Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8#-Druga strona medalu.

(Z Perspektywy Judea)

Przez najbliższe 3 - 4 godziny trenowaliśmy w towarzystwie Flory. Przyznam szczerze że odkąd się pojawiła znów w Raimonie w powietrzu się unosi coś pozytywnego. Trudno to wyjaśnić ale tak jest.

-Dobra czas na przerwę! - zarządził Mark, machając nam wszystkim stojąc na bramce. Chętnie zeszliśmy z boiska i usiedliśmy na trawie.

-Mamy dla was napoje - ogłosiła Celia kiedy przyszła z Silvią i Nelly. Dostałem swój bidon od siostry i wziąłem kilka łyków. Natychmiast poczułem ulgę jak się napiłem.

-Osobiście uważam że odkąd jesteś w Raimonie Flora, wróciła nam energia do gry w piłkę - stwierdził Mark bezpośrednio zwracając się do dziewczyny która siedziała nieopodal nas wszystkich. Nastolatka spojrzała na nas zarumieniona.

-To tylko i wyłącznie wy kiedy jesteście razem w zgodzie wasza drużyna jest niepokonana. Ja tylko nad wami czuwam i pomagam nic więcej - tłumaczyła skromnie.

-Już nie bądź taka wstydliwa bo Mark ma racje - odparł Kevin, trzymając w ręku swój bidon patrząc na dziewczynę. A Flora spojrzała na niego zaskoczona.

-Od kiedy przyznajesz Markowi rację? - spytała go nie wierząc w jego słowa. A każdy zgadzał się z Markiem. Pobyt Flory dobrze wpływa na drużynę.

-Bo tak - rzucił Dragonfly oschle.

-A tak poważnie to zgadzam się z Markiem. Dużo dobrego wniosłaś odkąd wróciłaś do nas - postanowiłem się odezwać do niej. Musi uwierzyć że to wszystko jej zasługa.

-Weź Jude nie przesadzaj. Ja naprawdę nic takiego nie zrobiłam. Po prostu dobrze się zgraliście i to wszystko - wyjaśniła skrępowana do mnie.

-Chociaż nie będę ukrywała że musiałam parę rzeczy przemyśleć aby wrócić do Raimona ale jestem teraz z wami i czuje się dobrze - dodała z uśmiechem patrząc po nas wszystkich, po czym spojrzała w niebo jak był już zachód słońca.

-Aż mi się przypomniało jak nie znałam was i nie grałam w drużynie - mówiła zamyślona przyciągając kolana do klatki. Doskonale pamiętam jak jej nie znaliśmy. Dużo się wydarzyło odkąd się zjawiła w naszym życiu. Zacząłem jej się uważnie przyglądać widząc jej rozmarznie na twarzy. Nie trwało to długo bo za nami na górce pojawiła się osoba która miała już więcej się nie pojawić.

-Nie grałaś z nimi od początku? - spytał damski głos za nami. Odwróciliśmy się za siebie i zobaczyliśmy znajomą nam dziewczynę. Flora jak ją zobaczyła zerwała się na równe nogi.

-Co ty tutaj robisz Alisha? - spytała spięta na jej widok. Fioletowo włosa podeszła bliżej.

-Spokojnie. Przychodzę w pokojowych zamiarach - zapewniła nią podobnie jak i nas. Chociaż Kevin nie zbyt wierzył w jej słowa.

-Tak. Bo uważaj, że uwierzę w Twoje dobre intencje - burknął na Alishę jak zdążyłem zapamiętać jej imię. Nastolatka jedynie westchnęła i spojrzała na agresora kątem oka. Cała drużyna stała na równych nogach blisko Flory.

-Hem. Przyzwyczaiłam się do tego że większość ludzi mi nie ufa. Nic dziwnego po tym co zrobił mój ojciec. Rozumiem to i macie prawo mi nie ufać - wyznała spokojnie opanowana z rękami w dole.

-No bo Ci nie ufamy? - odparł z ironią w głosie Ironside z rękami na piersi.

-Po tym jak manipulowałaś Axelem to chyba jasne że nie mamy do Ciebie zaufania po tym wszystkim - dodał Steve stwierdzając fakt. Alisha tylko stała i wysłuchiwała każdego z osobna aż DragonFly się włączył i dołożył swoje 3 grosze.

-Po coś przyszła wiedźmo? - spytał ją wkurzony Kevin.

-Uspokój się Kevin. Daj jej coś powiedzieć - poprosił go Mark, kładąc mu dłoń na barku patrząc poważnie na Alishe. Dragonfly zerknął na Evansa osłupiały ale widząc jego wzrok odpuścił.

-Więc? Słuchamy Cię. Dlaczego tu przyszłaś? - pytał ją stanowczo Mark, zaciskając pięści w dole.

-Przyszłam porozmawiać i prosić abyście mi pozwolili dołączyć do drużyny. Od jutra będę w Raimonie bo Akademia została zniszczona. Sporo wiem o turnieju Księżycowej Poświaty. Mogę wam pomóc przejść drugi etap tych zawodów - zapewniła Marka, Alisha z ręką na sercu jednakże jej wzrok był zimny.

-Ty chyba nie chcesz się na to zgodzić prawda Mark? - spytała go oburzona Nelly.

-Mark - spojrzała na niego niepewnie Flora.

- Pozwól mi - rzekła spokojnie. Evans był trochę zdziwiony ale kiwnął głową i pozwolił jej.

( Z Perspektywy Alishy)

Nie sądziłam że kiedykolwiek przyjdzie mi rozmawiać z członkami z Raimona. Ale musiałam to zrobić. Nie mam gdzie się uczyć ani drużyny aby móc grać w piłkę.

-Pozwólmy Florze z nią porozmawiać - doradził ten Mark jak dobrze pamiętam jego imię, swoim kolegom. Nie byli do końca przekonani ale zeszli na boisko. Ja zostałam sam na sam z Blossoms.

-Pozwól, że zapytam wprost Alisha. Czemu akurat Raimon. O co Ci chodzi? - dopytywała zaintrygowana Flora, stojąc na wprost mnie.

-Dlaczego od razu przypuszczasz że mam jakiś ukryty cel w tym wszystkim? - spytałam ją z rękami na piersi.

-Po prostu zapytałam bo chce Ci zaufać ale jednak Raimon są dla mnie ważni i nie chcę aby Twoje intrygi ich skłóciły - wyjaśniła poważnie przykładając piąstkę do klatki piersiowej. Jakby tylko wiedziała że skończyłam z intrygami po tym co odstawił mój ojciec.

-Skończyłam z intrygami. Masz prawo mi nie ufać ale nigdy więcej nie będę czegoś knuła. Chcę żyć w zgodzie z innymi. Jeśli będzie trzeba to udowodnię to - oświadczyłam poważnie widząc u niej zaskoczenie.

-Muszę to obgadać z Markiem jeszcze i resztą. Jeśli chcesz być po dobrej stronie to pokaż to. Z mojej strony masz zaufanie bo trzeba dawać ludziom drugą szansę ale decyzja należy do reszty drużyny - objaśniła Flora, przedstawiając mi sytuację. Niestety zgadzałam się z nią, decyzja należy do reszty.

-W porządku. Poczekam na decyzję Marka ile będzie trzeba. Chcę pokazać że można mi zaufać - przystanęłam na jej słowa. Jestem cierpliwa i poczekam ile będzie trzeba. Chce się zmienić na lepszą osobę. Nagle Flora chwyciła mnie za dłonie.

-Oh? - westchnęłam zaskoczona na jej gest a ona na mnie spojrzała łagodnie patrząc mi w oczy.

-Czuje Alisha od Ciebie że mówisz prawdę i chcesz się zmienić to tylko mnie utwierdza w przekonaniu że dostaniesz szansę od moich przyjaciół bo ode mnie już ją dostałaś i wierzę że dobrze będziesz się czuła w Raimonie - mówiła tak spokojnie z lekkim uśmiechem na twarzy. Jest inna to na pewno. Sama to widzę jak do mnie podchodzi. Aż mi głupio że tak uprzykrzałam jej życie.

-Też mam taką nadzieję Flora - rzekłam spokojnie na tyle ile potrafię do niej i puściła moje dłonie.

-Pozwól, że o coś zapytam zanim pójdę - dodałam po chwili chcąc ją zapytać o jedną rzecz. Ona zaś zdziwiona otworzyła lekko buzię ale kiwnęła głową wyrażając zgodę.

-Co słychać u Axela? - spytałam jej w końcu a wyraz twarzy Flory zmienił się w ponury. Już nie miała tego uśmiechu co wcześniej w dodatku zagryzła wargę.

-Jest w szpitalu i do tego w śpiączce. Nie wiem, czy wiesz ale w dniu finału wbiegł do budynku aby ratować swoją siostrę o której wiesz. Nawdychał się dymu i jest nieprzytomny - wyznała a mnie zrobiło się głupio. Nie wiedziałam że jest tak z nim źle.

-Wybacz. Nie miałam pojęcia. Bardzo mi przykro. Pewnie nie jest Ci lekko wiedząc że nie ma go przy Tobie - odparłam ze skruchą i poczuciem winy. Żal mi zrobiło Flory. Mówię to zupełnie szczerze. Zrozumiałam że źle robiłam ale niektórzy potrzebują więcej czasu aby to zauważyć.

-Naprawdę się zmieniłaś i to na lepsze - zauważyła jak łza zakręciła się w jej oku.

-Ale fakt. Nie jest mi lekko lecz także staram się nie myśleć o tym zawsze bo wierzę że się prędzej czy później obudzi tak jak moja siostrzyczka - dodała przygnębiona pociągając nosem z piąstkami przyłożonymi do klatki. No faktycznie ona ma jeszcze siostrę tak jak Blaze. Idealnie się dobrali. A ja to chciałam eh. zniszczyć. Głupia byłam tak postępując.

-Kochasz go prawda mimo wszystko? Jeśli tak to Twoja miłość go obudzi - doradziłam skromnie z delikatnym uśmiechem na buzi.

-Dzięki za te słowa. Dużo dla mnie one znaczą - oznajmiła przecierając oczy, po czym przytuliła mnie? Byłam zaskoczona jej posunięciem ale ostrożnie ją objęłam. Nie przypuszczałam że to zrobi bo byłam dla niej okropna. Ma tak dobre serce.

-Nie ma za co. Pora już na mnie. Do zobaczenia - pożegnałam się z nią i poszłam w swoją stronę a ona została ze swoimi przyjaciółmi.

Idąc w stronę posiadłości ojca wydawało mi się że ktoś mnie śledzi.

-Chodziłaś do Czarnego Księżyca a teraz poszłaś do innej szkoły. Dlaczego? - odezwał się niski głos jakiegoś chłopaka. Przystanęłam i zaczęłam się rozglądać ale nikogo nie zobaczyłam. Może mi się wydawało albo ten ktoś dobrze się ukrył. Być może to moja wyobraźnia. Jeszcze chwilę się oglądałam za siebie aż odpuściłam i wróciłam do posiadłości. Dziwnie bez ojca. Hem.

No i jest kolejny rozdział.
Jak oceniacie przemianę Alishy ze złej na dobrą?
Czy Raimon jej zaufa?
A może wystawią ją na próbę aby przekonać się, czy mówi prawdę.
Data napisania:04.07.2024
Liczba słów: 1382.
To tyle
Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro