Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10.Dyżur nocny

-Dlaczego mi nie powiedziałaś, że masz chłopaka!? - zapytał  wściekły William.

-Nie muszę ci mówić. To są moje sprawy prywatne- powiedziałam.

-Co ten David ma czego ja nie mam? -spytał, a mnie zaraz szlak trawi.

-Jakiś problem? -spytał ordynator, a ja pierwszy raz cieszę się, że go widzę.

Ustalmy jedno. Ja nie przepadam za Santiagiem, ale za Williamem bardziej.

-Nie, nie William, już idzie- odpowiedziałam, a kiedy chłopak odszedł zostałam sam na sam z szefem, który ma plaster na łuku briowym.

-Wiesz, że mamy ze sobą dyżur? -zapytał- Zemsta będzie słodka- dodał i szybkim krokiem odszedł.

Za co zemsta?

Ah no tak.

Przyjebałam mu drzwiami.

Ile razy go już uderzyłam?

Pierwszy raz na parkingu.

Drugi raz w klubie.

Trzeci raz wczoraj w czasie otwierania drzwi.

I to chyba tyle.

Tak zdecydowanie za mało.

                            ***

To nie jest mój dzień.

Mam dyżur nocny z :

Ordynatorem.

Davidem.

Williamem!

To będzie katastrofa.

Ale całe szczęście każde z nas ma pracę i to właśnie nią musi zająć.

-Hej- powiedział David.

-Dlaczego powiedziałeś Williamowi, że jestem twoją "dziewczyną"? - zapytałam z lekkim wyrzutem.

-Bo do pracy przyszła twoja koleżanka, Melania i chciała się ze mną umówić na kolacje i ja wtedy powiedziałem, że mam dziewczyne i, że to ty jesteś. Niestety Cuper nas podsuchiwał- wytłumaczył.

-Dobra nie ważne. Zmieńmy temat- zaproponowałam.

-Dlaczego ordynator ma nowy plaster? -zapytał śmiejąc się, a ja do niego dołączyłam.

-Bo wczoraj uderzyłam go drzwiami- powiedziałam- Żebyś widział jego mine- przez cały czas śmialiśmy się.

-Miłość kwitnie- powiedział wkurwiony William.

-O co ci chodzi? -zapytał David.

Niestety William nie zamiast odpowiedzieć uderzył Davida. To wszystko działo się tak szybko, że mój przyjaciel nie miał, jak się zasłonić.

Upadł na podłogę.

Stracił przytomność.

Co będzie z Davidem?

Biedny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro