Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4."Jeszcze żadna mi do tej pory nie odmówiła"

Pov. Santiago

-O kurwa! Stanął mi- powiedział mój kumpel , Nelson na co ja wybuchłem śmiechem. Był lekko wstawiony.

Odwróciłem wzrok, by zobaczyć kogo dziś przeleci Nelson i kogo zauważyłem moją pracownicę. Siedziała przy barze, wraz z Davidem.
-Znam ją- powiedziałem

-Skąd? - zapytał wyraźnie zaciekawiony.

-To moja pracownica, a tak na marginesie to niezła suka z niej...

-Ty, a ten koleś co z nią siedzi, to kto to jest? - zapytał

-Niewiem i gówno mnie to obchodzi...

-Ej ja idę zaruchać- powiedział, wtedy kiedy jej towarzysz poszedł w kierunku łazienki.

-Uważaj ostra jest- ostrzegłem go.

-Lubię ostre- powiedział oblizując usta.

Stałem blisko nich i doskonale słyszałem co mówią.

-Hej, piękna- powiedział Nelson, czarującym głosem.

-Hej- nie chętnie odpowiedziała.

- Chcesz drinka, ja stawiam...

-Nie, dziękuję. Ja muszę, już iść- powiedziała, zmywając mojego kolegę.

-To może odwiozę  cię do domu? - złapał się ostatniej deski ratunku.

-Nie dzięki...

-Jeszcze żadna do tej pory mi nie odmówiła- powiedział załamany.

Pov. Vanessa

David musiał iść do łazienki z powodu natrętnej blądynki. Zostałam sama, ale nie przeszkadzało mi to, aż do czasu przyjścia "intruza".

-Hej , piękna- przywitał się ze mną "czarującym" głosem.

-Hej- powiedziałam nie chętnie.

-Chcesz drinka, ja stawiam... -przerwałam mu.

-Nie, dzięki. Ja muszę,już iść- powiedziałam, chcąc go zmyć.

-To może odwiozę cię do domu? - zaproponował.

-Nie dzięki...

-Jeszcze żadna mi do tej pory nie odmówiła- powiedział załamany.

-No widzisz, jestem pierwsza- powiedziałam słodkim tonem. Zabrałam drinka i wleciałam na czyjąś klatkę piersiową, wylewając napój alkoholowy.

-Przepraszam- powiedziałam i wtedy uniosłam głowę  i zamurowało mnie. Co on tu robi?

-Miałaś ze mną nie zadzierać, a w tym czasie lecisz na mnie- powiedział i zaśmiał się.

-Nadenty idiota- powiedziałam i chciałam odejść, ale z całej siły pociągnął mnie za rękę i... Moje usta poleciały na jego! On mnie pocałował! Moje usta stykają się z jego. Całuje mnie zachłanie i agresywnie.

-Nadal jestem nadentym idiotą? -spytał, kiedy odepchnełam go od siebie, zaraz potem strzeliłam mu w twarz. Tym razem pięścią.

-Jeszcze raz mnie dotkniesz,  a pożałujesz- syknełam wkurzona.

Zostaw KOMENTARZ! TO NAPRAWDĘ MOTYWUJĘ!!! DO NASTĘPNEGO!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro