5
Po całodziennej zabawie na plaży, wróciliśmy do willi dopiero po 20. Wszyscy poszliśmy od razu do kuchni, każde z nas było głodne. A ja właśnie ogarnęłam, że nie jadłam nic od wczorajszych kilku pianek.
- To co będziemy jeść? -spytał smutno Maciejka, a wszyscy się popatrzyli na mnie. No ey! Co to ma być?
- No co? Ja umiem tylko zrobić spaghetti. -starszy Grabowski ucieszył się jak dziecko.
- To ja Ci pomogę. -rzucił Wacław, a ja na niego spojrzałam.
- O nie, nie, nie. Pomoże mi Wojtek. -pokazałam palcem na fotografa.
- Wątpisz w moje umiejętności kucharskie? -spytał oburzony Wac.
- Nie. Po prostu ufam że jak Wojtek coś gotuję to jest to zjadliwe. -zaśmiałam się, poczym wygoniłam resztę z kuchni i zostałam sama z Koziarą.
- No to od czego piękna zaczynamy? -spytał chłopak, a ja wskazałam na duży garnek.
- Ugotuj makaron, który znajdziesz, gdzieś w szafce.
- Tak jest artystko! -fotograf mi za salutował, po czym wziął się do roboty.
Ja w tym czasie zajęłam się sosem. Cebulę i czosnek podsmażyłam na patelni, do tego dodałam mięso mielone. Gdy się wszystko ładnie podsmażyło dodałam koncentrat pomidorowy, a właściwie to trzy słoiczki, do tego dwa serki topione. Gdy wszystko się razem rozpusciło, dodałam soli i pieprzu do smaku. Gotowy sos zdjęłam z ognia.
- Makaron się ugotował!
- To go odlej do zlewu i przepłukaj zimną wodą. -poleciłam, a chłopak to wykonał. Wlałam sos do garnka i wymieszałam wszystko razem. Na koniec dodałam startego parmezanu, który starł Wojtas.
- Nakryje do stołu. -chłopak zabrał wyliczone talerze i widelce, a ja zaniosłam gotowe danie na stół. Usiedliśmy wszyscy razem do dużego stołu w jadalni i każdy chwalił moje i Koziary umiejętności kucharskie.
- Ey no! Ale seryjnie jest to zajebiste. -kolejny raz się zaśmiałam, że Blacha nadal nie wierzy, że je tak dobry makaron z sosem.
- Krzysiek to ma szczęście, że mieszka z Anastazją. -rzucił Bedoes.
- Lepsze szczęście to bym miał, gdyby w domu coś gotowała. -stwierdził Krzysiek, a ja wróciłam oczami.
- Ciągle ci powtarzam, że ja też ciężko pracuję. A Ciebie więcej w domu nie ma, niż jesteś i nie mam potrzeby gotowania dla Ciebie. -wytłumaczyłam po raz kolejny dla brata, że praca tatuażysty także jest wyczerpująca.
- Czym się tak właściwie zajmujesz? -spytał Bedoes, a ja się lekko uśmiechnęłam jedząc moją mikro porcję dania.
- Jestem tatuażystką i mam własny salon.
- Oo.. Gdzie mogę zobaczyć jakieś Twoje dziary? -spytał Blacha, a ja się cicho zaśmiałam.
- Chociażby całe Kuby ciało jest kryte moim tuszem. -pokazałam na przyjaciela, a ten się lekko speszył.
- To mam dla Ciebie Ana zlecenie na tatuaż. -odezwał się Sebek, a ja na niego spojrzałam jak i reszta przy stole.
- Sorka Łajcior, ale nie pracuję na urlopie. -chłopak się uśmiechnął na to jak co nazwałam.
- W takim razie zlecę Ci projekt po urlopie.
- Po urlopie będzie zajęta tatuowaniem mnie, a trochę tego będzie. -rzucił Igor, mrożąc Sebka chłodnym spojrzeniem.
- Racja. Mam już kilka projektów do tatuowania Igora, ale przecież zawsze znajdę czas na nowych klientów. - odparłam patrząc na Reto.
- No to świetnie. Potem uzgodnimy termin. -Sebastian uśmiechnął się lekko w moją stronę.
Dalej kontynuowaliśmy kolację w niezręcznej ciszy. Gdy skończyłam jeść swoją porcję, to odniosłam talerz do zmywarki. Pożegnałam się z resztą i ruszyłam do swojej sypialni.
Wzięłam szybki prysznic, po którym od razu wyskoczyłam w swoją piżamke, składającą się z koszulki Igora i bokserek Kuby. Ruszyłam na balkon zgarniając jakieś szlugi, które były pod ręką i zapalniczkę. Odpaliłam papierosa podziwiając zachodzące słońce. W głowie miałam tylko obraz Sebastiana i Igora zastanawiając się o co do chuja im chodzi. Moje jakże ciekawe przemyślenia przerwał nie kto inny jak pan z którym dzielę się łóżkiem.
- Fajna piżama. Ukradłaś chłopakowi? -spytał White, a ja się zaśmiałam pod nosem.
- Dzięki. I nie, nie mam chłopaka. Koszulka jest Igora, a bokserki Que. -wrzuciłam peta do popielniczki i odpaliłam kolejnego papierosa.
- O co chodzi właściwie dla Igora? Strasznie chujowo się zachowuje. -spytał Sebek odpalając papierosa, a ja wzruszyłam lekko ramionami.
- Sama chciałabym wiedzieć. -mruknęłam cicho pod nosem skupiając się na pustej plaży.
- Coś ewidentnie jest na rzeczy.
-Nie wiem. Spytaj go. Na pewno Ci powie. - stwierdziłam pewnie po czym rzuciłam kiepa do popielniczki, po czym wróciłam do sypialni i zatopiłam się pod kołderką, a po kilku minutach już spałam.
°°°°°°
Wybaczcie miśki, bo rozdział miał być dłuższy, ale nie wyszło. Ciężkie imprezy i podróże mnie wykańczają. Ale od wtorku będą upały, więc mam nadzieję że i ze mną będzie lepiej. Niedługo nowy rozdział, a tymczasem miłych snów. 💓
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro