2.50." Jestem patriotą"
Dziś weekend się zaczyna ,więc dodaje jeszcze jeden 😎
Pov. Santiago
-Mikella chcesz frytki czy chamburgera?- zapytałem. Mała ma dwa latka,ale prawie wszystko rozumie ,a je za dwoje. Dokładnie ,jak Vanessa ,jedzienia nie odmówi.
-Frytki- odpowiedziała.
Vanessa pozwoliła mi zająć się Mikellą przez jeden wieczór ,gdyż musiała coś pilnego załatwić. Po chwili dostałam SMS-a.
Vanessa: Mam do ciebie prośbę. Mogłaby Mikella zostać u ciebie na noc?
Ja: Jasne ,że tak. Stało się coś?
Vanessa: Nie,nic...po prostu coś mi wyskoczyło. Będę po Mikelle rano.
Ja: Nie musisz. Zabiore małą do szpitala. Zobaczy ,jak pracuje.
Vanessa: Dobrze.
Pov. Vanessa
Przyjechałam do domu o dwudziestej. Od razu poszłam do salonu i odłożyłam zakupy- dwie butelki wina. Jedno-czerwone ,a drugie- białe...no co patriotą jestem.
Usiadłam wygodnie na kanapę i otworzyłam czerwone wino ,po czym wzięłam dużego łyka. Przez cały ten czas myślałam o Sky ,a dokładnie o propozycji Willa. Na początku myślałam ,że to obrzydliwa propozycjia i ,że nigdy tego nie zrobię ,ale z każdym kolejnym kieliszkiem inaczej na to patrzę.
Naprawdę nie wiedziałam co mam zrobić. Tak naprawdę mam dwie opcjie. Jedna to ta ,że zapominam o całej rozmowie z Williamem ,a druga to ta ,że zgadzam się na to co zaproponował mi człowiek ,który moim zdaniem powinien się leczyć.
Otworzyłam kolejną butelkę wina tym razem białą i zaczęłam pić...musiałam być pijana...
Jak myślicie co zamierza zrobić Van? Jutro epilog!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro