3.18. "Żyje?"
Witam was po mojej przerwie! Mam nadzieje ,że jeszcze ktoś tu jest i być może będzię ciekawy ,jak potoczą się dalsze losy Vanessy. Komentarze są mile widziane 💔
Miałam dodać jutro ,ale dodaje dziś skarby.
Mam do was proźbe moja koleżanka NiegrzecznaOk zaczęła pisać świętne opowiadanie! Nawet ja zaczęłam czytać i jestem na bierzocą ,a ja czytam tylko to co mi się podoba. Jest tego bardzo mało... Zachęcam was do obserwowanie jej profilu i komentowania książki przyda jej się jakaś motywacjia ,a dobry komentarz ,albo gwiazdka motywują!
Zapraszam na rozdział i pozdrawiam! 💜💜💜
Pov. Santiago
- Gdzie idziesz? - zapytała Deborah.
- Skarbie - powiedziałem i ją przytuliłem. - Nareszcie Vanessa się znalazła! - cieszyłem się.
- Co?! - gwałtownie odpowiedziała. - Znaczy jak to? Policjianci szukali ją trzy tygodnie i jej nie znaleźli ,a teraz ją znaleźli? - spytała.
- Tak. - odpowiedziałem krótko. Deborah dziwnie się zachowywała.
- Żyje? - zapytała.
- Tak ,co to za pytanie? - mruknęłem.
- Martwie się o nią. - przyznała.
- Jadę do niej. Jest w moim szpitalu...- przerwała mi.
- Pojade z tobą. - stwierdziła.
- Słucham? - spytałem z lekkim szokiem.
- Pojade z tobą. - powtórzyła.
- Myślę ,że to nie jest dobry pomysł...- przerwała mi.
- Proszę. - powiedziała.
- No dobra. - zgodziłem się.
Pov. Deborah
- Skarbie pójdziesz mi po picie? - spytałam ,kiedy byliśmy w szpitalu.
- Woda może być? - spytał.
- Tak. - odparłam ,a kiedy Santiago zniknął z pola widzienia pojawił się Will ,któremu napisałam smsa. - W jakim ona jest stanie? - zapytałam.
- Nic nie pamięta. - odpowiedział.
- Świętnie. - odpowiedziałam. - Zajmij się Santiagiem zanim nie przyjdę i schowaj mój wózek...- przerwał mj.
- Co chcesz zrobić? - zapytał.
- To co powinnam. - mruknęłam. - W jakiej ona jest sali? - spytałam.
- 245 - powiedział.
- Raz na zawsze skończę z tą dziwką - powiedziałam i poszłam w stronę sali tej dziewuchy...
Jak myślicie co zamierza zrobić Deborah?
👍
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro