2.3."Myślałeś kiedyś o dziecku?"
-Santiago możemy porozmawiać?- zapytała Deborah.
-Teraz?- zapytałem. Nie miałem za bardzo czasu. Śpieszyłem się do pracy.
-Nie masz czasu?- spytała.
-Niestety nie. Skarbie wybacz. Porozmawiamy ,jak wrócę- odpowiedziałem i pocałowałem moją żone- Do zobaczenia wieczorem- dodałem i wyszedłem.
Wsiadłem do swojego samochodu i ruszyłem z piskiem opon. Kilka minut później parkowałem pod szpitalem.
Przywitałem się z moimi pracownikami i ruszyłem do swojego gabinetu. Ledwo usiadłem ,a już usłyszałem pukanie do drzwi.
-Proszę-powiedziłem. Do środka wszedł David Zapada.
-Dzień dobry. Chciałbym wziąć urlop na dwa tygodnie- odparł.
-Mogę dać ci na tydzień...
-Szefie to ważna sprawa i mam dla szefa zaproszenie na ślub...
-Żenisz się? To mogłeś tak od razu mówić. Kiedy jest?
-Za dwa tygodnie.
-Przyjdę,a tobie życzę szczęścia na nowej drodze.
***
-Witaj- przywitałam się z moją żoną pocałunkiem w policzek- Możemy porozmawiać- dodałem i usiadłem na kanapie.
-Myślałeś ,kiedyś o dzieciach?- zapytała tak nagle ,że zaktusiłem się własną siliną.
-Deborah to drażliwy temat. Ty...- przerwała mi.
-Chodź o to ,że jestem kaleką!? - krzyknęła.
-Nie!- zaprzeczyłem- Chodź o to ,że już raz poroniłaś. Nie chcem na razie mieć dzieci- wytłumaczyłem.
-Przepraszam...
-Nie przepraszaj. Deborah kocham cię i naprawdę nie przeszkadza mi to ,że jeździsz na wózku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro