Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27."Skarbie ty nie wiesz do czego jestem zdolny"

Miałam, już dzisiaj nie dodawać, ale że liczba wyświetleń wciąż rośnie postanowiłam dodać. Dziękuję 😘💕

Siedziałam z otwartą buzią i nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. W tym momencie nie wiem, czy mówi na serio, czy tylko udaje.

-Co proszę? Możesz powtórzyć? -zapytałam, jeszcze raz i modliłam się, aby tym razem odpowiedział coś innego.

-Jeśli chcesz, abym informacjie na temat orientacji Davida zostawił dla siebie, musisz zostać moją żona- powiedział z drwiącym uśmieszkiem.

-William to jest chore. Nie masz takiego prawa, aby mnie zmusić. Nie wyjdę za ciebie- odpowiedziałam.

-To twoja decyzja, ale myślałem, że nie chcesz zaszkodzić Davidowi.

-Nie zrobisz tego...

-Skarbie ty nie wiesz do czego jestem zdolny- powiedział- Ale zróbmy tak. Ja dam ci czas do jutra i jutro po dyżurze powiesz mi co postanowiłaś- dodał i wyszedł.

Miałam ochotę krzyczeć. Chciałam go uderzyć. Chciałam, aby przestał się śmiać i mówić, a ten jego drwiący uśmieszek chciałam, aby zamienił się w płacz.

Co ja mam zrobić?

-Vanessa wszystko w porządku? -zapytał Santiago, który najprawdopodobnie skończył dyżur.

-Masz papierosy? -spytałam

-Masz-wyciągnął paczkę i poczęstował mnie, po czym sam wziął sobie jednego.

-Dzięki.

-Nie wiedziałem, że palisz...

-Bo nie pale.

-A to co teraz robisz, to jak się nazywa?

-Santiago daj mi dzisiaj spokój- powiedziałam i zgasiłam nogą fajkę. Kiedy odchodziłam, MaCalister chwycił mnie za ramię.

-Vanessa pomogłaś mi, dlatego ja chcem pomóc tobie- kiedy chciałam odpowiedzieć zobaczyłam Williama, który wychodził że szpitala.

-Nic mi nie jest.- odpowiedziałam i pobiegłam w stronę Willa.

Przyznawać się kto myślał, że chodzi o Santiaga? 😍😂

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro