6."To nie twoja sprawa"
-Co się panu stało? - zapytałam "troskliwym" głosem. Tak , jak się spodziewałam ma siniaka pod okiem.
-Nic takiego. Poślizgnęłem się i uderzyłem o kant stołu- powiedział zabijając mnie wzrokiem.
-To niezła z pana niezdara- powiedziałam i odeszłam z zwycięskim uśmiechem.
Przebrałam się w swój uniform i poszłam wykonywać swoje obowiązki. Na moim oddzale czekała mnie przykra niespodzianka. Z kursów wrócił William Cuper.
-Vanessa , jak ja dawno cię nie widziałem. Może spotkamy się po pracy? - zapytał rzucając mi się w ramiona.
-Cześć. Niestety nie mogę się dzisiaj z Tobą spotkać. Mam inne plany... -przerwał mi.
-To może jutro? Tak dawno cię nie widziałem.
-Nie było cię tylko trzy tygodnie- odpowiedziałam- A co do jutra, to zastanowie się i dam ci znak, a teraz przepraszam muszę wracać do pracy- dodałam.
Chciałam powiedzieć mu, żeby spadał na drzewo, ale rodzice nauczyli mnie kultury.
Sky: Zapomniałaś dać mi pieniądze na wycieczkę.
Faktycznie z tego pośpiechu zapomniałam dać blądynce kasy. Głupio mi, bo mówiła o wyjeździe od kilku dni.
Ja: Przyjdź do mnie po lekcjach do pracy.
Sky: Okej. Będę za dziesięć minut.
Pov. Santiago
-Przepraszam?- powiedziała wysoka blądynka, zwracając się do mnie.
-Tak? -spytałem.
-Gdzie jest Vanessa Ross? - zapytała.
-Pani Ross pracuje. Przerwę będzie miała dopiero za pięć minut. Usiądź i poczekaj- powiedziałem do blądynki i zamówiłem dla nas dwa soki w barku.
-Dziękuję- odpowiedziała, gdy wręczyłem jej napój.
-A mogę wiedzieć co chcesz od pani Vanessy? - próbowałem się dowiedzieć czegokolwiek. Wiem, że nie ładnie, ale ciekawości mnie zżera.
W chwili, w której chciała mi odpowiedzieć przyszła Vanessa. Widząc w moim towarzystwie nastolatkę spojrzała na mnie wzrokiem, który zabija.
Zabrała dziewczynę i dała jej trochę pieniądzy. Poczym przytuliła ją i kazała wracać do domu.
-Kto to?- zapytałem, gdy tylko blądynka odeszła.
-Nie twoja sprawa- sykneła, ale kiedy chciała odejść chwyciłem jej nadgarstek i zaprowadziłem do swojego gabinetu. Nie wyrywała się, gdyż najprawdopodobniej nie chciała robić przedstawienia.
No to teraz sobie porozmawiamy. Nie będzie tak się do mnie zwracała. Nie takim tonem. I zapłaci za to, że uraziła mój honor.
Nowy bohater!
Co zamierza zrobić Santiago?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro