3.33. "Poproszę wino. "
Siemka no udało mi się coś napisać i nawet jestem zadowolona z tego rozdziału. Miałam wam napisać ile jeszcze do końca ,ale jeszcze tego nie wiem😂😂 ,ale wiem ,że powoli wszystko zacznię się wyjaśniać. Wy dalej myślicie ,że Van będzię z Santiagiem huh? W ogole lubicie Marka? Czekam na odpowiedź!
Pov. Vanessa
Usiadłam na wygodnej czarnej ,skórzanej kanapie.
- Chcesz coś do picia? - usłyszałam po krótkiej chwili ciszy.
- A co proponujesz? - zapytałam.
- Sok pomarańczowy, cole, wodę ,kawe ,herbate. - wymieniał. - I czerwone wino. - dodał uważnie analizując moją reakcję ,a ja przez chwilę się zastanawiałam.
Czerwone wino. - powtórzyłam jeszcze raz w myślach ,ale niestety nic sobie nie przypomniałam.
- Poproszę wino. - odpowiedziałam ,a Macalister zniknął na moment z pola widzenia. Po kilku minutach przyszedł z powrotem z kieliszkami i butelką alkoholu. - Masz już jakieś informację na temat Mikelli? - zadałam pytanie kiedy dostałam kieliszek.
- Jak na razie sprawdziłem wszystkie szpitale ,domy dziecka i sierocińce i bez śladu. - odpowiedział.
- A policja? - zadałam kolejne pytanie.
- Nadal szuka. - mruknął.
- Miałam ,jakiś wrogów? - spytałam. Choć wiedziałam ,że mam ,bo przecież każdy człowiek ma wrogów. Po prostu chciałam się dowiedzieć kto to.
- Tak. - odparł. - Ale ja ich osobiście sprawdziłem. Są nie winni. - dodał ,a ja upiłam kolejny łyk alkoholu. - My już nic nie możemy zrobić. Musimy czekać na jakiś ślad ze strony policji. - mruknął.
- Poczekam dwa dni. Jeśli nie będzie żadnej informacji to szukam ją na własną ręke. - poinformowałam. - Mogę wrócić do pracy? - spytałam.
- Jasne. Od kiedy chcesz zacząć? - zapytał.
- Mogę od jutra...- przerwał mi.
- Proszę. - podał mi adres szpitala. - Najpierw zrobisz kurs. Nie zrozum mnie źle ,ale jestem ordynatorem i muszę miec pewności ,że wszystko pamiętasz dla dobra pacjętów ,a po trzech dniach wracasz na stałe.
Pisać mi tutaj co myślicie o Marku?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro