3.39. "Deborah wszystkich oszukuje"
Jedynaście rozdziałów do końca + epilog...trochę mi smutno 😩
*Trzy tygodnie później*
- Santiago musimy pogadać. - stwierdziłam.
- Z Mikellą jest już wszystko okej. - powiedział.
- Nie o to chodzi. - wyjaśniłam. - Chodzi o Deborhe. - dodałam.
- Nie rozumiem. - przyznał.
- Miałam Ci to powiedzieć wcześniej , ale nie miałam odwagi , a pozatym myślałam , że twoja żona sama się przyzna...- przerwał mi.
- Sky przejdź do rzeczy. - pogonił mnie.
- Deborah wszystkiech oszukuje. - wydusiłam w końcu.
- W jakim sensie? - dopytywał.
- W dniu odnalezienia Mikelli widziałam , jak Deborah chodzi...- kolejny raz mi przerwał.
- Co? Sky , a nie pomyliło ci się coś przypadkiem? - zapytał.
- Santiago mam szesnaście lat i dla twojej informacj nie wymyślam ,już historyjek. - mruknęłam zła.
- Trudno mi w to uwierzyć. - przyznał.
- Mi też na początku było trudno , ale wiem co widziałam i skojarzyłam fakty. Twoja żona nigdy nie nawidziła mojej ciotki , a co jeżeli to ona ją i Mikellę porwała? - wyjawiła moje podejrzenia.
- Nie mam pojęcia , ale pogadam z nią...- przerwałam mu.
- Santiago , jak zwykle muszę myśleć za nas obojga. - mruknęłam przewracając oczami. - Nie możesz z nią ot tak porozmawiać. - dodałam.
- Dlaczego? - spytał nie rozumiejąc mnie.
- Trzeba mieć dowody. - wyjaśniłam.
- Po co? - zadał kolejne pytanie.
- Santiago ja rozumiem , że jesteś blondynem , ale żeby w ogóle nie myśleć? - zapytałam , a on się zaśmiał. - Musisz mieć dowody dla sądu. - odparłam.
- Co chcesz zrobić? - spytał.
- Jezu Santiago rusz myślenie. Trzeba zainstalować kamery , żeby się nagrało , jak chodź na własnych nogach. - wyjaśniłam.
- Jej teraz nie ma , więc możemy zrobić to teraz. - powiedział i razem zeszliśmy na dół w wiadomym celu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro