2.19."Czy Mikella jest moją córką!?"
Wiem ,że zrobiłam źle. Wiem ,że Santiago nie jest mój i wiem ,że ma żonę ,ale nie mogłam się powstrzymać. Brakowało mi tego. Źle się z tym czuje. To była chwila zapomnienia. Gdyby tylko Macalister nie miał żony wtedy było by o wiele prostciej.
Weszłam do sali Mikelii. Gdyby nie rurka w gardle ,która sięga aż do płuc to wyglądała by ,jakby spała. Śpiączka mózgowa. Mocny uraz głowy.
Znów usiadłam na tym samym niewygodnym różowym krześle. Złapałam malutką rączkę Mikelli.
-Wiem ,że mnie słyszysz aniołku- szepnęłam-Odpoczywasz teraz. Nie bój się. Jestem tu- mówiłam do niej.
-Vanessa...- do sali wszedł Santiago. Głupio mi było po tym pocałunku ,ale to tak ,jakoś samo wyszło. Poza tym przeprosiłam go.
-Tak?- spytałam.
-Musimy porozmawiać- odparł.
-O czym?- zapytałam.
-Ile Mikella ma lat?- zapytał ,a ja z wrażenia wstałam z krzesła.
-Nie rozumiem pytania...- złapał mnie mocno za nadgarstki- To boli...- dodałam.
-Czy Mikella jest moją córką!?- krzyknął ściskając mi mocniej. Bolało ,jak diabli-Mów!- dodał.
-T-to nie jest rozmowa na t-tteraz- wydusiłam.
-Pogadamy wieczorem...ale jeśli Mikella jest moją córką nigdy ci tego nie wybacze. Nigdy!- powiedział, puścił mnie i wyszedł trzaskając drzwiami.
-Nikt nie odbierze mi córki. Nawet facet ,którego kocham...- powiedziałam sama do siebie.
ZACHOWANIE SANTIAGA 😕 CO O TYM MYŚLICIE? EH... SANTIAGO ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro