Epilog 3
*Trzy lata później*
- Tato jak się poznaliście? - zapytała Mikella , kiedy wszyscy siedzieliśmy w salonie przy kominku i czekaliśmy na Sky.
- To długa , ale piękna historia. - odpowiedział Santiago i objął mnie ramionem. - Po prostu wasza mama wpadła mi pod samochód. - dodał.
- To ty we mnie wjechałeś! - oburzyłam się.
- Mamo to była miłość od pierwszego wejrzenia? - zapytał , jak to David mówi mały ordynator - Shawn.
- Nie...na początku nie nawidziłam waszego ojca. - przyznałam.
- Jak to? - dopytywał Shawn.
- Będziesz starszy to zrozumiesz. - mruknął Santiago. - Nasze pierwsze spotkanie wyglądało tak. - mruknął.
- Tam tego dnia bardzo się śpieszyłam do pracy wysiadając nie rozejrzałam się i prawie wpadłam pod koła waszego taty. - powiedziałam.
- Kiedy tylko wysiadłem z samochodu byłem wściekły i powiedziałem : Ślepa jesteś czy głupia!? Mogłem Cię zabić! - użył takiego samego tonu głosu jak wtedy.
- Odpowiedziałam wtedy : Przepraszam śpieszyłam się i podniosłam się z brudnej i mokrej ulicy. - mruknęłam.
- Mruknąłem wtedy : Chyba na tamten świat. Jestem lekarzem opatrze Cię. - powiedział spokojnie tak , jak tam tego dnia.
- Odparłam wtedy : Nie dzięki. Nic mi nie jest. - powiedziałam.
- Wtedy powiedziałem coś , po czym oberwałem od waszej mamy : Co za uparte babsko. - wytłumaczył , a Mikella z Shawnem uśmiechneli się.
- Po tym zdaniu uderzyłam waszego ojca. - powiedziałam.
- A potem zostaliście parą? - zapytała Mikella.
- No...można tak powiedzieć. - powiedział Santiago i póścił mi oczko.
- Już jestem! - krzyknęła Sky i weszła do domu.
- I jak? - zapytałam.
- No więc... Dostałam się na studia medyczne! - krzyknęła i mocno się do mnie przytuliłam.
***
- David ty już lepiej nic nie mów. - powiedziałam ze śmiechem.
- Ale było warto walczyć o Santiaga? - zapytał.
- Miłość trudna jest...trzeba walczyć z całych sił i serca , a przede wszystkim nigdy się nie podawać. - powiedziałam. - Chodź dołączmy do niech. - dodałam i razem z Davidem dołączyłam do pozostałych gości.
- Proszę o uwagę...- zaczął Santiago , a ja byłam ciekawa co on kombinuje. - Dziś razem z moją żoną - Vanessą obchodzimy trzecią rocznice ślubu...skarbie chciałem ci podziękować za te wspaniałe lata. Bez ciebie i naszych dzieci - Shawna i Mikelli oraz naszej siostrzenicy - Sky , oraz mojej siostrze- Klarze i naszemu wspólnemu przyjacielowi- Davidowi moje życie wyglądałoby inaczej...o wiele inaczej...a tak jestem szczęśliwym mężczyzną na całym świecie. - powiedział , a ja do niego podeszłam. - Kocham Cię. - dodał.
- Ja ciebię bardziej. - powiedziałam i złączyłam nasze usta.
- Na koniec...- zwróciłam się do naszych gości. - Chciałabym wam powiedzieć , żebyście walczyli o miłość , bo to najlepsze uczucie na świecie...
The End
Podziękowania bedą wieczorem💞
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro