31. "No to mamy problem"
Obudziłam się cała spocona. Moja poduszka , jak i policzki są mokre od łez. Dopiero teraz dotarło do mnie, że jutro biorę ślub z Cuperem. Mam dwa wyjścia. Wyjść za mąż i do końca życia być nieszczęśliwa, albo powiedzieć o nim wszystko co o nim myślę i dać mu kosza i do końca życia mieć na sumieniu ojca Davida. Każdy kto ma serce wybrałby pierwszą opcję. Dla przyjaciela zrobię wszystko.
Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, gdyż Sky nocuje dziś u koleżanki. Oby to nie był mój przyszły mąż...
Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam. Ku mojemu zaskoczeniu był to Santiago. Opierał się o fragmułe drzwi.
-Mogę wejść? -zapytał.
-Jasne- powiedziałam i zrobiłam mu miejsce-Chcesz coś do picia? -zaproponowałam.
-Winio, jeśli masz.
-Mam.
Poszłam do kuchni, a MaCalister za mną. Podałam mu, a on szybko je otworzył i nalał do kieliszków.
-O czym chciałeś porozmawiać?
-Czemu bierzesz ślub z Cuperem? -zapytał i wypił całą zawartość alkoholu.
-Już ci mówiłam. Kocham go...
-A ja już ci mówiłem, że ci nie wierzę...
-To już twój problem.
-Kurwa Vanessa, nie rozumiesz, że chcem ci pomóc? Jeśli za niego wyjdziesz spiepszysz sobie życie.
-Santiago...
-On ma na ciebie , jakiegoś haka, co nie?
-Tak.
-Jakiego?
-Nie mogę ci powiedzieć.
-Możesz i musisz.
-Wyjdź stąd...
-No to mamy problem.
-Jaki? Chyba nie upiłaś się dwoma kieliszkami.
-Mam zasade. Po alkoholu nie prowadzę, a więc zostaje na noc z tobą i wybije ci ten głupi pomysł z głowy.
-Zrobiłeś to specjalnie.
-Owszem. Nie pozwolę wyjść ci za mąż za Williama.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro