Wodnik i Strzelec [AkaKuro]
✂️&✂️
Rozbudzanie się było najgorszą czynnością każdego dnia.
Akashi wolał już zmieniać zafajdane pieluchy czy poświęcać swoje markowe koszule na wymioty swojego synka, ale nie mógł się pogodzić z przymusem wstawania o tak wczesnej porze. Samo otworzenie oczu nie było najtrudniejsze. Cięższym zadaniem było zmuszenie swojego umysłu do pracy oraz ciała do funkcjonowania. Już wstanie z miękkiego, ciepłego łóżka, wypełnionego zapachem jego męża było wręcz nadludzkim wysiłkiem.
Ale jakoś udało mu się to zrobić, gdy nie odnalazł Kuroko po drugiej stornie materaca.
Szybko zakładając kapcie i zarzucając w biegu szlafrok na nagie barki, zszedł na dół.
- O nie, nie, mój młody panie. Musisz zjeść całą owsiankę.
Słysząc łagodny głos swojego męża, zawędrował do kuchni, aby przystać we framudze drzwi. Oparł się i z uśmiechem na ustach wpatrywał się w pochylonego Kuroko, który zachęcał ich syna do zjedzenia śniadania.
Oczywiście, rozczulił go widok jego kochanego męża i zarazem troskliwego ojca dla ich syna, ale nie mógł nic na to poradzić, że na dłużej zawiesił swoje spojrzenie na wypiętych pośladkach Kuroko. Jedwabne spodnie idealnie przylegały do małej, ale jakże zgrabnej pupy jego partnera, więc nic dziwnego, że miał ochotę zaspokoić swój głód, który wcale nie dotyczył jedzenia.
- Tata! - wykrzyknęła jego mała latorośl, gdy dostrzegła go w przejściu. - Tatuś mnie zmusza do papki! Tata, ratuj!
- To nie jest papka, Ren. Owsianka z suszonymi owocami jest bardzo zdrowa. Dodałem wanilię, brązowy cukier i jagódki, więc jest słodkie, kochanie - zachęcał dalej Kuroko, przykładając łyżeczkę z jedzeniem do zaciśniętych warg chłopca.
- Ale jest papką! Nie jestem już dzieckiem! - upierał się nadal, próbując zsunąć się z krzesła i uciec. Jednak Kuroko przytrzymał ich syna na miejscu, wzdychając głośno, co tylko zdradzało, że nie była to pierwsza próba ucieczki.
Z miną męczennika Kuroko odwrócił się do Akashiego, prosząc cicho:
- Proszę cię, Seijuurou. Ty go nakarm.
Błagał go tymi swoimi uroczymi ślepkami, więc Akashi nie miał, jak zaprotestować. Zbliżył się do męża, najpierw całując jego słodkie usteczka, a później składając szybkiego całusa na czółku swojego synka.
- Dlaczego mój duży syn, nie słucha się tatusia? Mym? Skoro nie jesteś dzieckiem, to powinieneś już sam jeść śniadania, a nie zmuszać swojego tatusia do karmienia cię. - Odgarnął jego jasnoczerwone włoski, które przydałoby się już skrócić, aby nie wpadały jego synkowi do oczu.
Kilka lat temu zatrudniali surogatkę, którą uprzednio sprawdzili w kwestii zdrowia i odpowiedzialności, i dzięki temu po dziewięciu miesiącach oczekiwań zostali rodzicami. Kuroko nigdy nie narzekał na decyzję Akashiego, że to właśnie Seijuurou będzie biologicznie powiązany z ich synkiem. Tetsuya zgodził się z tym, ponieważ sądził, że Akashi ma lepsze geny od niego. Dlatego po czasie niepewności, nerwów i strachu o przyszłość do ich dwójki dołączył Ren - chłopiec o rubinowym odcieniu włosków podobnych do Akashiego i brązowych oczkach po kobiecie, która dała mu szansę na życie w nowej rodzinie.
- Jestem już duży - powtórzył z niezmiernym przekonaniem. - I zjem sam!
Ren nadal był nieprzekonany, ale jego upór widocznie malał. Skacząc spojrzeniem od Kuroko do Akashiego, wciąż niechętnie przejął łyżeczkę od swojego tatusia i włożył ją do ust. Przez chwilę żuł owsiankę ze zbolałą miną, ale po kilku kolejnych razach zaczął jeść szybciej i chętniej.
Kuroko odsunął się od syna, pociągając za sobą Akashiego na stronę.
- Dlaczego ciebie się słucha, a ze mną walczy? - zapytał z oburzeniem, wywołując u Akashiego rozbawienie.
- Bo czuje respekt do ojca.
- Ja też jestem jego ojcem - zaprotestował ze zmrużonymi oczami.
Akashi pochylił się i ucałował miejsce między zmarszczonymi brwiami, gdzie widniała mała zmarszczka.
- Ty jesteś jego tatusiem i on to czuje. Wie, które z nas ma więcej do powiedzenia w tym związku. - Wyszczerzył się, gdy Kuroko prychnął. - Oj, już nie bądź taki. Grunt, że mały je śniadanie, więc sam możesz coś zjeść. Musisz pamiętać też o sobie.
- Wiem. - Westchnął, ale zamiast zastosować się do jego słów, pocałował Akashiego. - Teraz myślę o sobie i wiem, czego chcę - wymruczał, gdy wreszcie zakończył niespodziewany pocałunek, chociaż jego oblicze było nieprzeniknione.
Właśnie dlatego Akashi uwielbiał Kuroko. Łatwo było mu rozgryźć innych ludzi, ale z Kuroko nie było już tak łatwo. Pomimo wieloletniego związku, a teraz i małżeństwa, Akashi jawnie przyznawał do tego, że jego mąż jest dla niego wielką tajemnicą. Dlatego postanowił spędzić całe życie u boku Kuroko, aby stopniowo zgłębić jego wnętrze we wszystkich możliwych aspektach i na wszelakie sposoby.
- Czyżby w twoich słowa kryła się jakaś przyjemna zapowiedź? - zniżył głos, przybliżając się do policzka Kuroko.
Delikatnie sunął nosem po jedwabistej skórze męża, która codziennie rano była nawilżana po goleniu. W końcu już nie byli nastolatkami, a z biegiem czasu doszły typowe cechy charakterystyczne dla dorosłego mężczyzny - chociażby zarost na twarzy.
- Myślałem o tym, abyśmy stali się na ten wieczór rodzicami, którzy rozpuszczają swojego ukochanego synka - zaczął Kuroko spokojnym głosem, ale Akashi słyszał w tym ukrytą wesołość. Mimowolnie się uśmiechnął. - Kise-kun od kilku dni płacze mi przez telefon, że Aki bardzo tęskni za Renem, a nasz syn również chciałby się spotkać z przyjacielem. Może ulegniemy usilnym namowom naszego synka i pozwolimy mu na nocowanie? Kise-kun i Kasamatsu-san na pewno się zgodzą.
Akashi zaśmiał się krótko na pewność w głosie Kuroko. Dla jego męża nic nie stało na przeszkodzie, kiedy coś sobie postanowił. Poza tym Routa nigdy nie potrafił odmówić Kuroko, a w sytuacji, gdy w grę wchodzi zadowolenie jego przyszłego synka, wszystko było już z góry przesądzone.
- Uważam, że to doskonały pomysł, Tetsuya. Czasem potrzeba dni wolnych od obowiązków wychowawczych, zwłaszcza wtedy, gdy nasz synek ma wolne dni od przedszkola.
Przytulił do siebie Kuroko, zaciągając się jego uroczą wonią. Wczoraj brali wspólną kąpiel - gdzie nie obyło się od drobnych pieszczot - i nie szczędzili olejków waniliowych, a mimo tego, że on również brał kąpiel, nie pachniał tym charakterystycznym zapachem tak intensywnie jak Kuroko. Widocznie, do jego męża ten zapach już przylgnął i emanował z jego ciała, robiąc je bardziej atrakcyjne i zmysłowe.
Akashi wręcz ubóstwiał jego delikatną, wonną skórę i dzisiejszego dnia postanowił nie ograniczać się w pocałunkach i oznaczeniach. Lepszym widokiem od alabastrowej skóry Kuroko była jego skóra z szkarłatnymi plamkami w zakazanych rejonach jego ciała, gdzie dostęp miał tylko on.
- Mam nadzieję, że zaplanowałeś wieczór również dla mnie, nie tylko dla naszego syna. Byłbym wtedy bardzo zazdrosny o tę faworyzację - wymruczał tuż przy jego szyi, by zostać delikatnie odsuniętym przez drżącego męża.
Kuroko delikatnie uniósł kąciki ust, spoglądając na Akashiego z rozczuleniem.
- Jakże bym mógł zapomnieć o moim wymagającym mężu? Dobrze wiesz, Seijuurou, że o tobie nie da się zapomnień. - Zarzucił mu dłonie na kark, aby sięgnąć do ust Akashiego...
- Tato! Już zjadłem! - Ren odsunął od siebie pustą miskę po owsiance, obrzucając rodziców naglącym spojrzeniem. - Teraz już mogę obejrzeć bajkę, tatusiu? - zwrócił się do Kuroko, używając swojego niewinnego tonu, jakby jeszcze przed chwilą nie bronił się przed zjedzeniem zwykłej owsianki.
- Możesz, kochanie. - Pokiwał głową, unikając natarczywego spojrzenia Akashiego, który - podobnie jak jego syn - walczył o uwagę Kuroko, a nawet o monopol na nią. - Niedługo przyniosę ci herbatkę.
Chłopiec, już nie zwlekając, zsunął się ze swojego krzesełka i podreptał do salonu. Po chwili dało się słyszeć dźwięki dochodzące z włączonego telewizora i charakterystyczną melodyjkę z Muminków.
- Na czym to stanęliśmy? - ponaglił subtelnie Akashi.
Jego syn już nie stawał na przeszkodzie podczas miłosnego molestowania swojego męża, więc naprawdę chciałby wrócić do ich niedokończonego miziania się, nim będą musieli wyjść do pracy i zostawić swojego synka pod opieką opiekunki, a zarazem ich gosposi.
Kuroko przewrócił oczami.
- Jesteś większym dzieckiem od naszego syna, a to on ma pięć lat, a ty trzydzieści.
- Odezwał się najstarszy wśród naszego męskiego grona. - Akashi pokręcił głową, z rozczuleniem przyglądając się butnej postawie swojego męża. - Naprawdę chciałbym kontynuować to, co przerwał nam Ren.
- To może wykażesz się inicjatywą, Seijuurou, przecież uwielbiasz rządzić - podjudzał Kuroko.
Akashi zaprzeczył ruchem głowy.
- Uwielbiam mieć władzę nad tobą, inne rządy już mnie nie obchodzą. - Nachylił się do Kuroko, wreszcie całując go namiętniej i głębiej.
Jako rodzice małego Rena musieli spowolnić swoje tempo w życiu seksualnym oraz zrezygnowali z wielu urozmaiceń, które jeszcze pięć lat temu były nieodłączne w ich łóżkowych sprawach. Teraz musieli szukać okazji do szybkich stosunków: pod prysznicem, wieczorem w wannie lub tradycyjnego seksu w łóżku ze względu na Rena i pracę.
Kuroko i Akashi nie próżnowali na studiach i dlatego w wieku trzydziestu lat mogli się poszczycić wysokimi stanowiskami. Oczywiście, branże, w których przyszło im się rozwijać, był całkiem odmienne. Kuroko pracował w wydawnictwie, zasiadając w zarządzie jako wiceprezes, a Akashi zakładając własną kancelarię adwokacką, praktycznie przewyższał swojego partnera w zawodowych awansach.
Ze względu na Rena obaj zadecydowali, że już nie będą całego swojego wysiłku wkładać w wykonywaną pracę, a serce w ofiarowywaniu miłości temu drugiemu - w końcu w ich życiu zaistniała ta trzecia osóbka.
Dlatego Akashi - wytęskniony za bliskością swojego ukochanego - przycisnął Kuroko do szafek kuchennych, wyduszając z niego zaskoczony jęk. Wdarł się językiem do jego wnętrza, czując się jak pan i władca jego seksownego ciała. Gdy stymulował jego podniebienie, Kuroko oderwał się od niego, aby nabrać urywanego oddechu i westchnąć błogo. Wciąż trzymając męża w ścisłych objęciach, Akashi przysunął usta do jego wrażliwej skóry na szyi, zaczynając swoje miłosne oznaczenia.
- Seijuurou, nie jesteśmy już nastolatkami! - Kuroko zaprotestował, a nawet starał się wyrwać, ale Akashi jeszcze bardziej zacieśnił uchwyt swoich ramion. - Teraz mnie jeszcze udusisz - wystękał, ale nie stawał się wiotki przez brak tchu, lecz właśnie przez czułe zabiegi Akashiego.
- Dobrze wiesz, że nie zamierzam puścić cię do pracy bez jakiegoś widocznego znaku na twoim urodziwym ciele - burknął, gdy skończył nadawać szkarłatnego odcienia już trzeciej z rzędu malince. - Ten Chihiro za bardzo się kręci koło ciebie.
- Może dlatego, że jest moim szefem i muszę odpowiadać przed nim za swoje czyny? - zasugerował Kuroko, ale w głosie słyszalne było rozbawienie. - Och, Seijuurou. Noszę na palcu obrączkę, a ty i tak musisz męczyć mnie tymi malinkami. Wiem, że jesteś zazdrosny, ale nie masz o co. Chyba od tylu lat udowadniam ci, że kocham ciebie i to z tobą zamierzam spędzić moje życie. Co jeszcze musiałbym dla ciebie zrobić, abyś nie musiał się obawiać o nierealne zdrady?
- Nie twierdzę, że jesteś zdolny do zdrady, Tetsuya, ale nie ufam Chihiro. Na tym zeszłorocznym bankiecie wystarczająco się napatrzyłem na jego podstępne zabiegi. Kręcił się wokół ciebie, chcąc rozpić, łapał cię za ramię czy obejmował przelotnie w pasie, i to jeszcze na moich oczach! Już nie wspomnę tych wszystkich dwuznacznych komentarzy czy przytyków na temat mojego wyglądu, że niby powinieneś mieć kogoś przystojniejszego czy silniejszego, aby cię zadowolić w sypialni. Dodatkowo, obrażał mój zawód, mówiąc, że wszyscy ludzie związani z prawem są niegodni zaufania, bo prędzej czy później ogołocą cię z oszczędności i zabiorą dom, chociaż Mayuzumi nie szczędził w zapewnieniach, że w razie czego znajdziesz u niego schronienie - ostatnie wycedził gniewnie, zbyt dobrze pamiętając ten perfidny uśmieszek na twarzy Mayuzumiego.
Wtedy ledwo się powstrzymywał, aby nie uderzyć Mayuzumiego, dobrze wiedząc, jak to zrobić, aby nie mógł go zaskarżyć - w końcu był człowiekiem prawa i znał kilka luk, w które mógłby wcisnąć pokiereszowaną twarzyczkę Chihiro.
- Wciąż nie mogę zrozumieć, kiedy Mayuzumi mówił te wszystkie dwuznaczne rzeczy - zadumał Kuroko z nieobecnym spojrzeniem.
- Na początku były to same zgryźliwości Chihiro, a później w ruch poszedł alkohol, a ty masz bardzo słabą głowę, Tetsuya, więc nie mogłeś tego zapamiętać. A to, że nie wyłapujesz tych wszystkich zbereźnych odzywek, pokazuje, jak jeszcze niewinny jesteś, Tetsuya. - Akashi uśmiechnął się zadziornie, deprymując Kuroko.
- Przy tobie nie zostaje się niewinnym na długo - odgryzł się, ale mimo oczywistego przytyku do Akashiego, spąsowiał na twarzy. - Nawet nie waż się ze mnie wyśmiewać! - zagroził, dobrze zdając sobie sprawę z wyglądu swoich policzków.
Akashi powstrzymał się od zagruchania. Kuroko nadal był dla niego niezmiernie uroczy. Nie chodziło tu o jego wygląd, chociaż i na tym polu jego mąż go zachwycał, a bardziej o charakter. Kuroko był bardzo opanowanym, powściągliwym człowiekiem i w młodości miał duży problem z okazywaniem emocji. Akashi to rozumiał. Obaj mieli trudne dzieciństwo; od Kuroko niczego nie wymagano, bo praktycznie był dla swoich rodziców niezauważalny; a od Akashiego oczekiwano zbyt wiele. To przyczyniło się do tego, że Akashi stał się perfekcjonistą i cechował się niezwykłą apodyktycznością, a Kuroko stał się skryty, przygaszony, a nawet wycofany.
Dlatego Akashi uwielbiał ośmielać Kuroko w kontaktach czy interakcjach z nim. Dzięki temu pokazywał, że Kuroko jest dla niego ważny: jako osoba z własnym zdaniem i ukrytymi pragnieniami.
- Nigdy nie mógłbym się z ciebie wyśmiewać, Tetsuya. Ale muszę przyznać, że uwielbiam cię takiego zarumienionego, to kojarzy mi się z naszym ulubionym sportem, gdzie też jesteś tak atrakcyjnie zaczerwieniony - wyszeptał mrukliwym tonem, dokładnie czując drżenie swojego męża. Miał wrażenie, że jego uśmiech przypomina teraz istnego diabła, a kolor jego włosów jedynie potęgował ten szatański wygląd. - Też mam nadzieję, że twoje rumieńce pojawią się ponownie tego dnia, a to nie był ostatni raz.
- Zobaczymy, Seijuurou. - Kuroko westchnął i odepchnął Akashiego po szybkim cmoknięciu jego brody. - Teraz muszę sprawdzić co u naszego syna, zrobić mu herbatę, a tobie kawę i samemu zebrać się do pracy. Mam mało czasu, a jeszcze muszę zadzwonić w sprawie tego nocowania Rena, a wiem, że Kise-kun ma dziś sesję zdjęciową i późno kończy.
- Czyli pracowity dzień - skwitował Akashi ze zrozumieniem, samemu szykując się mentalnie na swój.
- Tak jak zawsze, Seijuurou.
✂️&✂️
Akashi siedział nad swoim bento, tak pieszczotliwie przygotowanym wczorajszego wieczoru przez Kuroko, ale nie mógł się przemóc, aby wrócić do jedzenia. Gdy rozpakowywał swój posiłek, ciesząc oczy jego słodkim wyglądem, gdzie narysowano serduszko brązowym sosem na porcji ryżu, a obok były starannie usmażone parówki w kształt ośmiorniczek, zadzwonił jego telefon. Normanie wszystkie połączenia by zrzucił, ale widząc znajome nazwisko, westchnął i nacisnął zieloną ikonkę.
- Nareszcie, Akashi. Ile można czekać, aż łaskawie odbierzesz?
Słysząc te bezpodstawne wyrzuty i pretensjonalny ton, Akashi miał ochotę rozłączyć się bez żadnego słowa, ale dobre wychowanie wyniesione z rodzinnego domu i lekcji etykiety z jego świętej pamięci mamą, skłoniły go tylko do donośnego westchnięcia.
- Czym zawdzięczam sobie ten zaszczyt, że dzwonisz do mnie podczas swoich wakacji z Kazunarim? - Zaczął, wręcz przybierając stoickie opanowanie, ale w głosie słyszalna była pogardliwa nuta. - Właściwie, czemu przeszkadzasz mi podczas mojej przerwy?
- Bo tylko wtedy odbierasz prywatne telefony, a ja muszę zadać ci standardowe pytanie. Im szybciej odpowiesz, tym szybciej się mnie pozbędziesz. Nie przedłużaj i wykrztuś z siebie tę wyuczoną formułkę, Akashi.
- Tetsuya i ja mamy się świetnie. Pomimo obowiązków związanych z małym dzieckiem i odpowiedzialnymi stanowiskami w pracy znajdujemy czas dla siebie. Tetsuya nadal mnie zaspokaja, i uprzedzę twoje chamskie wtrącenie: pomimo naszych sprzecznych horoskopów, wciąż nie wzbudza we mnie irytacji i złości przez jego uległość i obojętność - ostatnie wywarczał z jawną wściekłością, ponieważ Shintarou zadręczał go podobnym telefonem już od dziesięciu lat i miał tego dość. - Tetsuya jest wspaniałym kochankiem, mężem i ojcem dla naszego dziecka. Jego osoba jest dla mnie tak samo pociągająca od czasu gimnazjum. Zadowolony? - syknął, czując nadmierny ucisk na szyi.
Poluzował krawat, oddychając przez nos, aby się choć trochę uspokoić. W wiszącym na pobliskiej ścianie lustrze widział swoje pociemniałe oczy, a nawet miał wrażenie, że w jedynym z nich zajaśniał złoty refleks. Potrząsnął głową, a wracając do rzeczywistości, usłyszał po drugiej stronie aparatu prychnięcie.
- Możesz nadal upierać się, że z Kuroko tworzysz związek idealny, ale horoskop partnerski nigdy się nie myli. Związki Wodnika ze Strzelcem zawsze kończą się rozstaniem i to przez niedopasowanie charakterów. W pewnym momencie Kuroko zacznie cię denerwować, a po twojej fascynacji nic nie zostanie, bo on jest po prostu nudny.
- To nie fascynacja, a miłość! - krzyknął, uderzając wolną dłonią o blat biurka. - Jeśli z Kazunarim miałbyś nieprzychylne zapowiedzi w horoskopie, postanowiłbyś go rzucić?
- Nie zmieniaj tematu, Akashi.
- To ty nie uciekaj od tematu! - Uderzył jeszcze raz o mebel, czując w ręce tępe pulsowanie. - Nie pozwolę, abyś zniszczył mi moje małżeństwo swoimi idiotycznymi przekonaniami, które nijak mają odzwierciedlenie w życiu! Już wystarczająco namieszałeś podczas ceremonii zaślubin, gdy zacząłeś krzyczeć, że nie zgadzasz się na nasz związek małżeński!
- Nie zaprosiłeś mnie na swój ślub, a później kazałeś mnie wyrzucić ochronie! Wyrzekłeś się swojego najlepszego przyjaciela, wręcz brata, dla tego bezuczuciowego chłopaczka, który potrafi okazywać tylko jedną emocję: obojętność!
Teraz i Midorima krzyczał do słuchawki, a jego przyśpieszony oddech odpowiadał temu Akashiego. Obaj byli wytrąceni z równowagi, zranieni i zmęczeni. Ich konflikt trwał od dziesięciu lat i nie zmierzał ku końcowi. Nawet interwencja przyjaciół nic nie pomogła, a samego Takao Midorima zbył zdaniem: że on nie przejmuje się dobrem Akashiego, tak jak on to robi.
- Kończy mi się przerwa, a po mojej cierpliwości nie pozostał już najmniejszy ślad, Shintarou. Ja, w odróżnieniu od ciebie, życzę ci miłych wakacji i owocnie spędzonego czasu z Kazunarim. Mam nadzieję, że kiedyś i ty mi tego pożyczysz.
- To nigdy się nie stanie - oznajmił mocnym głosem, nim odchrząknął wydobywając z siebie delikatniejszy ton. - Do usłyszenia, Akashi.
- Do widzenia - odparł mechanicznie.
Odłożył telefon na biurko, nim jego drogie urządzenie skończyłoby rozwalone na podłodze. Już się tak wcześniej zdarzało, że zdenerwowany Akashi rzucał swoim telefonem o ściany, wyrzucał przez okno, a nawet raz, gdy siedział na sedesie i niefortunnie odebrał połączenie od Midorimy, utopił swój aparat w odmętach klopa.
Oczywiście, że przez nerwy i pewne trudności nie zamierzał wyławiać swojego telefonu, dopóki nie zrobiła tego ich gosposia. Do czasu jej odwiedzin telefon pływał w żółtej wodzie, skutecznie uwalniając go od męczącego Shintarou. Z tego względu, że ich gosposią była Momoi Satsuki, ich dobra przyjaciółka, informacja o incydencie Akashiego w łazience dotarła do Kuroko. Ten nie przyjął tego dobrze i zakazał Akashiemu chodzenia za potrzebą z komórką - i przez to już sobie wtedy nie pogra w Candy Crash.
Nadal nie mógł zrozumieć obsesji Shintarou na punkcie nieomylności horoskopu. Gdyby był na miejscu Akashiego na pewno nie odrzuciłby Takao. Dlaczego nie mógł zaakceptować jego związku i cieszyć się jego szczęściem? Ale jedno było pewne i nie pozostawiało żadnych wątpliwości: Akashi Seijuurou był niezaprzeczalnie i bezwarunkowo zakochany w Kuroko Tetsuyi i głupi horoskop nie mógłby tego zmienić.
Wciąż mając to w głowie, dobrał się do ciepłej zupy miso, ugotowanej przez jego ukochanego męża, który wcale nie musiał tego dla niego robić - a jednak robił od dziesięciu lat.
✂️&✂️
- Witaj w domu, Seijuurou. - Kuroko pojawił się znienacka w przedpokoju, zaskakując Akashiego.
Kiedyś miał ochotę przywiązać Tetsuyi obróżkę z dzwoneczkiem, aby już nigdy nie wystawiać się na zagrożenie zawału, ale nie zdołałby przekonać do tego swojego partnera, za to on dość dosadnie przekonałby go do spania na kanapie.
I Shintarou zarzucał Wodnikowi uległość?
Widocznie, Kuroko miał mieć inny znak zodiaku, co okazało się prawdą po wyznaniu Tetsuyi na temat jego dzieciństwa i bycia wcześniakiem. To był kolejny argument do obalenia przekonań Midorimy.
- Znów jesteś jak cień, Tetsuya - oznajmił ze zmrużonymi oczami, szybko przyciągając do siebie swojego uśmiechniętego męża. - Po twoim promienieniu i oczekiwaniu na moje przyjście mogę założyć, że Aki dziś długo nie pośpi przez gadatliwość i energiczność naszego syna.
- Owszem. Kise-kun i Kasamatsu-san ucieszyli się z naszego pomysłu i postanowili jak najczęściej robić tę przyjemność naszym synom - wyznał Kuroko, a w jego głosie Akashi doszukał się ukrytych obietnic. - Teraz mój pracowity mąż zje późną kolację, a następnie deser i...
- Wiesz, że wolę inne desery - przerwał mu Akashi z psotliwym błyskiem w oczach. - Nie jestem fanem słodkości, ale na taką jedną mam przeraźliwą ochotę. Och, Tetsuya, ja wręcz umieram z głodu! - Krzycząc to, zassał się na szyi Kuroko, a w miejscu niedawnych malinek zostawił kolejny ślad, tym razem po swoich zębach.
Kuroko najpierw się zaśmiał, później wyrywał, aż wreszcie poddał się zabiegom Akashiego z donośnym jękiem. Odchylił głowę w drugą stronę, więc Akashi zaczął jeszcze staranniej wymalowywać swoje płomienne uczucia na bladej skórze.
- Tak bardzo jestem spragniony ciebie, Tetsuya - wręcz wywarczał, sunąc dłońmi po ciele swojego męża. - Darujmy sobie bezsensowny posiłek.
- On nie jest bezsensowny! Jeszcze dzisiaj pouczałeś mnie, że mam pamiętać o sobie i...
- A teraz ja przypomnę ci o sobie - wyszeptał, przy obojczyku Kuroko, gdy jego koszulka została nieznacznie pociągnięta w dół.
Rozciągliwa tkanina była bardzo pomocna przy obmacywaniu Kuroko, więc łatwo odsłaniała jego płaski brzuch, wyraźnie zarysowane obojczyki czy linię bokserek rysującą się przy opadających dresach.
- Chodźmy już do łóżka.
Mimo że wcześniej używał władczego tonu, teraz prosił Kuroko; nic by mu nie zrobił bez jego wyraźnej zgody.
- Ale jedzenie wystygnie i...
- A moje pożądanie wręcz przeciwnie, więc najpierw zaspokoimy moje bardziej naglące pragnienie. - Uśmiechnął się szelmowsko. - Poza tym... Wiesz, że po posiłku moje ruchy są bardziej ospałe i niechlujne, a przecież chcemy, aby tobie było dobrze, prawda? Abym celnie trafiał w twój słodki punkcik, prawda, Tetsuya?
Jego dłoń szybko wdarła się pod materiał spodni i bokserek Kuroko, zmuszając ich właściciela do przybliżenia się do Akashiego. Gdy palce Seijuurou gładziły gładkie pośladki Kuroko, zawadzając o szczególne miejsce pomiędzy nimi, wiedział już, że później będzie musiał sobie odgrzać to jedzenie.
Teraz Akashi zaciągnął Kuroko na górę, na oślep trafiając do sypialni. Podczas wspinaczki po schodach kilkakrotnie zatrzymywali się na sesję gorliwych pocałunków i dalszego obmacywania, a na półpiętrze nawet zrzucili swoje koszulki.
Gdy rzucili się na miękki materac, Akashi zawisnął nad Kuroko, całując go żarliwie. Zasysał jego dolną wargę, czując upojenie, gdy usta Kuroko stały się zaczerwienione, podpuchnięte i tak pociągająco nawilżone. Sam oblizał się na ten seksowny widok, aby stracić go na rzecz obcałowywania nagiej piersi Kuroko.
- Nie, Seijuurou! Nie dziś - prosił i wił się pod Akashim, ale nie mógł go przekonać do zmiany planów.
Chwycił dłonie Kuroko, przyszpilając je do materaca, koło jego głowy, aby przypadkiem nie próbował go odtrącić.
- Dobrze wiesz, że nie zamierzam rezygnować z tego rodzaju gry wstępnej. Twoje sutki są niewiarygodnie wrażliwe, co jest rzadkością wśród mężczyzn, dlatego leż z zamkniętymi oczkami i pozwól sobie na tę przyjemność, Tetsuya - wymruczał koło ucha Kuroko, zawadzając zębami o jego małżowinę.
Nie zwlekając już, znów się obniżył, zaczynając delikatnie masować okolicę wokół sutków Kuroko, czerpiąc satysfakcję z błogości jego kochanka. Kuroko zaczął podrygiwać biodrami, gdy Akashi zassał się na jednym z sutków, a drugiego pieszczotliwie masował i rolował palcami. Gdy zaczął słyszeć więcej westchnięć i jęków Kuroko pozwolił sobie na podszczypywanie i na lekkie pociąganie zębami za wrażliwe, zaczerwienione już wzniesienia. Po kilkunastu minutach nieustannych działań Akashiego, Kuroko zaczął coś mamrotać pod nosem i wyrywać z uścisku. Wtedy Akashi przyśpieszył i zwiększył natężenie swoich pieszczot, a wtedy Kuroko wyprężył ku niemu pierś. Akashi puścił dłonie Kuroko, które szybko go objęły, a sam zmienił ich pozycję, aby Tetsuya mógł spokojnie na nim leżeć.
Kuroko trwał w swoim błogostanie, z urywanym oddechem, wtulając się w Akashiego ze wszystkich swoich sił. Jego ciało drżało, było zroszone potem, a przez to też zapach wanilii z jego skóry unosił się nad nimi tak jak przesycona pożądaniem atmosfera.
Akashi dał chwilę Kuroko, bo dobrze wiedział, że po tak natężonych pieszczotach jego sutków, Tetsuya ma potrzebę, aby mocno przytulić się do swojego męża. Za pierwszym razem, gdy Akashi dopiero odkrywał wrażliwość swojego partnera, nie wiedział, że skóra w tym obszarze jego chłopca jest aż tak podatna na rozkosz. Od tamtej pory nie szczędził w tym względzie Kuroko i z rosnącą miłością przyglądał się rozanielonej minie Tetsuyi.
Po kilku minutach, gdy słyszał, jak oddech Kuroko się wyrównuje, zaczął składać na jego ustach motyle pocałunki, a dłońmi masował jego plecy. Palcami sunął po krzywiźnie kręgosłupa, zawadzając o pasek dresów, a później stopniowo skierowywał się do pośladków. Gdy Kuroko wreszcie otworzył oczy, zaczynając odpowiadać na pocałunki, Akashi wdarł się językiem do jego ust, wyraźnie wyczuwając słodki posmak. Czyżby Kuroko umył zęby owocową pastą dla dzieci ich syna?
- Muszę cię rozciągnąć i nawilżyć, Tetsuya - mruknął w pewnej chwili, gdy Kuroko zaczął łapać za jego rozporek.
- A może najpierw to ja coś zrobię dla ciebie? - zaproponował z błyszczącymi oczami, które były trochę wilgotne po niedawnych pieszczotach. Przez to błękit jego tęczówek jeszcze bardziej się uwydatnił. - Też muszę cię odpowiednio nawilżyć, Seijuurou.
Akashi zassał głośno powietrze, gdy Kuroko wspiął się na niego, a jego spodnie odeszły w zapomnienie. Złapał za gumkę czarnych bokserek, nie spuszczając spojrzenia z Akashiego. Gdy chłodne powietrze owiało twardego i pulsującego członka Akashiego, on znów stracił oddech. Kuroko uśmiechnął się na to lekko i, nie bawiąc się w igraszki, otoczył językiem główkę jego penisa.
- Cholera - warknął gardłowo, opadając płasko na poduszki.
Na początku chciał wpatrywać się w te grzeszne usteczka, które pochłaniały jego kutasa, ale przyjemność po tak odległym razie, gdy uprawiali seks oralny, była zbyt wielka. Potrafił tylko stękać i pilnować swoich bioder, aby nie skrzywdzić Kuroko. Dawał mu pełne pole do popisu, gdy dłonie Kuroko masowały jego krocze i jądra, a penis Akashiego głębiej penetrował jego gardło. Wilgoć, ciasnota i te systematyczne westchnięcia Kuroko, które otaczały wibracjami jego członka, były tak kurewsko dobre, że Akashi sapnął głośno i rozlał się w ustach męża.
Gdy on starał się uspokoić, Kuroko starannie wylizywał jego przyrodzenie, wciąż masując jego jądra. Akashi już ochłonąwszy, przysiadł na materacu, krzyżując swoje rozgorączkowane spojrzenie z Kuroko.
- Tak bardzo chciałbym cię już wziąć, Tetsuya - wyznał z zachrypniętym głosem, a Kuroko odwrócił spojrzenie. - Co jest?
- Możesz już to zrobić, Seijuurou - powiedział słabym głosem, a na jego twarzy odmalowały się rumieńce.
- Nieprawda, muszę cię przygotować i...
- Nie musisz.
Te dwa słowa zawisły miedzy nimi, a Akashi nie potrzebował wiele czasu, aby połączyć fakty. Warknął i przysunął się do Kuroko, chwytając za jego brodę. Nakierował na siebie jego rozbiegane spojrzenie, po brzegi wypełnione winą.
- Rozciągnąłeś się sam? Tak mam to sobie tłumaczyć, Tetsuya? - pytał mocnym głosem, który wprawiał w drganie ciało jego męża. - Dobrze wiesz, jakie mam zdanie w kwestii takich rzeczy. To ja cię rozciągam swoimi palcami czy innymi zabawkami, a ty masz na to pozwolenie tylko w nielicznych przypadkach. Twoje przygotowanie i komfort należą do mnie i moich obowiązków, zrozumiano? - syknął, a Kuroko niemrawo pokiwał głową, przełykając głośno ślinę. - Dlaczego to zrobiłeś?
- Abyśmy tego nie przedłużali - wyznał Kuroko, wręcz zanikającym głosem.
- Wyjaśnij - rzucił krótko.
Wciąż był niezadowolony i zawiedziony z zabranej mu przyjemności z rozciągania męża. Lubił się drażnić z Kuroko, uwielbiał rozciągać jego wrażliwą dziurkę, bo wtedy miał pewność, że wszystko było wykonane perfekcyjne, a jego mąż w żadnym stopniu nie ucierpi. Wiedział, że był bardzo nieustępliwy w tej kwestii, ale to już leżało w jego naturze. Dodatkowo, stosunkowo często poruszali ten temat na początku ich związku, więc był jeszcze bardziej zraniony, że Kuroko nie uszanował jego uczuć.
- Po prostu... - Westchnął, nieśmiało spoglądając na Akashiego. - Jestem zmęczony, Seijuurou - wyznał. - Po pracy mam ochotę napuścić wody do wanny i wylegiwać się do nocy, aby później tylko się przenieść na łóżko. Naprawdę cię pragnę, Seijuurou, i chcę się z tobą kochać całą noc, ale nie mam na to siły. Jutro Ren będzie oczekiwał ode mnie uwagi, zabawy czy wyjścia na miasto, a ty jesteś zbyt wyposzczony, aby zostawić mnie bez przyszłych... skutków ubocznych naszych igraszek. - W tym momencie Akashi trochę zmiękł, widząc szczerą skruchę u Kuroko i te zaróżowione policzki z czystego zażenowania. - Przygotowałem się sam, bo nie mógłbym znieść dodatkowego orgazmu, a wiem, że nie obejdzie się bez niego, kiedy ty będziesz mnie rozciągać.
- To akurat prawda - przyznał Akashi z uśmiechem. - Teraz cię rozumiem, Tetsuya, ale to nie zmienia faktu, że mogłeś mi o tym wszystko powiedzieć, a ja bym cię wysłuchał i się ustosunkował do twojej prośby.
- Wiem. Przepraszam cię i już to się nie powtórzy.
- Oczywiście, że się nie powtórzy, bo zamierzam dać ci karę.
Kuroko zamarł na spokojny głos Akashiego i tę jego niewinną minę.
- C-co? Seijuurou, ty chyba nie jesteś poważny i...
- Jestem śmiertelnie poważny. - Skinął głową, szybko schodząc z materaca. Podchodząc do komody i otwierając dolną szufladę, zanurkował dłonią w swoich ubraniach, aby wyłowić dwie tubki. - Rozgrzewający czy chłodzący?
- N-nie rozumiem.
Akashi naprawdę miał ochotę przerwać swoją grę i nagrać zawstydzonego i jąkającego się Kuroko, aby to sobie odtwarzać przed snem, ale nadchodząca zabawa za bardzo go podniecała.
- Wybierz jedno, Tetsuya. Rozgrzewający czy chłodzący? - Wskazywał odpowiednie tubki: jedną czerwoną, a drugą niebieską. - To twoja kara, więc decyduj i ciesz się, że pozwalam ci samemu wybrać.
- Cz-czerwoną?
- To pytanie czy twój wybór, Tetsuya? Czerwona czy niebieska?
- Czerwona - opowiedział pewniej, wywołując na twarzy Akashiego szeroki uśmiech.
- Sam miałem ochotę jej użyć - przyznał, zaczynając zdejmować spodnie. - Rozbierz się, Tetsuya. Za chwilę sprawdzę, czy dobrze się przygotowałeś na naszą zabawę.
Wyraźnie usłyszał przełykanie śliny Kuroko, nim jego mąż zsunął z siebie pozostałe ubrania. Niepewnie położył się na plecach, ulegle rozsuwając nogi. Akashi z małej odległości mógł przyjrzeć się pięknej, zaróżowionej dziurce, która wyraźnie była nawilżona. Pokręcił głową, aby uwolnić się od irracjonalnego gniewu na Kuroko, ponieważ jego mąż będzie miał dzisiaj solidną nauczkę na przyszłość - tylko on może przygotowywać Tetsuyę na rozkosz.
Chwycił za swoją poduszkę, podsuwając ją pod pupę Kuroko, aby jego biodra znajdowały się wyżej. Zgięte w kolanach, blade nogi, idealnie zachęcały, aby się między nie wsunąć i tak też uczynił Akashi. Obią uda Kuroko, nachylając się do męża, aby wymusić na nim jeszcze jeden gorący, a jakże mokry pocałunek.
- Użyłeś zapachowego lubrykantu - stwierdził łatwo Akashi, gdy zaczął wsuwać swoje palce do rozciągniętego wejścia Kuroko, wyduszając z niego błogie westchnięcia. - Tak się składa, że ja też użyję nietypowego nawilżenia. Przygotuj się na nowe doznania, Tetsuya, i jakbyś chciał przerwać, masz mi o tym powiedzieć, dobrze?
- Mym... t-tak - wystękał, gdy dwa palce Akashiego wsuwały się do jego gorącego wnętrza. - Huh - syknął, gdy palce zniknęły, a jego dziurka zacisnęła się na niczym.
Akashi uśmiechnął się na ten widok. Kuroko i jego ciało - byli tacy chętni i gotowi na niego.
Szybko otworzył tubkę, wylewając odrobinę zawartości na palce. Marszczył brwi, na ciekawe uczucie mrowienia na skórze.
- Jesteś gotowy, Tetsuya? - zapytał, chcąc uzyskać ostateczną pewność. Kuroko dość ospale pokiwał głową.
Akashi wsunął nawilżone palce.
- Ach! Sei-Seijuurou!! C-co to!? - wyjęczał Kuroko, wijąc się na pościeli.
Jego biodra zsunęły się z poduszki, więc Akashi musiał go lekko unieść i umieścić z powrotem na miejscu. Przez to jego palce wysunęły się z wnętrza Kuroko, gdzie już znajdowała się odrobina rozgrzewającego lubrykantu.
- Jak się czujesz, Tetsuya?
- Mym... dziwne-e uczucie. - Jego oczy były szczelnie zamknięte, policzki zaognione, a skóra lśniła od potu w blasku pobliskiej lampki; był piękny. - Gorąco! Tak mi ciepło!
- Wiem - wymruczał, znów wsuwając swoje palce. Zaczął nimi miarodajnie pracować, czerpiąc satysfakcję ze stęknięć, westchnień i zdławionych jęków Kuroko. - Zaraz sam przekonam się jakie to uczucie, Tetsuya.
Trochę niepewnie, ale z przeważającym zaciekawieniem, zaczął się przygotowywać. Wylał lubrykant na swojego penisa, sycząc na nowe doznania. Uczucie było powalające. Miał już wrażenie, że znajduje się w gorącym wnętrzu Kuroko, choć brakowało tej przejmującej ciasnoty i zaciskających się na nim mięśni. Dlatego nie czekając, przystawił swojego członka do wejścia Kuroko, by wsunąć się do środka jednym płynnym ruchem. Kuroko wyprężył się, krzycząc krótko, co zawsze miało miejsce przy ich stosunkach. Obaj zadecydowali, że łatwiej im to idzie, gdy Akashi wchodzi na tak zwanego ,,brutala'', a nie wsuwa się stopniowo.
W tamtym momencie na raz zaatakowała go gama porażających odczuć. Stęknął głośno, zamykając oczy i nieruchomiejąc. Jego kutas był w istnym piekle rozkoszy. Otaczał go niesamowity gorąc, Kuroko zaciskał się na nim gwałtownie, jakby już miał dochodzić, ale to była jedynie reakcja jego organizmu na rozgrzewającą substancje w jego delikatnym wnętrzu. Akashi zamruczał, zaczynając masować gładkie uda Kuroko, nim wykonał jeden, nieśmiały ruch.
Kuroko zajęczał donośnie, zaciskając się na nim mocniej, jakby to był ich pierwszy stosunek. Akashi musiał stopniowo zwiększać intensywność swoich ruchów, nim mógł swobodnie pracować i wymierzać ostre, krótkie pchnięcia. Jego kochanek podrygiwał, wzdychał się, gdy Akashi się z niego wysuwał, a jęczał, gdy wypełnienie jego chętnej dziurki rosło.
Po której chwili przestrzeń wypełniły dźwięki ich zderzających się i ocierających się ciał, wylewającego się lubrykantu i coraz to rozpaczliwsze jęki i błagania o spełnienie.
Akashi naprawdę musiał się wysilić, aby nie dojść na samym początku zabawy jak jakiś napalony nastolatek. Jednakże uczucie było nieziemskie i pluł sobie w brodę, że wcześniej nie używał tego rodzaju lubrykantów. Gama emocji jakie odczuwał podczas seksu z Kuroko stała się o stokroć mocniejsza.
- Jestem-Uwah! - krzyknął donośnie, gdy Akashi uderzył w jego prostatę z dużą siłą. - Proszę-Mn, S-Seijuurou...
- Już, kochanie. - Sapnął, przymykając powieki. - Już blisko.
Jego ruchy stały się wręcz natarczywe, trochę niechlujne, ale starał się celować w prostatę swojego kochanka, aby pozwolić mu skończyć. Mając w głowie roznegliżowanego Kuroko, jego słodkie jęki i czując te przyjemne zaciskanie się na jego kutasie, Akashi odrzucił głowę do tyłu, kończąc w Tetsuyi. Przedłużał swój orgazm, chcąc również, aby Kuroko osiągnął spełnienie. Wykonując kilka pociągnięć na twardym i pulsującym członku Kuroko, jego mąż wytrysnął na swój brzuch, wyprężając się pod Akashim i krzycząc niewyraźnie jego imię.
Ochłonąwszy po stosunku, Kuroko leżał na piersi Akashiego, co jakiś czas składając na skórze delikatne buziaki. Seijuurou przeczesywał wilgotne włosy Kuroko, które utworzyły artystyczny nieład wzorowany na ptasim gniazdku.
Akashi czuł się spełniony i zadowolony, a przyjemne zmęczenie dawało mu satysfakcję.
- Podobało się, Tetsuya? - mruknął wciąż zachrypniętym głosem, zawadzając palcami o ciepły policzek Kuroko.
Tetsuya skinął głową z rozmarzoną minką.
- Nawet bardzo.
- To dobrze, bo czeka cię jeszcze druga runda i małe obciąganie na finał - wyznał z niewzruszoną miną, wprawiając Kuroko w przerażenie. Szybko przycisnął męża do materaca, pozwalając sobie na cwaniacki uśmieszek. - W końcu to twoja kara i masz ją zapamiętać na długo.
- S-Seijuurou? N-nie, proszę-Oh!!
✂️&✂️
- Och, Kurokocchi! Wyglądasz koszmarnie! To znaczy... ty zawsze wyglądasz uroczo, ale teraz jesteś przeraźliwie blady! To znaczy... ty zawsze jesteś blady tylko, że teraz...
- Skończ już, Kise! - W progu pojawił się zirytowany Kasamatsu, który sprawnie odciągnął swojego męża na bok, aby goście mogli wejść do środka. - Musicie mu wybaczyć. Ostatnio wariuje, a to wszystko przez tę ciągnącą się sprawę z adopcją Akiego - wyjaśnił spokojnie, ale na jego twarzy było dostrzegalne zmęczenie.
- To wszystko przez te okropne media! - poskarżył się Routa z oburzeniem. - Wciąż spekulują, że to jest mój syn z jakiegoś jedno-nocnego wybryku! To czysty przypadek, że Aki ma moje blond włoski i delikatne rysy twarzy podobne do tysięcy kobiet na świecie!
- No już się uspokój, Kise. - Kasamatsu westchnął i odebrał od Akashiego i Kuroko ich płaszcze. Zwrócił się znów do męża, unosząc brew: - Nie powinieneś zainteresować się dziećmi pozostawionymi samym sobie w salonie, gdzie ostatnio dobrały się do twoich niegrzecznych filmów na dysku?
- Cholercia! Racja!
Kise uciekł z przedpokoju pod bacznym spojrzeniem swojego męża i przy rozbawionych minach gości.
- Ale z jednym Kise miał rację: wyglądasz na porządnie wymęczonego, Kuroko - rzucił nagle Kasamatsu, przez co Tetsuya nieznacznie odchrząknął z rumieńcem, próbując ignorować zadowolonego z siebie Akashiego. - Nie będę dopytywał, bo nie jestem aż tak niedomyślny jak Kise, ale liczę, że w sytuacji, gdy to ja będę potrzebował wolnego domu, wykażecie się podobną inicjatywą, co my wczoraj, i zaopiekujecie się Akim.
- Trzeba sobie pomagać - podsumował to lekko Akashi, ale Kuroko się to nie spodobało, bo delikatnie szturchnął go w bok z łokcia. - No, już kochanie. Nie tylko my mamy swoje potrzeby seksualne. Pomyśl, jak taki Yukio musi się namęczyć, aby uwieść Routę na tyle, aby jęczał już we właściwy sposób.
- Nie zapędzaj się, Akashi - pogroził Kasamatsu, ale po chwili oklapł i wskazał na korytarz. - Przejdźmy już do salonu. Wasz syn już od godziny zaczął się wypytywać, kiedy go zabierzecie do domu. Coś tam wspominał o obiecanych mochi i tatusiu, którego wybuziakuje, jak już po niego przyjdzie.
- Stęsknił się - skwitował Kuroko, ale przybrał strapioną minę, gdy Akashi przysunął się do niego, całkowicie zabierając wolną przestrzeń.
- Ja też już tęsknię - wymruczał chrapliwym tonem, który wymalował krwistą czerwień na policzkach Tetsuyi.
- To sobie potęsknisz, napaleńcu - syknął, wyrywając się.
Pokierował się w stronę salonu, delikatnie utykając, co Akashi oglądał z nieukrywanym triumfem.
I to miał być jego uległy Wodnik? Shintarou może sobie wsadzić w dupę te swoje horoskopy, a on wsadzi coś o wiele lepszego w seksowną, troszkę wymęczoną pupkę swojego męża.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro