Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

Padałam na twarz i byłam mega zmęczona. Po 4 godzinach jeżdżenia po mieście i szukania Reciaka w każdym możliwym miejscu zrezygnowani wróciliśmy do willi. Kurwa. Nikt nie pomyślał żeby sprawdzić dom. Rzuciłam się pędem do drzwi, a po chwili znalazłam się w salonie z resztą przyjaciół. To co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania. Nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać. Bugajczyk siedział na dywanie myśląc, że lata i śpiewał pod nosem jakaś piosenkę w dziwnym języku.

- Igor? Dobrze się czujesz?  -spytałam podchodząc bliżej chłopaka, a ten nawet na mnie nie spojrzał. Miło.

- Nie jestem Igor, jam jest Alladyn! Przemierzam świat na moim latającym dywanie!

- Igor, no bez jaj.

- Jam jest Alladyn! A jajek, nie ma, rano robiłem jajecznicę.  -chłopak oznajmił całkowicie poważnie, a reszta chłopaków ciągle się śmiała z jego fazy. Mi nie było do śmiechu. Tu chodzi o mojego przyjaciela, który znów prosi się o odwyk. Nie chcę by ćpał. Oczy miałam pełne łez, ale nic na to nie mogłam poradzić.

- Alladyn, spójrz na mnie.  -jak na zawołanie chłopak odwrócił się w moją stronę i wrzeszczył oczy.

- Jasmine!

- Że kto!?

- Moja ukochana i przyszła żona Jasmine. Co Ty tu robisz malutka? I jakim cudem latasz?  -chłopak pociągnął mnie na swoje kolana i zaczął przyglądać się mojej twarzy, przytuliłam się do przyjaciela i zaczęłam płakać. Nie miałam już siły. To nie tak miały wyglądać te wakacje.

- Proszę Cię przestań brać to gówno, ja chcę mojego Igora, a nie spierdolonego Alladyna. Rozumuesz kurwa!?

- Jasmine, malutka proszę Cię nie płacz. Zmienię się dla Ciebie, bo Cię kocham. Tylko przestań płakać, bo musimy wrócić do mojego pałacu. A jak będziesz czegoś potrzebowała to Dżin Ci da wszystko co zapragniesz. Tylko już nie płacz.  -chłopcy przestali się śmiać widząc moje łzy, a słysząc wyznanie Igora to już całkowicie.

- Dosyć tego.  -zaczełam przeszukiwać kieszenie Bugajczyka, w których znalazłam torebki z kryształami, pixy, czy zioło. Poszłam do jego pokoju i przegrzebałam całe łóżko i jego rzeczy. W całym tym syfie znalazłam jeszce 15 gram różnych narkotyków. Wróciłam z wszystkimi do salonu, a chłopcy wytrzeszczyli oczy na widok znaleziska.

- Jasmine moja kochana, co chcesz z tym zrobić?

- Nic takiego Alladynku. Schowam, żeby nikt nie widział.

- To dobrze. Bo jak taka jedna się dowie to nie będzie chciała mnie znać.  -wyznał smutno bawiąc się palcami.

- Obawiam się, że już wie wszystko.

- I nie uciekła?

- Nie. Bo musi pomóc swojemu przyjacielowi.

- Ten przyjaciel ma już dość.

- Czego takiego?

- Głównie bycia przyjacielem. Ale taki już mój los.

- Jak to?

- Ona kocha kogoś innego, z wzajemnością, tyle że oboje boją się do tego przyznać. A ja jestem tylko przyjacielem.  -po Igora policzkach ciekły łzy, po moich zresztą też. Reszta tylko stała i przyglądała się sytuacji. Usiadłam na Igora kolanach okrakiem i mocno się w jego wtuliłam.

- Misiek, jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Ważniejszą od Krzyśka, ale on o tym nie wie, bo to przygłup.

- Ey!  -mój brat parsknął śmiechem, po czym udawał oburzonego.

- Ale nadal nie jestem ważny tak, by skraść Twoje serce.

- Ty i fajeczki skradliście moje płuca, ktoś inny serce. Aż dziwne, że nikt nie chciał nerek.  -zaśmiałam się cicho.

- Kocham Cię Ana.

- Ja Ciebie też Igor, jesteś dla mnie jak brat, którego zawsze chciałam mieć.

- A ja to co?  -foch panienka, czyli Krzychu w końcu się odezwał.

- Dziewczynka. Lepiej pomóż mi zanieść go do wanny.  -oznajmiłam wstając na równe nogi i przecierając oczy. Krzychu i Adrian zanieśli Reciaka do łazienki.

- Kostek lodu potrzebujesz?  -spytał Kuba, a ja pokiwałam głową.

- Standardowo. Dużo. I dużej ilości kawy.  -wyznałam patrząc na drzwi od łazienki.

- To ja zrobię nam kawę.  -rzucił Koziara po chwili znikając w kuchni. Maciejka, Żaba, Bedi i Beteo pojechali pomóc Kubie ogarnąć lód. Reszta rozsiadła się gdziekolwiek, a ja spojrzałam na Sebastiana. Siedział i bawił się palcami, nawet na mnie nie spojrzał. Samotna łza spłynęła po moim policzku.

Udałam się z całym towarem do łazienki, w której Krzysiek już polewał Igora zimną wodą.

Pół godziny później skończyłam właśnie wsypywać ostatni worek lodu do wanny Igora. Raper był po ramiona zanurzony w lodowatej wodzie. W łazience zostałam ja i naćpany Reto. Usiadłam na kibelku i zaczęłam wpatrywać się w przyjaciela czekając, aż się obudzi.

Od dobrej godziny siedziałam na kibelku i przeglądałam memy na instagramie. Usłyszałam ciche pomruki i podniosłam wzrok na budzacego się Igora.

- Kurwa! Co jest!? Odmroziłem jajka!  -wrzasnął raper próbując wydostać się z wanny.

- Jak się spało Alladynie?  -spytałam bez emocji, na co chłopak przeniósł na mnie swój wzrok.

- Ana!? Co Ty tutaj robisz?

- Ana? A nie Jasmine?

- O chuj chodzi?  -spytał Bugajczyk nie rozumiejąc.

- O to, że znowu ćpasz!

- To nie tak.  -wyznał smutno spuszczając wzrok.

- A jak? Chcesz znów trafić na odwyk? Bo się właśnie o to prosisz.

- Po prostu byłem załamany po Twoim wypadku. Miałaś się już nigdy nie wybudzić, a gdybyś się obudziła to byłabyś sparaliżowana. Zrozumiałem, że to moja wina, chłopcy mi to dobitnie wytłumaczyli. I tak wyszło, że znów zacząłem wąchać.  -po jego twarzy płynęły łzy, po mojej zresztą też. Serce mi pękało na ten widok, bo Igor akurat normalnie nie płakał. Coś strasznego musiałoby się stać, by uronił kilka łez. On nawet na pogrzebie swojej babci nie płakał, chodź kochał ją całym sercem.

- Igor, to nie była Twoja wina. To ja nie uważałam. Przebiegałam przez pasy nie patrząc, czy ktoś jedzie. Zrozum, że nie chcę stracić przyjaciela.

- I nie stracisz.

- Tak? A właśnie go tracę, patrząc na to co ze sobą robi.

- Ana Ty nie rozumiesz. Ja po prostu.. -chłopak nie skończył mówić, gdyż mu przerwałam.

- Nie Igor! Musisz z tym skończyć. Obiecałeś mi, że już do tego nie wrócisz. Złamałeś dane słowo.

- Nie chciałem tego. Myślałem, że już Cię nigdy nie zobaczę. Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś Ci się stało.

- A gdybym znalazła Cię zaćpanego na śmierć i już miałabym Cię nigdy nie zobaczyć, to chciałbyś tego bym zaczęła ćpać?

- No jasne że nie!

- Więc sam rozumiesz. Kończysz z tym i ja Ci pomogę.  -wstałam z kibelka i podniosłam deskę i zaczęłam wysypywać wszystkie narkotyki jakie znalazłam.

- Nie, Ana! Stój! Wiesz ile to kosztowało?

- W chuju to mam! Mogę Ci nawet oddać ten hajs, bylebyś już nie brał.

- To nie takie proste.

- Nic w życiu nie jest proste. Pomogę Ci misiek.  - spuściłam wodę tym sposobem pozbywając się wszystkich narkotyków. Chwysiłam pierwszy lepszy ręcznik i stanęłam przed wanną z Igorem.

- Nie dam sobię rady.

- Pomogę Ci. A teraz wypad z tego lodu.  - chłopak wyszedł z wanny cały mokry, a ja wytarłam mu twarz i włosy puchartm ręcznikiem, po czym go nim opatuliłam.

- Dziękuję mała.

- Nie ma za co, a teraz się rozbieraj, bo bedziesz chory.

- A mogłabyś wyjść?  - spytał chłopak lekko się rumieniąc, na co ja wytrzeszczyłam oczy.

- Że co? Od kiedy wstydzisz się przede mną rozebrać?  -spytałam niedowierzając, na co chłopak wzruszył rękami.

Ściągnęłam sprawnym ruchem z chłopaka mokrą koszulkę, poczym zaczełam się mocować z paskiem od spodni śmiejąc się z tej pojebanej sytuacji. Nagle drzwi od łazienki się otworzyły. Razem z Igorem spojrzeliśmy na zszokowaną minę Żabsona. Po chwili dotarło do nas jak to wygląda z jego strony, na co zaczęliśmy się szybko tłumaczyć.

- To nie tak jak to wygląda.  -rzuciłam szybko wymachując rękoma.

- Okay. To ja wam nie przeszkadzam.  -Mateusz wyszedł zszokowany zamykając powoli za sobą drzwi.

- Ja pierdole.  -mruknęłam cicho pod nosem, po czym rozpiełam spodnie Igora. O chuj! Od razu w moje oczy rzuciło się spore wybrzuszenie w bokserkach chłopaka, na co ten zrobił się cały czerwony.

-Ymm.. Dzięki za wszystko, ale może lepiej ja już pójdę do siebie.  -Igor się speszył i zdjął swoje spodnie, po czym ręcznik przewiesił wokół bioder. Mokre ciuchy wyrzucił do prania, i czym predzej uciekł na górę.

Wyszłam z łazienki zaraz po nim w dodatku tak samo zawstydzona jak on. Siedzący w salonie chłopcy ucichli marszcząc brwi. Spojrzałam na Żabe, a ten odwrócił ode mnie szybko wzrok udając, że tego nie widział. Ja pierdole, teraz mam przesrane. Wróciłam do swojej sypialni i od razu rzuciłam się do łóżka zasypiając. Teraz trzeba czekać na lepsze jutro.

°°°°°°

Hej pszczółki! 🐝💓
Rozdział specjalnie wcześniej na życzenie bxbwoe, więc dziękujcie tej wariatce. Ale go nie sprawdzałam, więc wybaczcie za błędy. Xd
Ale z racji tego, że rozdział jest dziś, a jutro zaczynam praktyki, to wątpię, że pojawi się kolejny w niedzielę. Ale jak ruszy nowy rok szkolny, to mam nadzieję, że i lepiej ruszy opowiadanie i będą chociaż dwa rozdziały w tygodniu. Trzymajcie kciuki i dziękuję za tyle wyświetleń. 💟
Dobranoc! 💓

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro