Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12.Uwięzieni w windzie.

-Wiesz zawsze marzyłem, abyś mnie rozebrała, ale nie w takich okolicznościach- powiedział.

Ugh!

-Właśnie marzyłeś kotku- powiedziałam słodkim głosem.

Jak ten koleś działa mi na nerwy.

Dosyć, że chcem mu pomóc, bo gdyby coś mu się stało to każdy by oskarżył mnie, a on sobie żarty robi.

Usiadłam w bezpiecznej odległość na przecikwo niego. Patrzę się w dół, ale mam świadomość, że ordynator wpatruje się we mnie.

-Co? -mówie ostro, gdy zaczyna mi przeszkadzać jego wzrok, który błądzi po moim ciele.

-Zdajesz sobie sprawę, że jesteś piękną kobietą? -zapytał, a ja pierwszy raz usłyszałam od niego jakikolwiek komplement. Przez chwilę odebrano mi mowę-Ale ostra suka z ciebie- dodał.

-Zdajesz sobie sprawę, że pierwszy raz widzę takiego aroganckiego idiote jak ty? - zapytałam, a ten się tylko zaśmiał.

Marzyłam tylko o jednym, aby ta cholerna winda się otworzyła.

Albo zabicia MaCalistera pilniczkiem do paznokci.

-David to twój chłopak? -zapytał tak nagle, że aż lekko podskoczyłam do góry.

-Co cię to obchodzi? -zapytałam

-William bił się o ciebie z Davidem.

-Wiem i wcale nie jestem z tego powodu podjarana, jak ty.

-Czyli jednak spotykasz się z Zapadą?

-Tak- odpowiedziałam w końcu lekko poirytowana. Oczywiście skłamałam, bo co miałam powiedzieć, że zgodziłam się udawać jego dziewczyną, aby ten miał spokój od dziewczyn, ponieważ jest gejem?

Oj nie tego to się nigdy nie dowie, bo gdyby się dowiedział zapewnie zwolnił by go, ponieważ każdy wie, jak ludzie tolerują na gejów w dodatku lekarza.

Nie było całusu, ale jeszcze są w windzie więc wszystko może się wydarzyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro