2.38."Ściągnij ubrania"
Przeczytaj notke na dole😎 to bardzo wazne!!!
Padał deszcz ,a ja z Santiagiem schowaliśmy się w leśniczówce. Ja oczywiście nie chciałam tam wchodzić ,bo nigdy nie wiadomo kto tam może być,ale mimo to weszłam ,gdyż nie chciałam bardziej zmąknąć.
W pomieszczeniu nie było ,ani żywego ducha. Byliśmy tam sami,było brudno ,ale przynajmniej nie padało nam na głowy. Niestety było zimno. Usiadłam koło starego kominku. Santiago stał przy rozwalonym oknie.
-Zimno- przyznałam.
-Ściągnij ubrania- powiedział ,a mnie zatkało. Co? Co on chce zrobić.
-S-słucham?- zapytałam jąkając się,a Macalister podszedł do mnie i usiadł blisko mnie.
-Nie o to mi chodziło- powiedział lekko się śmiejąc. Moja twarz nabrała koloru czerwonego. Momentalnie spusciłam głowę na dół-Po prostu jesteś mokra i możesz się przeźebić. Ubrania się rozwiesi ,może wyschnie- dodał-Nie wstydzi się. Widziałem cię nago i jest na co popatrzeć- mówił.
-Santiago...- upomniałam go.
-Ściągnij przynajmniej spodnie i koszulkę ,a bieliznę zostaw- polecił,a ja go posłuchałam. Ściągnęłam najpierw spodnie ,a potem koszulkę. Zostałam w samej bieliźnie-Masz- podał mi puchowy koc- Znalazłem-dodał,a ja się nim owinełam.
-Dzięki- podziękowałam-Ile tu zostaniemy?- zapytałam.
-Rano spróbujemy znaleźć obuz- poinformował mnie i również ściągnął koszulkę. Miał jeden nowy tatuaż z literką "V".
-Co oznacza literka V?- zapytałam.
-Przypomina mi o tobie- odparł.
JESZCZE DWA -TRZY ROZDZIAŁY I BĘDZIE DRAMA. JAK MYŚLICIE WYDARZY SIE COS POMIĘDZY VAN I SANTIAGIEM? PISZCIE BO BRAK MI MOTYWACJI 😕 DO JUTRA
PS. MARATONU NIE BĘDZIE GDYZ W OGOLE NIE BYŁO KOMENTARZY ALE NIE WZANE DO ZOBACZENIA JUTRO.
PS.2 PAMIĘTAJCIE O KOMENTARZACH.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro