☽ first ☾
'°ºø•❤•.¸✿¸.•❤•.❀•. .•❀.•❤•.¸✿¸.•❤•øº°'
01 III 1970r., Japonia, Nagoja, Prefektura Aichi
Król Takashi Kawamura jak co roku w pierwszy dzień wiosny robił Festiwal Wiosenny. Ludzie wtedy mogli zapomnieć na ten czas o hierarchii oraz narodowości. Mogli się cieszyć pysznym jedzeniem, zabawami. Z tej okazji służba pałacowa oraz ludzie w wioskach szykowali się na ten dzień. Przez to jest wielkie zamieszanie, już widać pierwsze dekoracje i budowane stoiska na jedzenie i różne gry. Nagoya-shi to duże królestwo, które słynie z dużych portów rybackich i dobrych połowów, na tym się ogólnie wzbogacili. Nagoya-shi znajduje się w regionie Chūbu na wyspie Honsiu i jest trzecim królestwem co do wielkości i ilości mieszkańców.
Niedaleko Pałacu królewskiego w niedużym domu mieszkało małżeństwo Harada. Byli bardzo kochającym się i szczęśliwym małżeństwem. Ich radość się podwoiła kilka miesięcy temu, wtedy dowiedzieli się, że małżonka spodziewa się dziecka. Teraz mija już osiem miesięcy, a dziecko mogło przyjść w każdej chwili, jednak małżeństwo było na to przygotowane. Od niedawna wymyślali imiona to dla chłopca i dla dziewczynki. Dla nich nie miało znaczenia jakiej płci urodzi się ich dziecko, ważne by było zdrowe i rosło dobrze.
W tym samym czasie mały chłopiec bawił się ze swoim ojcem w ogrodzie swojego domu, na miecze. Dobrze mu szło, jednak jak to starsi mają większe doświadczenie i niestety przegrał lądując pupą na trawie. Nadął policzki, a jego ojciec zaśmiał się lekko gardłowo.
- To fair. Jesteś silniejszy i starszy.- powiedział swoim dziecięcym głosikiem z nutką obrażenia. Mężczyzna wbił miecz w ziemię, podszedł do siedzącego na trawie syna i uklęknął na jednym kolanie przed nim.
- Tu nie chodzi o siłę ani o to ile masie lat. Tutaj chodzi o lata doświadczeń oraz od tego co masz tu.- pokazał na jego głowę.- Oraz tu.- po czym pokazał na miejsce gdzie znajduje się serce.- Musisz dużo się uczyć i trenować. Rozumiesz?- chłopiec spojrzał głęboko w oczy ojca i kiwnął głową. Chłopiec postanowił być takim samym wspaniałym i znanym samurajem jak jego ojciec.
20 III 1970r.- Festiwal Wiosenny
- Jeszcze trochę, pchaj. Mocniej. Jeszcze mocniej. Już prawie. Jeszcze mocniej.- dopingowała kobietę, akuszerka. Kobieta robiła wszystko, według jej wskazówek. Była przy nie również niewielka służba składająca się z samych kobiet. Za drzwiami stał zniecierpliwiony mąż kobiety, miał wielką nadzieję że ona jak i dziecko będą mieć się dobrze. Myślał o tym czy by nie usiąść gdy nagle zza drzwi usłyszał płacz dziecka i głos akuszerki. Po kilku minutach wyszła do mężczyzny, który ujrzał jak w jej ramionach leży dziecko owinięte-jego dziecko, które okazało się być płci pięknej. Był tak szczęśliwy, że się popłakał, a wiadomość o tym, że jego żona oraz dziecko są zdrowe ulżyła jakby ciężki kamień spadł mu z serca.
-Kochanie wiem już jak ją nazwę.- przerwała ciszę swoim szeptem do ukochanego.
- Jakież to imię?- zapytał również szeptem, aby nie obudzić jego małej córeczki.
- Chcę jej nadać imię Haruko.- mężczyzna ucałował głowę małżonki.
- Witaj Haruko, córeczko, któraś urodziła się pierwszego dnia wiosny, jesteś dzieckiem wiosny. Abyś była ciepła i piękna jak ta pora roku.- mężczyzna złożył delikatny motyli pocałunek na główce córeczki, po czym się uśmiechnął promiennie.
W tym samym czasie były obchodzone piąte już urodziny chłopca imieniem Keiji. Jest synem wspaniałego samuraja z rodziny znanych od pokoleń Fuschid'ów. Chłopiec wiedział, że gdy skończył już pięć lat będzie mógł legalnie przygotowywać się na byciem samurajem. Szkolenia na samuraja są trudne, długie i bardzo ciężkie. Bardzo dużo osób rezygnuje z dalszych szkoleń, ponieważ psychicznie nie wytrzymują. Do tego wiedza o królestwach i swoich przyszłych wrogach jest bardzo im potrzebna, więc tego też uczą.
Król Takashi dostał zawiadomienie, o tym że tego dnia na świat przyszła córka rodziny Harad'ów. Ta rodzina od pokoleń była dość szanowana przez rodzinę królewską. Dlatego Król wysłał rzeczy dla dziecka, które się przydadzą oraz dla małżonków. Trzy duże wydarzenia w ciągu jednego zawsze pamiętnego dnia, to coś wspaniałego.
20 III 1990r.Festiwal Wiosenny
- Nie złapiesz mnie~!- krzyknęła rozbawiona dziewczyna o błękitnych niczym niego oczach i długich, brązowych włosach. Jej śmiech był słodki i melodyjny. Dziewczyna od zawsze lubiła się bawić, jednak do nauki zawsze była chętna. Dzięki czemu umiała dziergać, robić z papieru wspaniałe orgiami, szyć, szydełkować, robić biżuterię i innego tego typu. Była bardzo utalentowana, a naucza łatwo jej się przyswajała. Jednak była zbyt ruchliwa i czasem sprowadzała na siebie kłopoty. Ostatnio wpadła do jeziora przez co się mocno przeziębiła, a gorączka prawie ją pokonała. Jednak wyszła z tego i znowu jest pełna energii.- No, wysil się. Bo Ci ucieknę~!- rozbawiona nadal uciekała i schowała się za drzewem.
- Mam Cię!- krzyknął jej ojciec łapiąc ją.- Lubisz doprowadzać mnie do zadyszki, prawda?- zapytał rozbawiony i ciężko oddychający ojciec.
- To nie moja wina, że jesteś już stary i nie masz kondycji.- rozbawiona usłyszała nawoływania matki, więc szybko ucałowała ojca w policzek i uciekła w głąb domu. Mężczyzna tylko głęboko westchnął i przypomniał sobie, że zaledwie jakby wczoraj była małym szkrabem, który uciekał przewracając się co rusz, bo jeszcze nie umiała dobrze chodzić. Przez to wspomnienie, aż mu się samotna łezka zakręciła przy oku.
Tym czasem w domu dziewczyna była już przy matce, która ubierała ją w specjalne kimono na tego typu uroczystość jakim był Festiwal Wiosenny. Specjalnie w swoje urodziny może iść tam sama, kto wie może znajdzie sobie jakiegoś mężczyznę. Już chyba ze trzy razy matka namawiała ją na spotkania z kandydatami, których jej wybrała. Niestety ta odmawiała mówiąc, że chce sobie znaleźć sama mężczyznę, który ją pokocha taka jaka jest. Nie chce udawać przed nimi kogoś kim nie jest, nienawidzi fałszywości i tego podlizywania się aby się bardziej przypodobać. Są oni wtedy gorsi od lepu na muchy. Ubrana, lekko umalowana i po założeniu nie wielkiej biżuterii, mogła ze spokojem iść na Festiwal. Pożegnała się z rodzicami ciepło i ruszyła w wyznaczonym kierunku, który przemierzała co roku z rodzicami. Im dalej tym więcej było ludzi oraz stoisk, dekoracji.
Spędziła ten dzień świetnie, nawet więcej niż świetnie. Niedługo miało się ściemniać co zapowiadało, że niedługo miały być fajerwerki. Dziewczyna poszła w bardziej odludne miejsce, gdzie wszystko będzie lepiej widać. Gdy podchodziła do dużego drzewa, które nazywano sakura (pol. wiśnia), zauważyła mężczyznę, który siedział opierając się plecami o drzewo. Miał zamknięte oczy, a obok niego leżał miecz schowany w pochwie (zacz. futerał do noszenia broni białej siecznej). Podeszła do niego powoli i po cichu. Jednak gdy jej stopa wydała spod siebie lekkie szurnięcie, mężczyzna automatycznie szybko otworzył oczy i spojrzał łapiąc za pochwę z mieczem w stronę tego dźwięku. Jakie było jego zaskoczenie, gdy ujrzał piękne niczym błękit morza oczy, które lekko świeciły. Dziewczyna ciągle patrzyła w jego czekoladowe oczy, jakby czegoś szukała, lecz po chwili odezwała się z lekką skruchą. A mężczyzna usłyszał jej słodki niczym cukier głos, który był ciepły jak słońce o poranku.
- Przepraszam, nie chciałam Cię wystraszyć.- posłała mu delikatny uśmiech, a mężczyzna myślał, że zaraz się rozpłynie pod ciepłością tego głosu.
- Nic nie szkodzi. Ważne, że nie zrobiłem Ci krzywdy.- odpowiedział jej równie ciepło. Można by powiedzieć, że ich ciepłe głosy łączyły się w jedno i topiły się nawzajem, tak zwana harmonia. Ciągle patrząc na siebie, nie zauważyli że zrobiło się ciemno jak w oka mgnieniu. Ktoś z nich chciał się znowu odezwał, gdy nagle usłyszeli charakterystyczny huk, po czym rozjaśniło się na chwilę na kolorowo. Spojrzeli równocześnie na ciemne niebo pełne gwiazd oraz na fajerwerki. Mężczyzna wstał i zawiązał pochwę z mieczem przy pasku po czym staną obok niej. – Jestem Keiji Fuschida.- przedstawił się.
- Haruko Harada. Jeśli mogę wiedzieć ile masz lat?- zapytała zerkając na niego.
- Dzisiaj są moje dwudzieste piąte urodziny.- zauważyła jego uśmiech.
- W takim razie, mamy w tym samym dniu urodziny. – mężczyzna spojrzał na nią zaskoczony.- Moje imię dała mi mama, ponieważ Haruko oznacza dziecko wiosny. Ogółem dzisiaj mam dwudzieste urodziny.- spojrzała na niego, a ich oczy znów się spotkały. Nie mogli oderwać wzroku od siebie, a żeby było jeszcze bardziej romantycznie, wiatr zawiał i pierwsze kwiaty sakury zaczęły latać w powietrzu, pełny księżyc ich oświetlał tak samo jak kolorowe fajerwerki.
Ta chwila była cudowna i magiczna.
'°ºø•❤•.¸✿¸.•❤•.❀•. .•❀.•❤•.¸✿¸.•❤•øº°'
Słów: 1.328
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro