Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Jak już mówiłam te kilka miesięcy było w porządku. Ale końcówka trzeciej klasy zaczęła kontynuować nowy scenariusz mojego przyszłego życia.

Ostatnia lekcja w tym roku szkolnym, czyli muzyka. Zniecierpliwiona czekam na dzwonek. Nauczycielka klasycznie na sam koniec chciała zagrać piosenkę. Zasiadła do fortepianu i zaczęła grać jakąś melodyjkę z podręcznika od muzyki. Wszyscy śpiewamy, niektórzy tańczą przy ławkach, ogólnie panuje wesoła atmosfera.
Jednak pod koniec piosenki poczułam zawroty głowy i duszności. Coraz ciszej śpiewałam aż w końcu przestałam. Sam od razu zaczął coś do mnie mówić. Ja po kilku oddechach nie mogłam wytrzymać. Nauczycielka widząc mój stan pomogła mi wstać i zaprowadziła mnie do pielęgniarki.
Tam dostałam inhalator i wzięłam kilka wziewów. Potem higienistka zawiadomiła moją mamę i zostałam odebrana ze szkoły.
W domu nie było lepiej. Moje palce nie wiadomo z jakich przyczyn zaczęły puchnąć. Dostałam maść ale ta nie pomogła. Kaszel ciągle mi dokuczał. Miałam coraz większe problemy z oddychaniem. Zdesperowana mama od razu zawiozła mnie na pogotowie ratunkowe. Tam lekarz mnie osłuchał. Pani doktor po sprawdzeniu mojego oddechu wstała z krzesła. Miała poddenerwowaną minę.
Wytłumaczyła mojej mamie, że muszę zostać w szpitalu na kilka dni obserwacji. Potem zaprowadziła mnie na salę i pojechała po ubrania i inne rzeczy, które będą potrzebne.
Pierwsze dwa dni przebiegały normalnie. To znaczy ja miałam luzik. Chodziłam na świetlicę, bawiłam się z dzieciakami, czytałam mnóstwo książek ponieważ kocham to robić od małego.
Na trzeci dzień odwiedził mnie Sam Ucieszyłam się na jego widok. Tęskniłam za wspólnymi wygłupami. Rozmawialiśmy z dobre cztery godziny. Po tym jak poszedł przyszła do mnie pani doktor.
- Witaj Alex. Jak tam samopoczucie, wszystko w porządku, czy coś cię boli?
- Dzień dobry. Czuję się w miarę dobrze, wszystko w porządku gdyby nie fakt, że bolą mnie palce. Strasznie spuchły.
- Mogę zobaczyć?
Kiwnęłam głową. Podałam pani moje ręce. Szczerze powiedziawszy jej mina wyglądała jakby zobaczyła coś strasznego. Przykładowo jakiś jump'scare z horroru.
- Dziecko drogie pozwól, że cię osłucham.
Usiadłam. Lekarka robiła swoje. Po osłuchaniu coś powiedziała do pielęgniarza. Potem zwróciła się do mnie.
- Alex teraz cię przeniesiemy do takiego pokoju. Niestety tam nie będzie innych dzieci i na świetlicę nie będziesz mogła chodzić.
- A co z Sam'em?
- Twój przyjaciel nie będzie mógł cię odwiedzać. Jedyna osoba która będzie mogła to twoja mama. Chociaż podejrzewam że też kontakty będą ograniczone do minimum.
- Dlaczego? Co się ze mną dzieje? Czemu nikt nie chce mi niczego powiedzieć?
- Kochanie dowiesz się w swoim czasie. Na razie musisz być cierpliwa.
-No dobrze...
- A Alex jeszcze jedna sprawa.
- Tak?
- Dostaniesz taka maskę, dzięki której będziesz mogła łatwiej oddychać. To będzie taki zastępnik twojego obecnego inhalatora. Zgoda?
- Dobrze rozumiem.
..............................................................................................

no także ten no... Jakoś mi to idzie. 

Odzyskałam znowu wenę więc może następny rozdział pojawi sie w tym tygodniu. Tym czasem buźka :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro