19th
Jughead wcale nie chciał iść na imprezę. Zgodził się tylko ze względu na Soleil. Miał nadzieję, że jego nowa znajoma pozna innych ludzi w Lester. Na razie blondynka znała tylko Jonesa, a on prędzej czy później będzie musiał wrócić do Riverdale. To była najlepsza okazja do poznania nowych znajomych.
- Jesteś gotowy? - krzyk koleżanki dotarł do niego. Nie miał ochoty pokazywać się w oknie, więc podniósł rękę z kciukiem ku górze. - To wstawaj, wychodzimy. Ty prowadzisz, ja nie znam adresu.
Czarnowłosy, oprócz zmiany koszulki na świeżą, nie wprowadził żadnych poprawek przed swoim wyjściem na imprezę. Czuł, że ten wieczór będzie jednym z gorszych, a on szedł tam tylko ze względu na Soleil. Liczył na darmowe jedzenie, może jedno piwo i brak jakiś większych interakcji z Faydrą (co było raczej niemożliwe).
- Ciociu, wychodzę! - krzyknął zakładając buty.
- Jug, skarbie, wróć o jakiejś ludzkiej porze - odpowiedziała Irmina obserwując swojego bratanka. - Rozumiem, że są wakacje, ale nie chcę się o ciebie martwić.
- Nie martw się, namówię Soleil, żebyśmy zwinęli się stamtąd najpóźniej o dwunastej.
Chłopak przytulił swoją ciotkę na pożegnanie, a następnie opuścił dom. Na zewnątrz czekała już na niego jego towarzyszka. Zauważył, że byli podobnie ubrani: czarne spodnie, szary t-shirt, skórzana kurtka, ulubione trampki oraz szara, wełniana czapka na głowie.
Jughead nie spodziewał się, że tyle osób może przyjść na imprezę Faydry. Niektórzy siedzieli na ganku przed wejściem paląc papierosy. W środku było niezwykle duszno, przez co Soleil i Jug ściągnęli swoje kurtki.
- Jesteś! - krzyknęła Fay widząc czarnowłosego w swoim domu.
- Tak, jesteśmy - Jones zaakcentował ostatnie słowo. Wkurzało go to, że Faydra traktowała jego koleżankę jak powietrze.
- Tak - chrząknęła gospodyni domu - czujcie się jak u siebie. Idę powitać resztę gości, potem was znajdę.
Sol od razu udała się w stronę kuchni, gdzie nalała Jugowi oraz sobie coś do picia. Na tą chwilę oboje postawili tylko na sok. Jednak z czasem wybrali piwo bezalkoholowe, które popijali przez cały wieczór. W środku panował taki ukrop, że spora część gości przenosiła się na zewnątrz. Muzyka dudniła na całe osiedle, ale jak na razie nikt wyjątkowo się nie skarżył. Może dziewczyna uprzedziła wcześniej sąsiadów o całym zajściu i miała zgodę od nich, by puszczać muzykę również na dworze.
Towarzyszka Jugheada szybko zyskała śmiałość i chętnie rozmawiała z innymi ludźmi. Jug głównie przyglądał jej się z dystansu. Pił już trzecie piwo i obserwował jak Soleil działa na wszystkich ludzi zgromadzonych u Faydry. Szybko nawiązała kontakt z większością gości, a ci chętnie wymieniali się numerami telefonów z blondynką. Przypuszczał, że większość z nich są ze szkoły Fay, do której również będzie chodzić jego znajoma.
- Ci ludzie są super - powiedziała dziewczyna podchodząc do Jonesa. - Wszyscy są niezwykle mili, ale również opowiadają mi co nieco o nowej szkole, więc mniej więcej wiem, czego powinnam się spodziewać. Nie pójdę tam aż tak przerażona, że nikogo nie znam.
- I bez tego byś sobie poradziła - wzruszył ramionami Jug popijając piwo. - Masz niezwykłą zdolność, jeśli chodzi o poznawanie ludzi. Masz w sobie otwartość, której mi zawsze brakowało.
- Daj spokój! - machnęła ręką dziewczyna siadając obok Jugheada. - Przy mnie całkiem się otworzyłeś.
- Ponieważ to twoja zasługa. - posłał w jej stronę uśmiech, co ona odwzajemniła.
- Soleil! Zagrasz z nami w rzutki? - krzyknął jakiś chłopak.
- Leć - powiedział Jug, zanim blondynka zdążyła odmówić. - Ja się i tak stąd nie ruszę.
- Okej, ale zaraz przyjdę - odpowiedziała, po czym pognała w stronę grupki ludzi.
W tle leciała jedna z piosenek The Weeknd. To nie była muzyka, której Jug słuchał na co dzień, ale nie przeszkadzała mu.
"Hills have eyes, the hills have eyes
Who are you to judge, who are you to judge?
Hide your lies, girl, hide your lies
Only you to trust, only you"*
- Co tak siedzisz sam? - jak na zawołanie przy chłopaku pojawiła się Faydra.
- Tak jakoś wyszło - wzruszył ramionami. - Właśnie wybierałem się po coś do picia - dodał licząc, że może Fay da mu spokój i ktoś z gości będzie ją potrzebował.
- Pójdę z tobą - odpowiedziała ochoczo.
Jughead rozglądał się za Soleil, ale nigdzie nie dostrzegł jej w tłumie. Udał się więc do kuchni po kolejne piwo, a tuż za nim szła gospodyni imprezy. Miał dziwne wrażenie, że ludzi jest jeszcze więcej, szczególnie tam, gdzie znajdował się alkohol. Jones nie był nim zainteresowany. Sięgnął po jakiś napój gazowany. Ścisk jaki panował w środku sprawiał, że ocierał się o tłum nastolatków, a tego naprawdę nie chciał. W dodatku Faydra była już lekko pijana i kleiła się do niego jeszcze bardziej niż zwykle.
- Okej, mam picie! - powiedział głośniej łapiąc za butelkę. - A ty na co masz ochotę? - spytał odwracając się do Fay, która stała dalej od barku, gdzie ciężko było się dopchać.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko przylgnęła całym ciałem do nastolatka wpijając się w jego usta. Jug był tak zszokowany za pierwszym razem, że nie wiedział, co powinien zrobić. Zamurowało go, a Faydra całkowicie przejęła kontrolę nad sytuacją. Gdy się otrząsnął, zdążył ją odepchnąć i jak najszybciej się od niej oddalić. Czy on wystarczająco nie dał jej do zrozumienia, że nie chce z nią wchodzić w takie relacje? Że nie jest nią zainteresowany? Zrobiło mu się niedobrze. Nadmiar emocji zrobił swoje.
- Tu jesteś, Jug! - Soleil była w tym momencie wybawieniem.
- Przeszkadzasz nam - powiedziała z przekąsem Fay do blondynki. Zmierzyła ją wzrokiem i oparła się o Jugheada.
- Nieprawda. - czarnowłosy znacznie się od niej odsunął.
- Przecież przed chwilą się całowaliśmy! - dziewczyna wyglądała na niezwykle wzburzoną. - Spław ją.
- Faydra powiem to ostatni raz i mam nadzieję, że to zrozumiesz: to ty mnie pocałowałaś i nie jestem tobą zainteresowany - powiedział patrząc jej prosto w oczy.
Fay otworzyła buzię szeroko ze zdziwienia. Jug rzucił tylko do Soleil, że wychodzą, po czym wziął ich kurtki z wieszaka i jak najszybciej się ewakuował z tego domu piekieł. Starał się być bardziej taktowny, ale niestety inaczej się nie dało. W dodatku Sol była już mocno zmęczona, więc nie zamierzał spędza w domu Fay ani minuty dłużej. Jego zegarek wskazywał dziesięć minut do pierwszej, gdy trafili na odpowiednią ulicę.
- Czyli ty i Faydra? - spytała blondynka odzywając się do Jugheada. Przez większość drogi podśpiewywała coś pod nosem i szła środkiem chodnika nie zaczynając rozmowy.
Dotarli w końcu pod dom ciotki Juga.
- Daj spokój, rzuciła się na mnie jak jakaś wariatka. Ona na pewno nie jest dziewczyną, którą chciałbym całować - odpowiedział na jej pytanie.
- Tak? A kto nią jest? - Soleil spytała zaciekawiona.
- Wiesz, ja.. - chciał odpowiedzieć, ale nie dokończył wypowiedzi.
Blondynka złożyła na jego ustach delikatny pocałunek, ale on tym razem zareagował i szybko go przerwał. Dziewczyna pobladła, jakby dotarło do niej, co właśnie zrobila. Zakryła usta dłonią, odwróciła się na pięcie i uciekła do domu. Jug nawet nie zareagował.
- Co ja ci takiego zrobiłem, co? - spojrzał w niebo, po czym głęboko westchnął.
Jones był na tyle zmęczony, że nawet nie zastanawiał się nad problemami, z jakimi będzie musiał się zmierzyć następnego dnia. Po prostu wszedł po cichu do domu i padł na kanapę w salonie, po czym zasnął.
*Wzgórza mają oczy, te wzgórza mają oczy
Kim jesteś by mnie osądzać, kim jesteś by mnie oceniać?
Ukryj swoje kłamstwa, dziewczyno ukryj je
Tylko tobie mogę ufać, tylko tobie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro