18."Zaraz dojdziesz od samego patrzenia"
-W moim pokoju znajdzie się miejsce- szepnął mi do ucha, a po moich plecach przeszli ciarki. Nie musiałam nawet odwracać się, bo doskonale wiedziałam, że za mną stoi MaCalister.
Zgodziłam się, bo co innego miałam zrobić? Santiago zabrał z mojej dłoni walizkę i z cwanym uśmiechem szedł przed siebie, a ja za nim.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, gdy weszłam do małego, ale ładnego pokoju to wielkie małżeńskie łóżko.
-Może je wypróbujemu?
-Mam chłopaka- zasłoniłam się Davidem.
-No właśnie- zaczął i rozwalił się na materacu, a ja stałam i górowałam na dnim. Założyłam ręce na piersi, abym poczuła się pewniejsza-On wie, że będziemy spać razem?
-Głupi jesteś , wiesz?
***
Cholera!
Wzięłam krótkie czarne szorty, które ledwie sięgają mi do połowy ud i biały , również krótki T-shirt, ale gdybym nie zapomniała zarezować pokoju to bym się nie musiała przejmować. Rozczesałam i rozpusiciłam włosy.
Odrazu po wyjściu z łazienki poczułam na sobie wzrok Santiaga, który odprowadza mnie do łóżka.
-Specjalnie dla mnie tak się stroiłaś, ale jak dla mnie mogłabyś być nago...
-Santiago. Nie. Kończ.
Nie odpowiedział mi nic, tylko poszedł do toalety najprawdopodobniej przebrać się w piżamę.
Ja w tym czasie ułożyłam się wygodnie po prawej stronie na materacu. Nie musiałam długo czekać, gdyż po chwili dołączył do mnie MaCalister.
Wpatrywałam się w niego, jak w obrazek. Pierwszy raz widzę go w takiej odsłonie. Włosy w każdą inną stronę. Bokserki i goła klata.
-Zaraz dojdziesz od samego patrzenia...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro