Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20

Wstałam chwilę przed 5, gdyż nie mogłam spać. Udałam się do kuchni, ale przechodząc przez salon zatrzymałam się przy śpiącym chłopaku. Usiadłam na podłodze przy kanapie i zgarnęłam włosy z twarzy Sebastiana.

- Kocham Cię skarbie, tak naprawdę. I nie wiem co bym zrobiła, gdyby zabrakło Ciebie w moim życiu. Szczególnie, że noszę Twoje dziecko. Nasze dziecko. Przepraszam za moje humorki.  -mówiłam, a z moich oczu płynęły słone łzy. Wytarłam łzy i dałam całusa dla rapera po czym udałam się do kuchni.

Włączyłam światło i wyjęłam z lodówki mleko. Z kartonu upiłam kilka łyków, po czym odstawiłam mleko na kuchenny blat. A następnie wyjęłam resztę składników potrzebnych do gofrów. Gdy wyrobiłam masę zaczęłam rozlewać ją do rozgrzanej już gofrownicy. W między czasie wyjęłam cztery talerze, sztućce, syrop klonowy, owoce, twarożek i dżem wiśniowy.

Wyjęłam pierwsze gofry i wlałam masę na kolejne. Trzy talerze ustawiłam na stole, a wraz z nimi sztućce, oraz dodatki. Wstawiłam wodę na gaz, a do trzech kubków wsypałam kawy.

W między czasie, gdy gofry się piekły przeglądałam social media.

- Już nie śpisz? - usłyszałam za sobą zachrypnięty głos więc się odwróciłam.

- Nie. Jak tu weszłeś? Myślałam, że drzwi są zamknięte? 

- A ja myślałem, że pamiętasz jak dałaś mi z Krzyśkiem klucz, bym podlewał kwiatki jak was nie ma.  -stwierdził wesoło Igor siadając naprzeciwko mnie.

- Ale my nie mamy już kwiatków.

- To nie moja wina, że zdechły!  -chłopak zaczął się bronić, a ja dopiero połączyłam fakty.

- Igor! Niczego nie potrafisz upilnować!  -nakrzyczałam na chłopaka wsypując kolejną kawę do kubka i zalewając wrzątkiem oraz słodząc dwie z nich.

- Tak jak Ty gofrów.  -stwierdził chłopak wyciągając placki z gofrownicy i wstawiając kolejną porcję.

- Dziękuję.  -dałam dla przyjaciela całusa w policzek i przy okazji wręczyłam mu kubek z kawą.

- Co się tak drzecie od rana?  -spytał Krzysiek wchodząc do kuchni i przecierając zasypane oczy.

- Bez powodu.  -stwierdziłam podając dla brata kubek z kawą.

- Popierdoleni jak zawsze.

- Lepiej pilnuj gofrów, a ja idę z Igim zapalić.  -zaczęłam ciągnąć za rękę rapera w stronę pokoju. Weszłam z przyjacielem na balkon.

- Chwila. Przecież nie możesz palić.  -Igor zmrużył oczy, by następnie odpalić fajka opierając się o barierkę.

- Dlatego nie palę. Chciałam pogadać.  -oparłam się obok przyjaciela pijąc kawę.

- No jasne malutka. Mów od razu co jest.

- Po prostu się boję. Nie wiem czy to dobry jest pomysł by urodzić dziecko.

- No chyba nie chcesz usunąć!? 

- Nie wiem co mam Ci powiedzieć. Myślałam nad tą opcją, ale szybko ją odrzuciłam. Po prostu nie wyobrażam sobie życia z dzieckiem. Sebek ma koncerty, rzadko będzie w domu, ja mam studio. Kto się zajmie dzieckiem? Nie chcę by obca osoba wychowywała dziecko, więc opiekunka odpada.

- Słońce nie myśl o aborcji nigdy więcej. Coś się wymyśli. Ja, Kuba, Krzysiek możemy na zmianę się zajmować dzieckiem.  -chłopak mnie przytulił.

- Będziecie zajęci. A ja też nie chcę podrzucać dziecka twierdząc, że praca jest ważniejsza.

- Początki zawsze są trudne, ale coś wymyślimy.

- Nie ma za co słońce.  -dostałam od Bugajczyka całusa w czułko na co się uśmiechnęłam.

Przesiedziałam z przyjacielem z godzinę na balkonie rozmawiając. Dopiero gdy w moim kubku skończyła się kawa postanowiliśmy wrócić do kuchni. Po chwili miałam już ochotę z niej wyjść. Sebastian już nie spał, za to jadł śniadanie z tą kurwą co ślini się na jego widok.

- Nie możliwe że nie chodzisz na siłownie. Twoje mięśnie są takie duże. -zaczęło się we mnie gotować jak zobaczyłam jak kładzie swoje łapska na bicepsie mojego chłopaka i rzuca te swoje nieudolne teksty na podryw.

Już miałam do niej podejść i jej wyjebać, ale w ostatniej chwili złapał mnie Igor, po czym się zwrócił do Laury.

- Co Ty tu robisz!? Nie jesteś tu mile widziana.

- Oo.. Igorek. O ile dobrze pamiętam to nie jest Twój dom, więc się nie rządź. Wpadłam tu do Krzysia, Any i Sebulcia.

- Nie no. Ja kurwą tu nie wytrzymam. Wypierdalaj stąd! Albo nie, ja wyjdę.  -ruszyłam do holu gdzie ubrałam buty i wyszłam trzaskając drzwiami. A za mną wyszedł Igor przytulając mnie do siebie.

- Chodźmy do mnie. Zamówimy pizze i obejrzymy film. 

I tak się stało, cały dzień oglądaliśmy stare filmy jedząc pizze i hamburgery. Wyłączyliśmy telefony i zamkneliśmy drzwi, ale mimo to chłopcy się do nas dobijali.

Do domu wróciłam dopiero po północy, chłopców nie było, więc zaprosiłam Igora na noc. Leżeliśmy już w łóżku przeglądając ostatnie social media przed zaśnięciem. Odłożyłam swój telefon pod poduszkę i razem z przyjacielem przeglądaliśmy snapy do niego. Snap od Krzyśka, jest na jakiejś imprezie z Que i ekipą. Snap od Kuby, jak Wojtek piję kolejkę, a w tle Sebastian się obściskuje z jakąś laską. Snap od Blachy jak Sebek tańczy z Laurą. Snap od Bedoesa jak Łajcior całuje się z Laurą. Ostatni snap od Solara jak Flexxy bije się z Sebastianem. Zasypiam przytulna do Igora, z zaschniętymi łzami na twarzy i myślą, że Czekaj jest dla mnie już skończony.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro