Prolog i Epilog.
21 październik 1998 rok.
2 klasa liceum.
Clara, blondynka o niebieskich oczach wchodziła właśnie do swojego liceum, gdy Isaac, ciemny blondyn o niebieskich oczach z niej wychodził. Wpadli na siebie jak można się było tego spodziewać. Chłopak złapał ją aby nie upadła, a ona mu podziękowała i żegnając się z uśmiechem ruszyli w swoją stronę.
Przez resztę dnia nie mogli o sobie zapomnieć.
21 lipca 2001 rok.
Ich 2 rocznica jako pary.
- No to jak się poznaliście?!- zapytali ich znajomi gdy siedzieli w knajpie czekając na swoje zamówienia.
-Przecież słyszeliście to już z dziesięć razy- westchnął ze zrezygnacją Isaac. Tylko Clara zachowywała spokój. Nie zmieniła się prawie w ogóle. Tak jak ich miłość do siebie.
-Więc kiedy wchodziliśmydo szkoły wpadliśmy na siebie. Potem zauważyłam, że Isaac jest w drużynie lacrosse, którą obserwowałam razem z Malią. Miał numer 14 i od tamtego czasu to moja ulubiona liczba- uśmiechnęła się do swojego chłopaka. Ten nie zwracając na nikogo uwagi pocałował ją, a Clara odpowiedziała mu tym samym. Następnie uroczo się do siebie uśmiechnęli i przytulili się. Gdy inni bili im ciche brawa, a później byli zajęci rozmową Clara i Isaac cieszyli się sobą.
Wieczór
Spocone ciało mężczyzny opadło zaraz koło nagiego ciała kobiety. Przytulili się do siebie i z uśmiechem oznajmili:
-Kocham Cię najmocniej na świecie.
24 grudnia 2002 rok.
Wigilia.
Tą wigilię spędzili u rodziców Clary. Około dwudziestej drugiej byli już u siebie w mieszkaniu, które wynajmowali razem od roku. Przebrani w pidżamy usiedli na sofie z kieliszkami czerwonego wina w dłoniach. Przy akompaniamencie cichej muzyki sączącej się z kolumn przytulali się do siebie i cicho rozmawiali.
-Mam dla ciebie prezent. W zasadzie to dwa.- oznajmił nagle Isaac patrząc na Clare.
-Jaki?- uśmiechnęła się. Uwielbiała niespodzianki Isaac'a. Tylko on mógł wymyślić tak oryginalne prezenty jak kupno roweru dla dwóch osób.
-Pierwsza jest taka, że dostałem awans i przenoszą mnie na stanowisko zastępcy szefa- uśmiechnął się szeroko. Blondynka pisnęła i przytuliła swojego chłopaka uważając na wino.
-Gratulacje kochanie! Jestem z ciebie taka dumna!- chwaliła go. Wiedziała jak bardzo starał się o ten awans. Ciągle ją przepraszał za to, że zostawał po nocach w pracy, ale ona na szczęście to rozumiała. Wiedziała jak bardzo tego chciał.
-No idostałem czterokrotną podwyżkę- zaśmiał się, a potem już poważnie dodał:
-Za którą kupiłem to- wyjął ze swoich spodni małe, morskie pudełeczko w kształcie lilii wodnej. Clara wiedziała co ono oznacza. Jednak była zbyt zszokowana, żeby nawet mrugnąć. Isaac zszedł z kanapy i uklęknął na przeciw Clary.-Wiesz jak bardzo cię kocham. Wiesz, że zrobił bym dla ciebie wszystko i ja wiem też, że resztę życia chcę spędzić z tobą. Tak więc Claro. Zostaniesz panią Lahey?- zapytał z wielkim uśmiechem i nadzieją w głosie.
-Tak. Taktakataktaktaktaktak!- pisnęła i żuciłasię na swojego (już) narzeczonego. Wylądowali koło stolika, poplamieni winem z kieliszka, ale szczęśliwi- Kocham cię, Isaac- załkała dziewczyna gdy on wkładał jej pierścionek na palec serdeczny. Isaac pocałował ją żarliwie i odpowiedział tym samym.
-Ja też cię kocham Clara.
12 marca 2003 rok.
Urodziny Isaac'a.
-Myślicie, że to dobry prezent?- dopytywała się Clara Kiry, Malii i Lydii.
-Boże, kobieto! Ty się jeszcze pytasz?! On będzie za-chwy-co-ny!- odpowiedziała ruda. Jednak w sercu blondynki nadal była obawa nad tym prezentem trzymanym w dłonii.
Kiedy kilka godzin później Isaac i Clara wrócili po imprezie urodzinowej położyli się na kanapie.
-Nie dostałeś jeszcze prezentu ode mnie- szepnęła zestresowana blondynka.
-Ty jesteś moim prezentem- szepnął i pocałował ją w skroń.- Z resztą czuję, że się stresujesz- zachichotał.
-Oh, to, bo to trudne do...przekazania.- stwierdziła zrezygnowana- Dziewczyny namówiły mnie do kupienia tego. Stwierdziły, że będziesz szczęśliwy- Clara wstała i stanęła na przeciwko niego. Chłopak usiadł bacznie obserwując miłość swojego życia. Kobieta westchnęła i rozpięła bluzę ukazując granatową koszulkę z napisem Daddy I'm here ⬇
- Wszystkiego najlepszego Isaac- powiedziała cicho. Blondyn cicho westchnął z zaskoczenia, miłego zaskoczenia. Uśmiechnął się, wstał i mocno ją przytulił podnosząc.
-Będę tatą?- zaśmiał się.
-Tak. Nadal nie mogę w to uwierzyć- zaśmiała się głośno.
5 września 2003 rok.
6 miesiąc ciąży.
Clara i Isaac tydzień temu wrócili z miesiąca miodowego i choć brzuch dziewczyny trochę im przeszkadzał spędzili go obficie.
-Mam! Isaac, mam!- krzyknęła szczęśliwa Clara wbiegając do domu.
-Co? Co się stało?- zapytał spanikowany blondyn wybiegając z kuchni z sosem pomidorowym na patelni.
-Mam wyniki badania!- czekali na nie od samego początku ciąży. Isaac strasznie chciał mieć chłopczyka. Chciał nauczyć go grać w lacrosse, jeździć na rowerze i bić się. Clarze natomiastbyło to obojętne. Ważne by tylko było zdrowe.
Usiedli przy stole w kuchni gdzie było już wszystko naszykowane do obiadu.
-A może otworzymy kopertę po obiedzie?- zaproponował blondyn.
-Okey- Clara zdjęła buty i kurtkę po czym rzuciła je w głąb korytarza.-Mamy może pianki i sos czekoladowy?
-Tak. Jasne. Mogę ci zrobić je zapiekane po obiedzie- stwierdził Isaac siedzący już na krześle i czekający aż jego żona zacznie jeść.
-Nie trzeba- uśmiechnęła się tajemniczo, a następnie wstała i wzięła z szafki wcześniej wspomniane rzeczy. Wylała sos na spaghetti po czym poukładała na nim pianki. Ze stoickim spokojem po prostu zaczęła to jeść. Mężczyzna patrzył się na jej talerz z nieukrywanym szokiem.
*
-TO CHŁOPIEC!-krzyknął Isaac i mocno przytulił swoją żonę. Ucałował ze szczęścia całą jej twarz.
-Będę mamą- Clara rozpłakała się na widok małego dzidziósia na czarno- białym zdjęciu.
22 czerwiec 2005 rok.
Leo ma już 2 latka.
-Isaac!- krzyknęła zrospaczona Clara. Mężczyzna ucałował śpiącego chłopczyka w główkę i szepnął.
-Humorki twojej mamy kiedyś mnie zabiją.- z westchnieniem zamknął drzwi do niebieskiego pokoju, a następnie pobiegł schodami na górę, do wspólnej sypialni.
-Isaac czy ja ci się jeszcze podobam?-zapłakała kobieta leżąca na łóżku.
-Oczywiście kochanie. Świadkiem jest Thomas- dotknął zaokrąglonego brzuszka swojej żony.
-Ale ja cię już nie pociągam. Mam rozstępy koło pępka, mój tyłek zwiększył się o jeden rozmiar i nie sięgam już stóp.
- Kocham cię jak nikt inny. I mamy teraz czas na to, żebym ci to pokazał.- uśmiechnął się przebiegle zdejmując jej bluzkę.
-A co z Leo?
-Śpi. Nasz synek śpi- pocałował ją w usta.
*****
Koniec moi drodzy!
Mam nadzieję, że się wam podobało i, że zostawicie po sobie jakoś ślad!
Ja nominuję:
Do dodania nowego rozdziału:
-Trouble makers
-Some kind of holiday
-Przystojny AS
Kochane! Batdzo mi na tym zależy! 😣
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro