Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog i Epilog.

21 październik 1998 rok.

2 klasa liceum.

Clara, blondynka o niebieskich oczach wchodziła właśnie do swojego liceum, gdy Isaac, ciemny blondyn o niebieskich oczach z niej wychodził. Wpadli na siebie jak można się było tego spodziewać. Chłopak złapał ją aby nie upadła, a ona mu podziękowała i żegnając się z uśmiechem ruszyli w swoją stronę.

Przez resztę dnia nie mogli o sobie zapomnieć.

21 lipca 2001 rok.

Ich 2 rocznica jako pary.

- No to jak się poznaliście?!- zapytali ich znajomi gdy siedzieli w knajpie czekając na swoje zamówienia.

-Przecież słyszeliście to już z dziesięć razy- westchnął ze zrezygnacją Isaac. Tylko Clara zachowywała spokój. Nie zmieniła się prawie w ogóle. Tak jak ich miłość do siebie.

-Więc kiedy wchodziliśmydo szkoły wpadliśmy na siebie. Potem zauważyłam, że Isaac jest w drużynie lacrosse, którą obserwowałam razem z Malią. Miał numer 14 i od tamtego czasu to moja ulubiona liczba- uśmiechnęła się do swojego chłopaka. Ten nie zwracając na nikogo uwagi pocałował ją, a Clara odpowiedziała mu tym samym. Następnie uroczo się do siebie uśmiechnęli i przytulili się. Gdy inni bili im ciche brawa, a później byli zajęci rozmową Clara i Isaac cieszyli się sobą.

Wieczór

Spocone ciało mężczyzny opadło zaraz koło nagiego ciała kobiety. Przytulili się do siebie i z uśmiechem oznajmili:

-Kocham Cię najmocniej na świecie.

24 grudnia 2002 rok.

Wigilia.

Tą wigilię spędzili u rodziców Clary. Około dwudziestej drugiej byli już u siebie w mieszkaniu, które wynajmowali razem od roku. Przebrani w pidżamy usiedli na sofie z kieliszkami czerwonego wina w dłoniach. Przy akompaniamencie cichej muzyki sączącej się z kolumn przytulali się do siebie i cicho rozmawiali.

-Mam dla ciebie prezent. W zasadzie to dwa.- oznajmił nagle Isaac patrząc na Clare.

-Jaki?- uśmiechnęła się. Uwielbiała niespodzianki Isaac'a. Tylko on mógł wymyślić tak oryginalne prezenty jak kupno roweru dla dwóch osób.

-Pierwsza jest taka, że dostałem awans i przenoszą mnie na stanowisko zastępcy szefa- uśmiechnął się szeroko. Blondynka pisnęła i przytuliła swojego chłopaka uważając na wino.

-Gratulacje kochanie! Jestem z ciebie taka dumna!- chwaliła go. Wiedziała jak bardzo starał się o ten awans. Ciągle ją przepraszał za to, że zostawał po nocach w pracy, ale ona na szczęście to rozumiała. Wiedziała jak bardzo tego chciał.

-No idostałem czterokrotną podwyżkę- zaśmiał się, a potem już poważnie dodał:

-Za którą kupiłem to- wyjął ze swoich spodni małe, morskie pudełeczko w kształcie lilii wodnej. Clara wiedziała co ono oznacza. Jednak była zbyt zszokowana, żeby nawet mrugnąć. Isaac zszedł z kanapy i uklęknął na przeciw Clary.-Wiesz jak bardzo cię kocham. Wiesz, że zrobił bym dla ciebie wszystko i ja wiem też, że resztę życia chcę spędzić z tobą. Tak więc Claro. Zostaniesz panią Lahey?- zapytał z wielkim uśmiechem i nadzieją w głosie.

-Tak. Taktakataktaktaktaktak!- pisnęła i żuciłasię na swojego (już) narzeczonego. Wylądowali koło stolika, poplamieni winem z kieliszka, ale szczęśliwi- Kocham cię, Isaac- załkała dziewczyna gdy on wkładał jej pierścionek na palec serdeczny. Isaac pocałował ją żarliwie i odpowiedział tym samym.

-Ja też cię kocham Clara.

12 marca 2003 rok.

Urodziny Isaac'a.

-Myślicie, że to dobry prezent?- dopytywała się Clara Kiry, Malii i Lydii.

-Boże, kobieto! Ty się jeszcze pytasz?! On będzie za-chwy-co-ny!- odpowiedziała ruda. Jednak w sercu blondynki nadal była obawa nad tym prezentem trzymanym w dłonii.

Kiedy kilka godzin później Isaac i Clara wrócili po imprezie urodzinowej położyli się na kanapie.

-Nie dostałeś jeszcze prezentu ode mnie- szepnęła zestresowana blondynka.

-Ty jesteś moim prezentem- szepnął i pocałował ją w skroń.- Z resztą czuję, że się stresujesz- zachichotał.

-Oh, to, bo to trudne do...przekazania.- stwierdziła zrezygnowana- Dziewczyny namówiły mnie do kupienia tego. Stwierdziły, że będziesz szczęśliwy- Clara wstała i stanęła na przeciwko niego. Chłopak usiadł bacznie obserwując miłość swojego życia. Kobieta westchnęła i rozpięła bluzę ukazując granatową koszulkę z napisem Daddy I'm here ⬇

- Wszystkiego najlepszego Isaac- powiedziała cicho. Blondyn cicho westchnął z zaskoczenia, miłego zaskoczenia. Uśmiechnął się, wstał i mocno ją przytulił podnosząc.

-Będę tatą?- zaśmiał się.

-Tak. Nadal nie mogę w to uwierzyć- zaśmiała się głośno.

5 września 2003 rok.

6 miesiąc ciąży.

Clara i Isaac tydzień temu wrócili z miesiąca miodowego i choć brzuch dziewczyny trochę im przeszkadzał spędzili go obficie.

-Mam! Isaac, mam!- krzyknęła szczęśliwa Clara wbiegając do domu.

-Co? Co się stało?- zapytał spanikowany blondyn wybiegając z kuchni z sosem pomidorowym na patelni.

-Mam wyniki badania!- czekali na nie od samego początku ciąży. Isaac strasznie chciał mieć chłopczyka. Chciał nauczyć go grać w lacrosse, jeździć na rowerze i bić się. Clarze natomiastbyło to obojętne. Ważne by tylko było zdrowe.
Usiedli przy stole w kuchni gdzie było już wszystko naszykowane do obiadu.

-A może otworzymy kopertę po obiedzie?- zaproponował blondyn.

-Okey- Clara zdjęła buty i kurtkę po czym rzuciła je w głąb korytarza.-Mamy może pianki i sos czekoladowy?

-Tak. Jasne. Mogę ci zrobić je zapiekane po obiedzie- stwierdził Isaac siedzący już na krześle i czekający aż jego żona zacznie jeść.

-Nie trzeba- uśmiechnęła się tajemniczo, a następnie wstała i wzięła z szafki wcześniej wspomniane rzeczy. Wylała sos na spaghetti po czym poukładała na nim pianki. Ze stoickim spokojem po prostu zaczęła to jeść. Mężczyzna patrzył się na jej talerz z nieukrywanym szokiem.

*

-TO CHŁOPIEC!-krzyknął Isaac i mocno przytulił swoją żonę. Ucałował ze szczęścia całą jej twarz.

-Będę mamą- Clara rozpłakała się na widok małego dzidziósia na czarno- białym zdjęciu.

22 czerwiec 2005 rok.

Leo ma już 2 latka.

-Isaac!- krzyknęła zrospaczona Clara. Mężczyzna ucałował śpiącego chłopczyka w główkę i szepnął.

-Humorki twojej mamy kiedyś mnie zabiją.- z westchnieniem zamknął drzwi do niebieskiego pokoju, a następnie pobiegł schodami na górę, do wspólnej sypialni.

-Isaac czy ja ci się jeszcze podobam?-zapłakała kobieta leżąca na łóżku.

-Oczywiście kochanie. Świadkiem jest Thomas- dotknął zaokrąglonego brzuszka swojej żony.

-Ale ja cię już nie pociągam. Mam rozstępy koło pępka, mój tyłek zwiększył się o jeden rozmiar i nie sięgam już stóp.

- Kocham cię jak nikt inny. I mamy teraz czas na to, żebym ci to pokazał.- uśmiechnął się przebiegle zdejmując jej bluzkę.

-A co z Leo?

-Śpi. Nasz synek śpi- pocałował ją w usta.

*****

Koniec moi drodzy!

Mam nadzieję, że się wam podobało i, że zostawicie po sobie jakoś ślad!

Ja nominuję:

8Saoooo8

13Nightmares

MartynaPisk

Do dodania nowego rozdziału:

-Trouble makers

-Some kind of holiday

-Przystojny AS

Kochane! Batdzo mi na tym zależy! 😣

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro