13
Obudziłam się z bólem głowy i pytaniem "dlaczego tyle piję?". Spojrzałam na zegarek w telefonie. Wstać o 13:40 to nie jest jeszcze tak źle. Wyszłam z łóżka i od razu udałam się do łazienki zabierając ze sobą bieliznę. Wzięłam zimny prysznic i ubrałam się w zwykłe czarne szorty i crop top z nadrukiem komiksów Marvela. Rude włosy związałam w koka i zeszłam na dół do kuchni.
- Hej wszystkim. -przywitałam się z chłopcami po czym wypiłam dwie szklanki wody.
- Kac męczy? -spytał Kuba, a ja pokiwałam głową na tak.
- I to jak!
- Pamiętasz coś w ogóle z wczoraj? -spytał Borys, a ja się rozejrzałam po twarzach chłopaków, zastanawiając się czy przypadkiem czegoś nie odwaliłam.
- Co nieco. Znalazłam zajebisty bar, z bardzo uprzejmym barmanem i dobrą whisky. Potem byłam na plaży i przyszedł Michał. On wiedział o mnie i o Czerwińskich. On wiedział o Olku, rozumiesz? - spojrzałam na Igora, który się wkurwił a po moim policzku popłynęły łzy.
- Siostra nie płacz. Powiedz co to za Michał. -Krzysiu przytulił mnie dodając mi otuchy.
- Nie wiem. Nie znam go. Wiem tylko, że pracuje w podziemiach, jest szczurem.
- Szczurem? -spytał Blacha Noe rozumiejąc.
- Informatorem. -wyjaśnił Igor, a ja się lekko uśmiechnęłam.
- Coś Ci mówił? No wiesz, o Hubercie i Olku? - spytał Kubuś, a ja spojrzałam na niego.
- Mówił, że to nie przeze mnie zginął. Hubert dowiedział się, że Olek zbiera ludzi, by się go pozbyć. Oli okradł go z kasy, dragów i ludzi, chciał się go pozbyć, by w końcu był spokój z nim i jego dragami. Ale nie zdążył, bo dostał kulkę w łeb. Tyle wiem. Więcej nic nie pamiętam.
- Malutka z nami jesteś bezpieczna. -wyszeptał Krzyniu, a ja się w jego bardziej wtuliłam.
- Wierzę.
- Ktoś nam wytłumaczy o co chodzi? -spytał zmartwiony Sebastian.
- O moją przeszłość. -spojrzałam w oczy Whita, po czym się oderwałam od brata i zajrzałam do lodówki.
- Zrobiłem Ci naleśniki z Avocado. -Koziara podał mi talerz z posiłkiem.
- Dziękuję. W ogóle to co dziś robimy? -spytałam jedząc naleśniki.
- Za trzy godziny zabieram Cię na miasto. -stwierdził Sebek, na co ja zrobiłam zdziwioną minę.
- Że jak to!? -spojrzałam się po twarzach chłopców co szczerzyli się jak głupi do sera.
- Ty, Łajcior, randka, za trzy godziny. -Reciak wyjaśniał powoli, bym wszystko zrozumiała.
- Debile z was! Ja w trzy godziny się nie ogarnę na randkę! -wrzasnęłam zaprzeczając jedzenie.
- Spokojnie mała, masz czas. -Krzysiu się zaśmiał, ale zaprzestał, gdy spojrzałam na niego morderczym wzrokiem.
- Ty! Idziesz ze mną! -pociągnęłam Igora za rękę do mojej sypialni.
- Co jest słońce? -spytał Bugajczyk wchodząc do sypialni.
- Cicho bądź. -zamknęłam drzwi na klucz, po czym podeszłam do chłopaka i popchnęłam go na łóżko.
- Łooo.. Co jest mała?
- Zamknij się, bo nas usłyszą! -krzyknęłam ściągając swoją koszulkę i szorty.
- Ana nie wiem co jest grane, ale tak nie można. -stwierdził raper podnosząc się na łokciach.
- Jak nie można? Musimy! Dla dobra Sebka.
- Zwolnij skarbie, bo nie rozumiem.
- Wybierz mi coś na randkę i nie gadaj tyle. -stwierdziłam otwierając szafę, po czym zamknęłam się w łazience.
Wzięłam długi prysznic, depilując całe ciało. Rozczesałam mokre włosy i je wysuszyłam suszarką. Zrobiłam delikatne loki, które spryskałam lakierem do włosów. Zrobiłam mocniejszy makijaż i ubrałam seksowną bieliznę. Wyszłam w łazienki, a na łóżku leżały wybrane rzeczy przez Igora. Natomiast jego już nie było w pokoju. Powiem szczerze, że chłopak ma świetny gust, ubrałam przygotowane ciuchy. A do torebki wsadziłam dokumenty, telefon i szlugi z zapalniczką. Wyglądałam całkiem dobrze.
Zeszłam na dół, gdy w końcu minęły moje trzy godziny. Wszyscy spojrzeli na mnie i zrobili jedno długie "Łooo". Zaśmiałam się na to, po czym podeszłam do Igora.
- To zasługa tego Pana. -rzuciłam dając całusa w policzek dla Bugajczyka.
- Nie zaprzecze.
- Gdzie tak w ogóle Sebastian?
- Odwróć się. -polecił Żabson, na co przystałam i się odwrociłam.
- O kurwa.. -powiedzieliśmy w tym samym czasie razem z Łajciorem, poczym się zaśmieliśmy.
- Drogi Sebastianie Czekaju powierze Ci moją siostrę na ten wieczór pod warunkiem, że jej włos z głowy nie spadnie i wróci do domu przed 22.
- Krzysiek!
- Dobra, przed 22:01.
- Ma pan moje słowo panie Kondracki. -Sebek i Krzychu uścisneli sobie dłonie z poważną miną, po czym wszyscy wybuchli śmiechem.
- Dobra koniec tej szopki, chodźmy. -chwyciłam rapera za rękę i wyszliśmy z domu udając się do wypożyczonej e32. Chłopak usiadł za kierownicą i ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku.
- Naprawdę to rzadka okazja, gdy zakładasz sukienkę? -spytał chłopak na sp się cicho zaśmiałam.
- Po prostu Krzysiek mnie widział 5 razy w sukience, Kuba to samo, Igor 3, Koziara, Maciejka, Grucha i reszta ekipy pierwszy raz. Po prostu nie lubię sukienek.
- Na dyskoteki też nie ubierasz?
- Jak mogłeś już zauważyć, to nie. Jak idę pić i bawić się z ekipą to piję i bawię się z ekipą, a nie stroję się jak na bal.
- Olek to ten Twój zmarły chłopak? - chłopak spytał zerkając na mnie, a ja zagryzłam policzki od środka.
- Tak.
- Przykro mi mała, że Twoje życie było tak bardzo popierdolone.
- Samemu się pisze scenariusze, sama taki los sobie wybrałam.
°°°°°°°
Hej wszystkim!
Wybaczcie, że było tyle czekania i złamanych serc. Po prostu wattpad mi odpierdala, do tego byłam chora i mam spory zapierdol ze szkołą i praktykami. Jeszcze dziś wczorajszy rozdział. Przepraszam.
Dobrej nocy wszystkim. 🐝💓
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro