30."Już mamy date ślubu ustaloną"
Czułam na sobie wzrok wszystkich, a Cuper zabijał mnie wzrokiem. Nie oddałam jego pocałunku, ale nigdy tego nie robię. W takich momentach czułam się, jak prywatna dziwka. Mam milczeć i udawać narzeczoną najbardziej podłego człowieka , jakiego znam.
Cuper pożegnał się z wszystkimi i pociągnął za rękę, ale ja nawet nie zdążyłam zamienić, ani jednego słowa z Davidem, ale może to i lepiej. I tak nie potrafiłabym po tym wszystkim spojrzeć mu w oczy.
-Co ty wyprawiasz!? -wrzasnął, gdy byliśmy poza szpitalem.
-Jakbyś nie zauważył nigdy nie oddaje twojego pocałunku! -krzyknęłam. Miałam, już naprawdę dosyć jego. Ciągle mi tylko rozkazuje i pokazuje co mam robić.
-Grzeczniej- upomniał mnie-Przy mojej rodzinie ma się to nie powtórzyć- kiwnęłam głową na tak.
Wsiedliśmy do jego samochodu i dojechaliśmy z piskiem opon. Znałam rodziców Willa. Są naprawdę sympatyczni i mili. Kiedyś byłam dziewczyną Cupera i często się spotkaliśmy.
-Jesteśmy- oznajmił po kilku minutowej jeździe.
Złapał mnie za rękę i prowadził do dużego domu z ogrodem.
-Williamku , synku jak dobrze cię widzieć- powiedziała pani Emilli-Oh i Vanessa. Jak ja cię dawno nie widziałam- dodała i zaprosiła nas do środka, gdzie przywitaliśmy się z ojcem wrednego chuja.
Usiedliśmy przy stole , a po chwili dołączył do nas... wysoki brunet z piwnymi oczami.
-Cześć jestem Justin brat tego tam głąba-cicho zaśmiałam się. Widzę, że się polubimy. Tym bardziej, że mamy te same zdanie.
-A co z ślubem? -spytał pan Mark.
-Już mamy datę ślubu ustaloną...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro