17."W moim pokoju znajdzie się miejsce"
-Scarlett musimy porozmawiać- powiedziałam poważnym tonem.
-O co chodzi? -zapytała.
-Dzisiaj wyjeżdzam na kilka dni w góry- odpowiedziałam na jednym wdechu.
-Co?! Nie! Nie zgadzam się- powiedziała płaczliwym tonem-Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej? Dlaczego w ogóle chcesz tam jechać?- zapytała.
-Sky proszę uspokuj się-poprosiłam- Nic mi się nie stanie...
-Rodzice też tak mówili! - krzyknęła i chciała odejść, ale chwyciłam ją za ramię i mocno przytuliłam.
-Cii-głaskałam ją po włosach- Skarbie nic mi nie będzie- uspokoiłam ją.
-Na ile wyjeżdżasz?
-Na tydzień.
-To będę miała chate wolną.
-O nie, nie, nie. Przez tydzień będziesz mieszkała u Davida.
-Dlaczego nie mogę zostać sama?
-Bo znając ciebie zrobiłabyś sobie wolne od szkoły.
***
Na miejscu byliśmy o dwudziestej. Zatrzymaliśmy się w schronisku. Co do Santiaga, to muszę powiedzieć, że mnie zaskoczył. Od dwóch godzin nie słyszałam od niego , ani złego słowa na mój temat.
-U kogo zostawiłaś Sky? - zapytał.
-U Davida- odpowiedziałam- To gdzie są nasze pokoje? -zapytałam zmieniając temat. Nie chciałam mówić mu o "moim chłopaku".
-To coś poważnego?
-Co?
-Twój związek z Davidem?
-Niewiem. To gdzie jest mój pokój?
-Miałaś wykupić sobie pokuj na tydzień. Nie zrobiłaś tego?
-Zrobiłam.
Znaczy zaraz to zrobię.
-To ja idę do łazienki.
-Okej.
Podeszłam do recepcji, gdzie siedziała ładna rudowłosa dziewczyna z czarnymi oczami i łagodnym wyrazem twarzy.
-Dzień dobry- powiedziałam i zrozumiałam, jak głupio to zabrzmiało. Jest po dwudziestej, a ja wyjeżdżam z "dzień dobry"! Ugh.
-Dobry wieczór. W czym mogę pomóc? -zapytała.
-Chcem wynająć pokój na tydzień.
-Przykro mi wszystkie są zajęte.
Chciałam jeszcze z nią podyskutować, ale zorientowałam się, że za mną zrobiła się spora kolejka i odeszłam, ale co ja teraz zrobię?
-W moim pokoju znajdzie się miejsce...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro