18
- Jakim Ty Kurwa cudem jesteś tutaj i siedzisz na mojej kanapie i pijesz sobie kawkę z moim bratem!? Przecież Ty umarłaś, widziałam! Trzymałam Cię Kurwa wtedy w ramionach, więc jakim cudem tu jesteś? -po moich policzkach zaczęły płynąć łzy, a ja nie rozumiałam jakim cudem moja zmarła przyjaciółka żyje.
- Ana, Laura musi Ci coś wyjaśnić. -wyznał Krzysiek, a ja spojrzałam na niego jak na idiote.
- Więc słucham kurwa. Jakim cudem jesteś tutaj!? Przecież był Twój pogrzeb. Z grobu wylazłaś?
- No miłe powitanie. -rzuciła dziewczyna krzyżując ramiona.
- A jak mam się zachować widząc osobę, która umierała w moich ramionach!?
- To nie byłam ja.
- Widziałam kurwa.
- To była moja siostra.
- Miałaś bliźniaczke!? Zamierzałaś mi o tym powiedzieć!?
- Nie mogłam. Nikt o niej nie wiedział, rodzice zabronili. Ona mieszkała w Niemczech z ojcem, wtedy przyjechała. Miałam iść do siedziby, pogadać z szefem, Klaudia posłuchała moją rozmowę z Krystianem i sama tam poszła, a wtedy mi wypadła akcja. To ją znalazłaś, nie mnie. To był jej potrzeb. Mnie skatowali i wysłali do Szkocji. Wróciłam rok temu. Szukałam Cię, ale bez skutku. W internecie zobaczyłam Twoje zdjęcia z wakacji. Popytałam ludzi i jestem.
- Słabo mi. -chwyciłam się ramienia brata byleby tylko nie upaść.
- Ana, co się dzieję!? -chłopak położył mnie na kanapie i poklepał po policzkach, bym się ocknęła.
- W głowie mi się kręci. I brzuch mnie strasznie boli.
- Laura otwórz szybko okna i przynieś wodę. -rozkazał chłopak, a dziewczyna wszystko wykonała. Upiłam kilka łyków wody i mi się trochę lepiej zrobiło.
- Już mi lepiej. -podniosłam się lekko z kanapy mimo sprzeciwu brata.
- Co Ci się dzieję?
- Chyba chora jestem. W pracy miałam to samo.
- Powinnaś iść do lekarza.
- Nigdzie nie idę, nic mi nie jest.
- Brałaś coś? -brat złapał moją twarz i spojrzał w moje oczy. Szybko go odepchnęłam i wstałam z kanapy.
- Nie! Dobrze wiesz jak jest i że już tego gówna nie tykam!
- Gdzie idziesz!?
- Do Igora, on mnie chociaż zrozumie. A Ty zniknij z mojego życia, tyle czasu Cię w nim nie było i teraz nagle Cię nie potrzebuje. -wzięłam swoją torebkę i telefon, ostatni raz spojrzałam na dziewczynę i wyszłam z mieszkania.
Udałam się pod Igora blok, nie minęło 15 minut i byłam na miejscu. Zadzwoniłam, a chłopak mnie wpuścił. Wjechałam na trzecie piętro i po chwili zapukałam do drzwi przyjaciela. Od razu chłopak otworzył mi drzwi, a ja się w niego wtuliłam.
Opowiedziałam wszystko przyjacielowi, a ten wcale mi się nie dziwił. Ale bardziej był zaniepokojony moim stanem zdrowia.
- Masz fajka? -spytałam, a chłopak zaprzeczył.
- Skończyły mi się.
- Kurwa. To chociaż się napijmy.
- Nie mam alkoholu.
- Co Ty pieprzysz, spójrz na otwarty barek i zajrzyj do lodówki. Co jest?
- Nie możesz palić i pić.
- Jestem dorosła, nie zabronisz mi.
- Nie powinnaś pić w Twoim stanie.
- W moim stanie? Grozisz mi, czy jaki chuj!?
- Myślę, że jesteś w ciąży.
- Ale jak to!? Skąd wiesz? -spojrzałam na mój brzuch, a potem na rapera.
- Ten Twój zły stan zdrowia, to są objawy ciąży. Na dodatek dużo jesz.
- To jeszcze nic nie znaczy.
- Wiem. Ale lepiej byś to zrobiła. -chłopak podał mi test ciążowy.
- To po to tak szybko spierdoliłeś?
- Tak. Już wtedy miałem podejrzenia. Ale powiedz mi, zabezpieczałaś się z Sebkiem?
- Nie wiem. Ledwo co pamiętam tamten wieczór. Po grze w butelkę film mi się urwał. Ten wieczór pamiętam jak przez mgłę.
- Idź zrób lepiej test.
Udałam się do łazienki i zrobiłam test, tak jak chłopak powiedział. Aktualnie leżałam wtulona w przyjaciela i płakałam. Nie mogłam być matką. W dodatku ojciec dziecka mieszka kilkadziesiąt kilometrów stąd.
- 15 minut już minęło słońce.
- Nie chcę go widzieć.
- Więc ja sprawdzę wynik. -Bugajczyk udał się do łazienki i wrócił z pozytywnym wynikiem testu.
- Nie chcę tego potwora w sobie. Nie jestem gotowa. Muszę coś z tym zrobić.
- Nie usuniesz tego dziecka. Zadzwoń lepiej do Czekaja i poproś, by przyjechał. -zrobiłam tak jak chłopak powiedział, ale mój ukochany nie odbierał.
- Nie odbiera. Co ja mam zrobić?
- Zaczniesz o siebie dbać i urodzisz to dziecko i je wychowasz. Będę Ci zawsze pomagać.
- Ale ja się boję.
- To z czasem przejdzie. Zostajesz na noc, czy wracasz?
- Wracam, bo Krzychu zacznie szaleć. Byleby już tej kobiety nie było w moim domu.
- Pójdę z Tobą. Trzeba powiedzieć dla Krzyśka, a wiem, że sama tego nie zrobisz.
- No okay.
Po 20 minutach wychodziłam już do mieszkania. Weszłam do salonu, w którym siedział Krzysiek i Kuba, na szczęście Laury nie było. Gdy Krzysiek zobaczył w jakim stanie jestem podszedł do mnie i przytulił mnie mocno.
- Co się dzieję? -spytał, na co się rozpłakałam.
- Będziesz wujkiem.
- Jesteś w ciąży!? -spytał uradowany, na co ja się bardziej rozpłakałam, a Igor i Que przytulili się do nas.
- Tak.
- A tłumaczyłem dla tego skurwiela, że na swojego przyjaciela ubiera się lateks. -wyznał cicho mój brat, na co wszyscy się cicho zaśmieliśmy.
- A Sebastian wie? -spytał Kuba, na co ja zaprzeczyłam głową.
- Chciałam żeby przyjechał, ale nie odbierał.
- Miałem Ci nie mówić, bo to niespodzianka, ale on będzie jutro. -wyznał braciszek.
- To dobrze, nie tylko ja będę miała niespodziankę.
- A gdzie Laura? -spytał Reto Krzycha.
- Wyszła, wpadnie jutro.
- Nie mam ochoty na nią patrzeć.
- To Twoja przyjaciółka.
- Była nią do śmierci.
- Powinniście porozmawiać.
- Zobaczymy jutro. Dziś jestem zmęczona, idę spać. Zostańcie chłopcy na noc, nie chcę jutro być sama z Sebkiem i rozmową.
- Ja muszę lecieć, ale wpadnę o świcie. -rzucił Grabowski całując mnie w czoło i w brzuszek, szepcząc dobranoc do dziecka.
- Dobranoc wam. Igor śpisz ze mną, a nie na jebanej kanapie.
- Wiem, wiem malutka. Leć spać.
Udałam się pod szybki prysznic, a potem już tylko wskoczyłam w piżamkę i pod kołderkę. Gdy już przysypiałam poczułam oplatające mnie ramiona przyjaciela w którego się wtuliłam i zasnełam z nadzieją na lepsze jutro.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro