3.17. Przesłuchiwania.
Jeżeli będzie 10 komentarzy i 11 gwiazdek dodam jeszcze jeden! Ale piszcie komentarze na temat rozdziału💗✋Fajnie się to czyta.
Pov. Mark
-Przepraszam szukam ordynatora Macalistera- zaczępiłem przypdkową pięlegniarkę.
-Pan Macalister jest w swoim gabinecie- odpowiedziała- Cały czas korytarzem prosto ,a potem skręcić w lewo- wytłumaczyła.
-Dziękuje- podziękowałem i poszedłem w strone gabinetu. Kiedy dotarłem zapukałem dwa razy i po usłyszeniu "proszę" wszedłem.
-Wiesz ,już coś?- zapytał i natychmiast wstał z obrotowego krzesła i podszedł do mnie.
-Tak pojawił się trop...- przerwał mi.
-Gdzie?- dopytywał.
-W lesie dwieście kilometrów od nas- powiedziałem.
-Co? Co ona tak daleko tam robiła?- zapytał.
-Nie mam stuprocentowej pewności ,że to ona...po prostu zadzwoniła kobieta i zawiadomiła policjie ,że znalazła raną kobiete...- przerwał mi.
-A dziecko?- spytał.
-O dziecku nic nie mówiła- odparłem-Wieczorem jadę z chłopakami w tamtą okolicę- powiedziałem-Ale najpier muszę zadać kilka pytań tobie ,jak i zarówno osobą będących w jej towarzystwie- dodałem.
-Pytaj- pogonił mnie.
-Ile lat znasz Vanessę?- zadałem pierwszę pytanie.
-Trzy lata- odpowiedział. Potem zadawałem jeszcze kilka innych pytań typu dlaczego ją zatrudnił ,jak się poznali i jaki kontakt jest między nimi.
-Teraz chcem zadać kilka pytań Cuperowi i Zapadzie- powiedziałem.
-David właśnie rozpokczął dyżur ,a Cuper będzie wieczorem na nocnym dyżurze- odpowiedział.
-Mam do ciebię ostatnie pytanie- powiedziałem. Nie było to pytanie potrzebne do sprawy ,ale ja musiałem zapytać-Co cię łączyło z Vanessą i dlaczego nie jesteście ,już razem?- spytałem i czekałem na odpowiedź.
-To cię nie powinno obchodzić- odparł.
-Muszę to wiedzieć. Może to ty porwałeś Van ,bo nie chciała z tobą być ,co?- prowokowałem go.
-Jesteś zwykłym policjiantem ,więc może wrócisz do prowadzienia sprawy czy ci pomóc?- spytał.
-Sam sobie poradzę- odparłem i wyszłem.
Ło czyżby kłótnia panów...?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro