7#-Powrót Flory.
Tymczasem w restauracji Rairaiken
(Z Perspektywy Hillmana)
Zwykły dzień w pracy. Nie miałem klientów, więc zamiatałem podłogę, ale wszystko zmieniło się, gdy drzwi rozsunął detektyw.Nie bez powodu raczej tu przyszedł.
-Można? - spytał chcąc wejść do środka. Spojrzałem na niego znacząco.
-Jasne,zapraszam - wpuściłem go i odłożyłem miotłę w kąt idąc na kuchnie. Mężczyzna usiadł naprzeciwko mnie, najbliżej blatu.
-Co podać? - spytałem i wytarłem szklankę ściereczką i odłożyłem ją na miejsce w szafce.
-Może być woda - odpowiedział składając ręce w piramidkę pod brodą. Przeczuwałem, że ma mi coś ważnego do powiedzenia. Kiwnąłem głową i nalałem mu wody do czystej szklanki i postawiłem napój przed nim.
-Proszę - rzuciłem życzliwie a on się na mnie popatrzył. Zmarszczyłem brwi widząc jak mi się przygląda. Wziął naczynie do ręki. Napił się i odetchnął z ulgą.
-Przyszedłem do Pana w pewnej sprawie. Chodzi o Nicholasa Blacka - zaczął tłumaczyć jak odłożył szklankę. Na nazwisko człowieka wzdrygnąłem. Evans i pozostali tyle się nacierpieli przez tego potwora że cokolwiek o nim usłyszę na jego temat będę się trzymał swojego.
-Wiec słucham. Co ten człowiek Panu powiedział? - spytał zainteresowany.
-Trudno to wyjaśnić ale po naszej ostatniej rozmowie ciągle mówi o pożarze sprzed jedenastu,niebawem prawie dwunastu lat. Wtedy zginęła jego rodzina wraz z córkami jak mi zdradził - zaczął z rękami na krzyż opierając się o blat stołu. Dotknęła go tragedia ale to nie wyjaśnia dlaczego taki jest.
-Tylko czemu ciągle o tym mówi? - spytałem zaintrygowany.
-Sam chciałbym to wiedzieć - westchnął zakłopotany namyślając się czemu ten człowiek mówi tylko o jednym. Co pożar z jego przeszłości ma związek z jego przestępstwami?
-Tłumaczył że nie był na tyle by zdolny aby podpalić własną szkołę bo tamtego dnia bał się o własne życie jak i o innych. Nie chciał aby ludzie zginęli w taki sam sposób jak jego rodzina - kontynuował, coraz bardziej się zastanawiałem czy aby na pewno to prawda.
-Jest Pan pewien że Black nie kłamie? Skąd taka pewność że to, co mówi jest prawdą? Może szuka sposobu aby uniknąć więzienia? - wywnioskowałem nieprzekonany do tego co mówił mu ten facet.
-Też tak sądziłem ale moi ludzie to sprawdzili - rzucił krótko podnosząc wzrok na moją osobę. Niedowierzałem że to prawda ale jednak.
-Faktycznie 11 lat temu w jego rodzinnym kraju posiadłość jego brata stanęła w płomieniach a ciała ich dwóch córek do tej pory nie odnaleziono. Jednak że.. - zaczął ale uciął. Zdziwiłem się.
-Jednakże co? - zmarszczyłem brwi jak przerwał swoją wypowiedź.
-Słyszałem coś bardzo również dziwnego z jego ust - dodał po chwili zamyślony.
-Wspominał coś o Florze Blossoms. Nalegał na rozmowę z nią - wyznał pokrótce.
-Nie sądzę aby dziewczyna chciała z nim porozmawiać po tym co przeszła w Akademii. Poza tym - uciąłem po tym jak westchnąłem i zająłem się swoimi obowiązkami.
-Pobyt Blazea w szpitalu i do tego w śpiączce wiele kosztuje ją nerwów. W tym stanie także znajduje się młodsza siostra, Blossoms. Dziewczyna wiele się wycierpiała jak i obwiniała za nieszczęścia jakie przytrafiły się chłopcom. Rozmowa z Blackiem po tym wszystkim mogłaby ją źle na nią wpłynąć psychicznie - uzmysłowiłem mężczyźnie jak stałem do niego tyłem.
-Jedno jest pewne. Pożar w Akademii nie wywołał Nicholas Black - oznajmił poważnym tonem w głosie. Byłem w szoku i odwróciłem się do faceta przodem.
-Jak to, to nie on podpalił budynek? - dopytałem zaskoczony. Detektyw pokręcił głową. Byłem w szoku.
-Nagrania z kamer które udało się odzyskać potwierdziły jego słowa. Cały czas był w swoim gabinecie a wcześniej rozmawiał z pewnym chłopakiem - odpowiedział tłumacząc stanowczo.
-Jakim chłopakiem? - byłem skonfundowany słysząc to wszystko.
-Tego nie wiem. Ale jest nie do wykrycia przez moich ludzi. Black twierdzi że to absolwent Akademii lecz niezbyt mu wierzę ponieważ kiedy go próbowałem pytać o niego był zdenerwowany jakby się go obawiał. Widziałem to w jego oczach. - oznajmił zamyślony jednak wciąż poważnym tonem. Black boi się zwyczajnego nastolatka? To jakiś absurd.
-Czyli że on się boi swojego absolwenta? - spytałem zdumiony z uniesioną brwią do góry.
-Tego nie wiem ale to wszystko jest dziwne. Chłopak w żadnym urzędzie nie jest zarejestrowany ani nie ma go w bazie danych mieszkańców - tłumaczył trochę zaniepokojony detektyw. Zbladłem trochę po tych słowach.
-Ale co to znaczy w takim razie? - spytałem zdenerwowany.
-To tak jakby on nie istniał - uznał zamyślony ale też nie krył szoku. Również tak się poczułem. Chłopak który uczył się u Blacka nie istnieje to w takim razie kim był albo jest ten nastolatek?
Jakiś czas później
( Z Perspektywy Fi'i)
Po lekcjach które zleciały dosyć szybko udaliśmy się nad rzekę. Mark ciągle był zafascynowany tym że Flora wróciła do Raimona. Jak teraz jej się przyglądam to ma w sobie coś takiego....hm tajemniczego? Tak bym to ujęła.
Zeszliśmy na dół na boisko. Poszliśmy w stronę ławek aby się przebrać jednak tylko Flora została w mundurku. Od razu wszyscy na nią spojrzeli.
-Hm. A ty się nie przebierasz? - spytał jej się zaskoczony Nathan jak wyciągnął strój z torby. Ona stała z rękami w dole tak spokojnie.
-Dzisiaj jeszcze nie - rzuciła łagodnie, po czym Mark się dołączył.
-Ale czemu nie chcesz z nami trenować? - jęknął zawiedziony. Halo ja też jestem dziewczyną w drużynie. Co ta Flora ma czego ja nie mam?
-Za wcześnie jest na to Mark jeszcze. Na razie wróciłam do Raimona ale do drużyny potrzebuje trochę więcej czasu - wyjaśniła spokojnie. Evans po jej słowach trochę zmarkotniał. Eh i znowu to samo.
-No nie daj się prosić Flora. Pograj z nami proszę - jęknął błagalnie. Strzeliłam sobie w czoło. Zacisnęłam pięści w dole, po czym podeszłam do Marka i pociągnęłam go za ucho.
-Aj.Aj.Aj. Aj Fia moje ucho boli puść je - mówił z bólem jak go ciągnęłam na boisko a pozostali nie kryli śmiechu.
-Jak dziewczyna mówi nie to znaczy że NIIE - uświadomiłam go jak zaciągnęłam na jego bramkę bo był już przebrany.
-Dobrze Fia. Ajajajajajajajaj tylko mnie puść będę już grzeczny! - wykrzyczał błagalnie. Puściłam jego ucho. Było czerwone i większe. Otrzepałam dłonie o siebie czując satysfakcję że dostał pouczenie. Mark usiadł na murawie na kolanach podpierając się na prostych rękach z łezką w oku.
-Czemuż to zrobiła?! Teraz całe ucho mnie boli! - narzekał jak dziecko. Czasem zachowuje się jak dorosły, a nie raz jak maluch którego trzeba pilnować. Popatrzyłam na niego z mordem w oczach wiedząc że po tym zakuma czemu tak postąpiłam.
-Dobra już zrozumiałem. he.he - pomachał ręką drapiąc się nerwowo po karku.
-Dobra panowie i ty Fia czas na trening! - zawołał jak się doprowadził do ładu. Podeszłam sprawnie do Flory. Byłyśmy tego samego wzrostu. Była trochę osłupiała na tą sytuację.
-Nie ma za co - rzuciłam w pośpiechu i wróciłam na boisko zajmując swoją pozycję.
-J-Jasne dzięki Fia - wyjąkała trochę zdziwiona nastolatka ale potem usiadła na trawie aby oglądać nasz trening.
-Pokazałaś Flames klasę - pochwalił mnie Kevin, stojąc obok. Zerknęłam na niego kątem oka.
-Tobie też tak mogę zrobić jak nie będziesz się słuchać i mnie obrażać - rzekłam chłodno a ten tylko prychnął pod nosem.
-Dobra dosyć tego gadania czas pograć! - krzyczał nakręcony Mark jak nigdy.
( Z Perspektywy Flory)
Hem. Wiem. Wolałabym grać z nimi tak jak kiedyś ale chce jeszcze się z tym oswoić. Na razie wróciłam do Raimona ale z drużyną wolę poczekać. Siedziałam na trawie patrząc na drużynę moich przyjaciół z zafascynowaniem opierając łokcie o kolana a piąstki przyłożone do policzków.
-Poćwiczmy teraz podania górą! - zarządził głośno Jude biegnąc z piłką, po czym ją kopnął.
-Twoja Fia! - podał do niej górą a ona wyskoczyła i ją przechwyciła.
-Dzięki Jude! - zawołała chcąc podać dalej. Jest niesamowita. Mamy podobny poziom gry. Tylko że ona więcej ma odwagi się komuś postawić i robić ludzi w bambuko. Ja tak nie umiem. Za szczera jestem i zbyt delikatna aby pociągnąć Marka za ucho do bólu. yhm. Swoją drogą było to całkiem śmieszne.
-Przejmij Erick! - krzyknęła Fia wykopując piłkę do góry. Eagle odbił się od ziemi ale nie do końca bo trochę się szurał butem i dopiero potem odbił się i wyskoczył w górę. Od razu spostrzegłam iż małe iskry wydobyły się z jego buta. Tak se pomyślałam aby.
-Erick! - zerwałam się na równe nogi i zaczęłam do niego krzyczeć z dłońmi przy policzkach.
-Obracaj się w powietrzu a potem uderz w piłkę! - dodałam a ten na mnie spojrzał z góry zaskoczony. Czułam taką potrzebę aby się włączyć. Pozostali spojrzeli na mnie jak na idiotkę ale Eagle posłuchał i tak postąpił. Obrócił się dwa razy w powietrzu, po czym uderzył w piłkę a ona poleciała wielką błyszczącą iskrą niczym piorun do siatki koło Marka.
-Ale jak ja to? - spytał sam siebie jak wylądował stabilnie przed bramką.
-Co to w ogóle było? - spytał zdziwiony Jude i popatrzył na Ericka.
-O to chodziło - podeszłam do nich w końcu. Chłopaki na mój widok mieli na czole wypisane: O co tu biega?!. Zaśmiałam się w myślach widząc ich miny.
-Kiedy szurałeś butem po murawie jak miałeś się odbić od ziemi spod niego zobaczyłam małe iskry dlatego postanowiłam Ci doradzić abyś spróbować oddać strzał - wyjaśniłam spokojnie na tyle ile było mi dane kiedy Erick mi się przyglądał.
-Jak ty na to wpadłaś? - spytał zdziwiony Kevin z rękami na piersi.
-Tak jakoś to zauważyłam - odparłam skrępowana masując sobie kark.
-To było genialne Flora tym bardziej musisz wrócić do drużyny - namawiał mnie Mark. Fia od razu na niego spojrzała z mordem.
-A mam znowu pociągnąć Cię za ucho? - spytała patrząc na niego wymownie on jedynie się spiął i zamilkł po tym Flames przekierowała wzrok na mnie.
-Myślę że mogłabyś nam pomagać w treningach. Dzięki Tobie Erick opanował nowy ruch - wskazała na niego gestem dłoni.
-Kto się ze mną zgadza? - spojrzała po chłopakami. Każdy podniósł rękę.
-No nie wiem. Ja tylko zobaczyłam coś, czego nikt nie wychwycił. Nic nadzwyczajnego - tłumaczyłam zawstydzona stykając palcami wskazującymi skrępowana.
-To jest dobry pomysł - w końcu odezwał się Jude z rękami na piersi przyglądając mi się w tych swoich goglach. Otworzyłam szerzej oczy zaskoczona.
-Ale na pewno? - Nie byłam do końca do tego pomysłu przekonana. Spojrzałam po wszystkich a oni przytakiwali głowami.
-Popieram Judea. Bardzo nam pomożesz jakbyś się zgodziła - odezwał się Nathan.
-Też się zgadzam - odparł Timmy. Popatrzyłam na niego z góry.
-Jesteś niesamowita jeśli idzie o piłkę. Pomogłaś Erickowi to pomożesz nam wszystkim. Bardzo Cię prosimy - mówił niski chłopak z długim kucykiem.
-Czuje się nieswojo i zagrożony ale wyjątkowo się muszę zgodzić - burknął niechętnie Kevin. Przywykłam do jego zazdrości.
-Jakbyś nam pomagała w treningach dzień w dzień bylibyśmy lepsi - namawiał mnie Steve w pełni przekonany. Ale ja nie jestem pewna czy dam radę.
-Bardzo Cię prosimyyy Floraaa - wyjąkał Jack. W końcu westchnęłam zabierając głos w tej dyskusji.
-W porządku. Zgadzam się, pomogę wam tylko już nie mówcie o tym - zgodziłam się, chyba dobrze postąpiłam. W końcu to moi przyjaciele. Od razu po tych słowach zwyczajnie mnie uściskali.
-Dzięki Flora jesteś najlepsza! - wykrzyczeli chórem. Nie miałam sumienia im odmówić.
-Wiem ale może mnie tak puścicie już? Proszę? EJ! Puszczajcie mnie! - krzyczałam jak mnie przytulali.
-Wybacz! - pisnęli na raz i mnie puścili. Mają siłę to trzeba im przyznać. W szczególności Jack z racji tego że jest największy z wszystkich.
-Skoro się zgodziłam to wracam na górkę a wy do treningu - oznajmiłam idąc na swoje miejsce a oni wrócili do treningu. Nie wiem czemu ale czuję przypływ wielkiej energii kiedy z nimi jestem i patrzę jak oni grają. Moje serce wypełnia się szczęściem którego nigdy wcześniej nie czułam.
-Wracamy do trenowania! - ogłosił jeszcze energiczniej Mark z bramki.
-Mam pomysł na nazwę strzału Ericka. To będzie przelotna iskra - rzucił Willy, poprawiając okulary. Uniosłam brew zniesmaczona. Przelotna iskra? Czy ja wiem?
-Słaba nazwa okularniku - skomentował Kevin jak kopał piłkę po boisku a biedny Willy skamieniał z upokorzenia. Zagryzłam wargę aby nie wybuchnąć ze śmiechu. Bardzo mi brakowało tej atmosfery jaka jest w Raimon. Tęskniłam za tym mocno.
No i pojawił się kolejny rozdział.
Flora powróciła do drużyny Raimona lecz nie jest na tyle gotowa aby znowu grać.
Jak myślicie ile czasu jej zajmię nim się przełamię?
Data napisania:03.07.2024
Liczba słów:1913
To tyle
Bayo!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro