.
Wiedziałem, że nie mogę w żaden sposób doprowadzić do swojego dojścia, ponieważ z reguły jestem wtedy głośny. Proszę nie wnikać w szczegóły.
Przez moment siedziałem więc, nie mając odwagi w ogóle się ruszyć, jednak chwilowy paraliż minął, kiedy spostrzegłem, że Dream siedzi w sporym rozkroku. Szybko i cicho podszedłem do niego i rozpiąłem rozporek jego spodni.
Gdy tylko to zrobiłem, moim oczom ukazało się niemałe, pomarańczowo-złote przyrodzenie mojego szefa.
Nie czekając ani chwili dłużej, wziąłem czubek do ust i zacząłem go lekko ssać i lizać, a jedną z dłoni zacząłem przesuwać wzdłuż jego członka, lekko go masując przy okazji.
Usłyszałem, że Dream nagle przerwał rozmowę.
Zacząłem wtedy brać więcej i więcej do buzi, aż w końcu miałem go całego w ustach. Dłonie zacisnąłem na materiale jego spodni i zacząłem poruszać głową w przód i w tył; w górę i w dół jego przyrodzenia; lekko go ssałem, przesuwając co jakiś czas językiem wzdłuż całego jego przyjaciela.
*Pov DS!Dream*
Czułem, że coraz trudniej jest mi się powstrzymywać przed jękami. Najpierw jednak muszę się stąd pozbyć strażników, aby niczego nie podejrzewali i nie dopytywali.
- Panie? Wszytko dobrze? - spytał jeden z nich, widząc chyba, że coś w sobie tłumię.
- T-tak... ghh... to... t-to tylko skrzydło... mm... doskwiera mi od... d-dłuższego cz-czasu...
- W takim razie, może powinieneś, Panie, udać się do medyka? Wezwać go?
- Nienienietrzeba... - powiedziałem szybko, na jednym wydechu, kiedy poczułem, że Ink zaczyna coraz bardziej utrudniać mi zadanie.
- Na pewno? Może należy je opatrzeć?
Dlaczego do kurwy muszą być tak uparci?!
Dostrzegłem, że jeden z nich zaczyna niebezpiecznie zbliżać się do nieodpowiedniej krawędzi biurka. Chciałem go zatrzymać, ale było już za późno.
*Pov DS!Ink*
Podczas, kiedy ja starałem się jak najbardziej dogodzić mojemu szefowi, w polu mojego widzenia pojawił się strażnik.
Pewnie pomyśleliście, że jak najszybciej się schowałem czy coś w ten deseń? Otóż nie tym razem.
Mając już wyjebane w to, czy ktoś nas usłyszy czy zobaczy i będąc zagubionym w przyjemności i pożądaniu, wyciągnąłem w stronę gwardzisty dłoń, pokazując mu tym samym symbol "pokoju między światami" (wink wink w stronę osób, które oglądały "Rick'a i Morty'ego" dop. Autorki).
Dostrzegłem, że mężczyzna zmieszał się mocno, a następnie usłyszałem odgłos otwierania i zamykania drzwi.
Chwilę po tym, usłyszałem głośny jęk Dream'a. Zadowolony i zachęcony, zacząłem bardziej i bardziej przyspieszać ruchy głową, a w dodatku cicho mruczałem, przyprawiając Dream'a o więcej doznań. Jego coraz głośniejsze jęki dawały mi znać, że dobrze się spisuję.
Nagle, poczułem dłoń szefa z tyłu mojej głowy. Nim zdążyłem się zorientować, docisnął do siebie moją głowę dochodząc w tym samym momencie głęboko w moim gardle.
Nieco się zakrztusiłem i szybko odsunąłem się do tyłu. Chciałem pozbyć się białej, lepkiej cieczy z mojej jamy ustnej i gardła, jednak nim udało mi się to zrobić, Dream zasłonił mi usta dłonią i odchylił nią głowę do tyłu, sprawiając, że musiałem wszystko połknąć. A nie było tego mało.
Kiedy tylko ręka Dream'a usunęła się z mojej twarzy, wziąłem głęboki wdech.
Dostrzegłem, że Dream też nieco ciężej oddycha.
- Co ty sobie myślisz, hm? Aż tak bardzo chcesz, żebym cię ukarał ~? - spytał, kiedy już choć trochę uspokoił oddech.
Poczułem jego dłoń wędrującą z mojego policzka, przez szyję, aż do piersi.
- Nie oszczędzaj się ~. - zachęcałem go, lekko wypierając pierś do niego.
- Sam tego chciałeś ~. - odezwał się tym pięknym, głębokim, pociągającym głosem.
Podniósł mnie lekko, po czym posadził na gładkim, ciemnym biurku, uprzednio rozsuwając z niego papiery.
On rozsunął dokumenty, a ja nogi, zapraszając go jednocześnie do zabawy.
Dream czym prędzej skorzystał z zaproszenia, ponieważ szybko znalazł się pomiędzy moimi nogami już gotowy do wejścia we mnie. Zanim jednak to zrobił, ciasno zawiązał moją chustę na ustach, przez co większość wydawanych przeze mnie dźwięków była tłumiona.
- Nie chcemy, żeby sytuacja sprzed chwili się powtórzyła, racja ~? To by nam tylko przeszkodziło ~.
W odpowiedzi wydałem z siebie niezrozumiałe, stłumione dźwięki.
- Wezmę to za zgodę ~.
Po tym, Dream delikatnie położył mnie na biurku, aby następnie szybko, mocno i głęboko się we mnie wbić.
Głośny jęk, jaki wtedy z siebie wydałem, został w większości wytłumiony przez knebel.
- O to nam chodziło ~. - mówiąc to, przesunął delikatnie dłonią po moim policzku.
Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, kiedy to zrobił.
Czując, że się nie rusza, zrozumiałem, że czeka na mój znak. Troszczy się o mnie. Nie codziennie doświadcza się jego troski.
Zaśmiałem się cicho w duchu, aby po chwili łagodnie skinąć głową, żeby zasygnalizować mu, że może zacząć.
Nie musiałem robić tego dwa razy.
Praktycznie od razu szef zajął się tym, aby nie brakowało mi przyjemności. Poruszał się we mnie w zawrotnym tempie, wchodził i wychodził coraz szybciej i szybciej.
W pewnym momencie, jego dłoń powędrowała na moją szyję, a następnie delikatnie się na niej zacisnęła.
Przez chwilę nie potrafiłem nabrać powietrza, jednak kiedy tylko uścisk na moim gardle się rozluźnił, zajęczałem dużo głośniej niż wcześniej.
- P-podoba ci się, ah ~, co? - spytał, nieco zaskoczony, wyraźnie nie spodziewając się, że będzie mi się to podobać.
Po tym, ponownie lekko zacisnął dłoń na mojej szyi.
Jęcząc bez przerwy i chcąc nabrać więcej powietrza, kiwnąłem głową.
- Ooch, widzę właśnie ~... ah, to co powiesz na obrożę, hm ~?
Nie myśląc już trzeźwo, przez ogarniająca mnie euforię, bez wahania się zgodziłem. Już po chwili, czułem na szyi lekki ucisk kasztanowej, skórzanej obroży, a także chłód niewielkiej, złotej plakietki zdobionej grawerowanym napisem: "Fuck me". Doczepiona była do niej też ciemna smycz.
- H-hah, pasuje do ciebie, a-ah ~, idealnie ~.
Wtem, moje jęki stały się znacznie głośniejsze i wyższe. Poczułem, jak Dream trafia prosto w mój czuły punkt. Szybko go znalazł.
- Ah, cóż to? Czyżbym znalazł, aah ~, twoją słabość ~?
Jedyna odpowiedź, jaką ode mnie uzyskał, to więcej stłumionych jęków i niezrozumiałych słów.
- Spróbujmy jeszcze raz ~.
I znowu tam trafił. I ponownie. I jeszcze raz...
To wspaniałe uczucie, kiedy atakował najczulsze miejsce w moim ciele... kiedy był tak głęboko we mnie... czynił mnie tylko i wyłącznie jego... to było za dużo dla mnie, żeby się powstrzymać.
Doszedłem nagle, głośno jęcząc i zaplatając mocno nogi za jego plecami.
- Ah ~, tak szybko? Nie jesteśmy nawet, ah, w połowie ~. - zaśmiał się, ani na chwilę nie przestając się we mnie poruszać, a tym bardziej nie przestając trafiać ciągle w to samo miejsce.
I tak nasza igraszka trwała jeszcze dłuższy czas. Ja co chwila dochodziłem, co widocznie bardzo się Dream'owi podobało. Jednak kiedyś to niesamowite uczucie musiało się skończyć.
Szef zaczął mocniej i szybciej się poruszać. Bardzo szybko zrozumiałem, co to oznacza.
Zacisnąłem się na nim, aby móc jak najszybciej doznać tego wspaniałego uczucia.
- H-hah ~... s-sprytny jesteś ~. Ah ~!
Po kilku kolejnych, mocnych pchnięciach, Dream doszedł głęboko we mnie.
Niesamowite ciepło przeszyło całe moje wnętrze.
Odchyliłem głowę mocno do tyłu jęcząc głośno przy okazji. Sam również wtedy doszedłem.
- Gotowy na rundę drugą ~? - usłyszałem cichy pomruk Dream'a.
Zaśmiałem się łagodnie, regulując w miarę możliwości oddech i kiwając lekko głową.
Już sekundę potem, szef siedział w rozkroku na swoim fotelu, a mnie ustawił tuż nad swoim przyjacielem. Delikatnie przesuwał dłońmi po moich biodrach, przyprawiając mnie o dreszcze przyjemności.
Nie mogąc już czekać ani chwili dłużej, gwałtownie opuściłem się na niego, jęcząc przy okazji.
- A-aah ~! A-aż taki ni-niecierpliwy jesteś ~? Haah ~... - zajęczał cicho, lekko podnosząc moje biodra do góry, aby w następnej sekundzie ściągnąć je mocno w dół.
Zacząłem sam powoli się podnosić i opuszczać na niego, z czasem coraz bardziej przyspieszając, aby w końcu ujeżdżać go jakby nie było jutra. Jęczałem przy tym bez przerwy, i ciągnąłem delikatnie końcówkę smyczy, przez co nieco się podduszałen. Co poradzę, nakręca mnie to.
Wtem, poczułem mocniejsze szarpnięcie smyczą, przez co na moment nie umiałem nabrać powietrza. Kiedy tylko mogłem ponownie odetchnąć, zajęczałem najgłośniej, jak tylko mogłem.
- H-hah, nigdy b-bym, ah ~, nie pomyślał... aah ~, że t-to mmmoże cię podniecać ~... - szef zaśmiał się cicho, ponownie ciągnąć mocniej za smycz.
I ponownie, chwilowe uczucie niemożności oddechu, po którym z moich zakneblowanych ust wydał się głośny jęk.
Wtem, wolną dłonią strażnik niespodziewanie uderzył jeden z moich pośladków, wywołując u mnie więcej jęków i tłumionych błagań. Ponowił swój ruch, jeszcze kilka razy.
Nie mogłem się już dłużej powstrzymywać. Te wszystkie bodźce, jakie do mnie dochodziły: jego czuły, a jednak tak brutalny, dotyk na moim ciele, przyduszanie, spowodowane bardzo ciasno zapiętą obrożą i on sam tak głęboko we mnie... tego było za dużo, abym mógł nad sobą zapanować.
Doszedłem z głośnym jękiem, jednak ciągle go ujeżdżałem, pragnąc czuć tylko więcej i więcej. Zmęczenie mnie nie obchodziło. Żądza przysłoniła wszelkie inne potrzeby.
Przez dłuższy czas na zmianę dochodziłem i jęczałem coraz głośniej, nie mogąc nasycić swojego pożądania. Wiedziałem, że uczucie zaspokojenia dosięgnie mnie tylko wtedy, kiedy Dream dojdzie we mnie. Kiedy uczyni mnie tylko i wyłącznie swoim.
Zacząłem więc szybciej się na niego nabijać i więcej siły w to wkładałem. W dodatku zaciskałem się na nim jak tylko mogłem.
- Ah ~! J-jaki zachłanny ~... h-hah, i niecierpliwy ~...
Wiedziałem, że szef jest coraz bliżej. Poznałem to po jego wyrazie twarzy i nieco częstszych jękach.
W pewnym momencie, kiedy już czułem, że chwila, której tak pragnąłem jest blisko, Dream ściągnął mój knebel, po czym szybko przybliżył mnie do siebie, ciągnąć mocno za smycz.
Pomiędzy moimi i jego jękami usłyszałem:
- A teraz, a-ah ~, powiedz... d-do kogo należysz ~? Haah...
- D-do ciebie, aah ~! T-tylko, ah!, i wyłącznie d-do ciebie! Aaah! - odpowiedziałem, bez zastanowienia.
- I nic tego, aah ~, n-nie zmieni ~...
Tuż po tym, zarówno ja, jak i on, doszliśmy, prawie w tym samym momencie.
Przeszywające ciepło ponownie rozlało się po moim ciele. Przyjemne uczucie trwało jeszcze kilka sekund, po których upływie powoli wracałem do siebie.
Obydwoje ciężko oddychaliśmy, patrząc sobie nawzajem głęboko w oczy.
Wtem, Dream zaczął się powoli do mnie zbliżać, aby następnie złączyć nasze usta w łagodnym, ale pełnym uczucia, pocałunku.
Oddałem mu się, czując, jak z wolna zmęczenie zaczyna brać nade mną górę.
Kiedy tylko się od siebie oddaliliśmy, powiedziałem cicho, wtulając się delikatnie w jego klatkę piersiową:
- Kurwa, zmęczyłem się...
Ostatnie co usłyszałem, zanim na dobre zasnąłem, był jego cichy, piękny śmiech...
*Bomusik, aka Time Skip*
*Pov DS!Ink* (niezmiennie)
Otworzyłem leniwie oczy, po czym rozejrzałem się, siadając przy okazji. Nie miałem na sobie ubrań... Byłem na miękkim, wygodnym łóżku w jakimś pokoju... chyba to był pokój szefa...
- Hej, widzę, że już się obudziłeś... dosyć długo spałeś. - usłyszałem obok siebie.
Szybko obróciłem się w stronę, z której głos dochodził, aby zobaczyć nagiego, skrzydlatego strażnika, przykrytego do połowy kołdrą. Patrzył na mnie, lekko się uśmiechając.
Na moją twarz wstąpił ledwo widoczny rumieniec.
- Taak... po tym... uhhh... trudno było się nie zmęczyć... - odpowiedziałem, nieco zawstydzony, wspomnieniami z, chyba, poprzedniego dnia.
Przeniosłem jedną rękę na kark, aby poczuć pod palcami skórzaną obrożę.
- Dlaczego dalej to mam na sobie? - spytałem, wskazując na swoją szyję.
- Hm? Ach, tak, zapomniałem ci powiedzieć. Można ją zdjąć jedynie za pomocą kluczyka, który gdzieś mi się zapodział... mogę ją co najwyżej rozluźnić lub zacieśnić.
- Co. Czyli mam w tym ciągle chodzić?! Co inni powiedzą, jak to zobaczą?! - wykrzyczałem, cały tęczowy.
- Na to wygląda. Ale wczoraj chyba nie przeszkadzało ci, jak ci dwa naj przyłapali ~. - zaśmiał się w odpowiedzi.
Schowałem całą zarumienioną twarz w kołdrę.
*Time Skip*
Czekając na otrzymanie zlecenia, stałem na korytarzu z całą kolorową twarzą.
- Heej, widzę, że dobrze ci poszło. Co tam masz na...
- Stul pysk, Blue!
-----------------------------------------------------------
Hej hej gwiazdunie! Oto koniec tego lemona.
Naprawdę puściłam tutaj wodze fantazji (prawie 4000 słów) i mam nadzieję, że mimo to, spodobał sam się ten rozdział. I naprawdę przepraszam, jeśli rozdziały ciągle skaczą i zmieniają kolejność. Ja naprawdę nie umiem nad tym zapanować, więc nic z tym już nie robię ;-;
Anyways, to tyle ode mnie, moje grzeszne gwiazdeczki ~
(☞ ͡° ͜ʖ ͡°)☞
Bayo ~
Sleepysheepship6
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro