3.40. "Ale ja jestem twoją narzeczoną..."
Kochm weekendy ,bo mam więcej czsu i mogę pisć rozdziały👍
Pov. Vanessa
- Co ty na to , żebyś ty , Sky i Mikella zamieszkali ze mną? - zapytał nagle Mark , a mnie zatkało.
- To trochę za szybko. - odpowiedziałam.
- No , ale za dwa mięsiące bierzemy ślub i to raczej odpowiedni moment. - nalegał.
- Wiem , ale chciałambym sobie przypomnieć Sky. - wytłumaczyłam. - Jak na razie nie chcę mieszkać z nią pod jednym dachem i jej nie pamiętać. - wyjaśniłam.
- Skarbie , ale ty wiesz , że może to potrwać lata? - zapytał. - Pozatym ty też mnie nie pamiętasz. - dodał.
- Ale ciebie poznałam. Przez ten prawie rok byłeś przy mnie , a Skarlett jest dla mnie obca. - powiedziałam i złączyłam nasze dłonie. - Zrobimy tak. - zaczęłam. - Ja teraz muszę iść do pracy , ale jak wróce to porozmawiamy o tym na spokojnie. - dodałam.
- Zgoda. - odpowiedział i pocałował mnie czule , ze wzajemnością. - Uważaj na siebie skarbie. - mruknął w moje usta.
- Ja zawsze na siebie uważam. - odparłam , krótko go pocałowałam. - Dasz mi klucze do twojego samochodu? - zapytałam robiąc mine szczeniaczka.
- Van kobiety i samochodu się nie pożycza. - mruknął.
- Ale ja jestem twoją narzeczoną...- przerwał mi.
- Pierwszy raz to powiedziałaś. - ucieszył się.
- Ten pierścionek oczymś znaczy. - powiedziałam i pokazałam dłoń. - To dasz? - spytałam.
- Łap. - rzucił mi , a ja złapałam kluczę. - Pa słoneczko. - zwróciłam się do Mikelli.
- Pa mamusiu. - odparła.
Ta dam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro