Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7#-Powrót Flory.

Tymczasem w restauracji Rairaiken

(Z Perspektywy Hillmana)

Zwykły dzień w pracy. Nie miałem klientów, więc zamiatałem podłogę, ale wszystko zmieniło się, gdy drzwi rozsunął detektyw.Nie bez powodu raczej tu przyszedł.

-Można? - spytał chcąc wejść do środka. Spojrzałem na niego znacząco.

-Jasne,zapraszam - wpuściłem go i odłożyłem miotłę w kąt idąc na kuchnie. Mężczyzna usiadł naprzeciwko mnie, najbliżej blatu.

-Co podać? - spytałem i wytarłem szklankę ściereczką i odłożyłem ją na miejsce w szafce.

-Może być woda - odpowiedział składając ręce w piramidkę pod brodą. Przeczuwałem, że ma mi coś ważnego do powiedzenia. Kiwnąłem głową i nalałem mu wody do czystej szklanki i postawiłem napój przed nim.

-Proszę - rzuciłem życzliwie a on się na mnie popatrzył. Zmarszczyłem brwi widząc jak mi się przygląda. Wziął naczynie do ręki. Napił się i odetchnął z ulgą.

-Przyszedłem do Pana w pewnej sprawie. Chodzi o Nicholasa Blacka - zaczął tłumaczyć jak odłożył szklankę. Na nazwisko człowieka wzdrygnąłem. Evans i pozostali tyle się nacierpieli przez tego potwora że cokolwiek o nim usłyszę na jego temat będę się trzymał swojego.

-Wiec słucham. Co ten człowiek Panu powiedział? - spytał zainteresowany.

-Trudno to wyjaśnić ale po naszej ostatniej rozmowie ciągle mówi o pożarze sprzed jedenastu,niebawem prawie dwunastu lat. Wtedy zginęła jego rodzina wraz z córkami jak mi zdradził - zaczął z rękami na krzyż opierając się o blat stołu. Dotknęła go tragedia ale to nie wyjaśnia dlaczego taki jest.

-Tylko czemu ciągle o tym mówi? - spytałem zaintrygowany.

-Sam chciałbym to wiedzieć - westchnął zakłopotany namyślając się czemu ten człowiek mówi tylko o jednym. Co pożar z jego przeszłości ma związek z jego przestępstwami?

-Tłumaczył że nie był na tyle by zdolny aby podpalić własną szkołę bo tamtego dnia bał się o własne życie jak i o innych. Nie chciał aby ludzie zginęli w taki sam sposób jak jego rodzina - kontynuował, coraz bardziej się zastanawiałem czy aby na pewno to prawda.

-Jest Pan pewien że Black nie kłamie? Skąd taka pewność że to, co mówi jest prawdą? Może szuka sposobu aby uniknąć więzienia? - wywnioskowałem nieprzekonany do tego co mówił mu ten facet.

-Też tak sądziłem ale moi ludzie to sprawdzili - rzucił krótko podnosząc wzrok na moją osobę. Niedowierzałem że to prawda ale jednak.

-Faktycznie 11 lat temu w jego rodzinnym kraju posiadłość jego brata stanęła w płomieniach a ciała ich dwóch córek do tej pory nie odnaleziono. Jednak że.. - zaczął ale uciął. Zdziwiłem się.

-Jednakże co? - zmarszczyłem brwi jak przerwał swoją wypowiedź.

-Słyszałem coś bardzo również dziwnego z jego ust - dodał po chwili zamyślony.

-Wspominał coś o Florze Blossoms. Nalegał na rozmowę z nią - wyznał pokrótce.

-Nie sądzę aby dziewczyna chciała z nim porozmawiać po tym co przeszła w Akademii. Poza tym - uciąłem po tym jak westchnąłem i zająłem się swoimi obowiązkami.

-Pobyt Blazea w szpitalu i do tego w śpiączce wiele kosztuje ją nerwów. W tym stanie także znajduje się młodsza siostra, Blossoms. Dziewczyna wiele się wycierpiała jak i obwiniała za nieszczęścia jakie przytrafiły się chłopcom. Rozmowa z Blackiem po tym wszystkim mogłaby ją źle na nią wpłynąć psychicznie - uzmysłowiłem mężczyźnie jak stałem do niego tyłem.

-Jedno jest pewne. Pożar w Akademii nie wywołał Nicholas Black - oznajmił poważnym tonem w głosie. Byłem w szoku i odwróciłem się do faceta przodem.

-Jak to, to nie on podpalił budynek? - dopytałem zaskoczony. Detektyw pokręcił głową. Byłem w szoku.

-Nagrania z kamer które udało się odzyskać potwierdziły jego słowa. Cały czas był w swoim gabinecie a wcześniej rozmawiał z pewnym chłopakiem - odpowiedział tłumacząc stanowczo.

-Jakim chłopakiem? - byłem skonfundowany słysząc to wszystko.

-Tego nie wiem. Ale jest nie do wykrycia przez moich ludzi. Black twierdzi że to absolwent Akademii lecz niezbyt mu wierzę ponieważ kiedy go próbowałem pytać o niego był zdenerwowany jakby się go obawiał. Widziałem to w jego oczach. - oznajmił zamyślony jednak wciąż poważnym tonem. Black boi się zwyczajnego nastolatka? To jakiś absurd.

-Czyli że on się boi swojego absolwenta? - spytałem zdumiony z uniesioną brwią do góry.

-Tego nie wiem ale to wszystko jest dziwne. Chłopak w żadnym urzędzie nie jest zarejestrowany ani nie ma go w bazie danych mieszkańców - tłumaczył trochę zaniepokojony detektyw. Zbladłem trochę po tych słowach.

-Ale co to znaczy w takim razie? - spytałem zdenerwowany.

-To tak jakby on nie istniał - uznał zamyślony ale też nie krył szoku. Również tak się poczułem. Chłopak który uczył się u Blacka nie istnieje to w takim razie kim był albo jest ten nastolatek?

Jakiś czas później

( Z Perspektywy Fi'i)

Po lekcjach które zleciały dosyć szybko udaliśmy się nad rzekę. Mark ciągle był zafascynowany tym że Flora wróciła do Raimona. Jak teraz jej się przyglądam to ma w sobie coś takiego....hm tajemniczego? Tak bym to ujęła.

Zeszliśmy na dół na boisko. Poszliśmy w stronę ławek aby się przebrać jednak tylko Flora została w mundurku. Od razu wszyscy na nią spojrzeli.

-Hm. A ty się nie przebierasz? - spytał jej się zaskoczony Nathan jak wyciągnął strój z torby. Ona stała z rękami w dole tak spokojnie.

-Dzisiaj jeszcze nie - rzuciła łagodnie, po czym Mark się dołączył.

-Ale czemu nie chcesz z nami trenować? - jęknął zawiedziony. Halo ja też jestem dziewczyną w drużynie. Co ta Flora ma czego ja nie mam?

-Za wcześnie jest na to Mark jeszcze. Na razie wróciłam do Raimona ale do drużyny potrzebuje trochę więcej czasu - wyjaśniła spokojnie. Evans po jej słowach trochę zmarkotniał. Eh i znowu to samo.

-No nie daj się prosić Flora. Pograj z nami proszę - jęknął błagalnie. Strzeliłam sobie w czoło. Zacisnęłam pięści w dole, po czym podeszłam do Marka i pociągnęłam go za ucho.

-Aj.Aj.Aj. Aj Fia moje ucho boli puść je - mówił z bólem jak go ciągnęłam na boisko a pozostali nie kryli śmiechu.

-Jak dziewczyna mówi nie to znaczy że NIIE - uświadomiłam go jak zaciągnęłam na jego bramkę bo był już przebrany.

-Dobrze Fia. Ajajajajajajajaj tylko mnie puść będę już grzeczny! - wykrzyczał błagalnie. Puściłam jego ucho. Było czerwone i większe. Otrzepałam dłonie o siebie czując satysfakcję że dostał pouczenie. Mark usiadł na murawie na kolanach podpierając się na prostych rękach z łezką w oku.

-Czemuż to zrobiła?! Teraz całe ucho mnie boli! - narzekał jak dziecko. Czasem zachowuje się jak dorosły, a nie raz jak maluch którego trzeba pilnować. Popatrzyłam na niego z mordem w oczach wiedząc że po tym zakuma czemu tak postąpiłam.

-Dobra już zrozumiałem. he.he - pomachał ręką drapiąc się nerwowo po karku.

-Dobra panowie i ty Fia czas na trening! - zawołał jak się doprowadził do ładu. Podeszłam sprawnie do Flory. Byłyśmy tego samego wzrostu. Była trochę osłupiała na tą sytuację.

-Nie ma za co - rzuciłam w pośpiechu i wróciłam na boisko zajmując swoją pozycję.

-J-Jasne dzięki Fia - wyjąkała trochę zdziwiona nastolatka ale potem usiadła na trawie aby oglądać nasz trening.

-Pokazałaś Flames klasę - pochwalił mnie Kevin, stojąc obok. Zerknęłam na niego kątem oka.

-Tobie też tak mogę zrobić jak nie będziesz się słuchać i mnie obrażać - rzekłam chłodno a ten tylko prychnął pod nosem.

-Dobra dosyć tego gadania czas pograć! - krzyczał nakręcony Mark jak nigdy.

( Z Perspektywy Flory)

Hem. Wiem. Wolałabym grać z nimi tak jak kiedyś ale chce jeszcze się z tym oswoić. Na razie wróciłam do Raimona ale z drużyną wolę poczekać. Siedziałam na trawie patrząc na drużynę moich przyjaciół z zafascynowaniem opierając łokcie o kolana a piąstki przyłożone do policzków.

-Poćwiczmy teraz podania górą! - zarządził głośno Jude biegnąc z piłką, po czym ją kopnął.

-Twoja Fia! - podał do niej górą a ona wyskoczyła i ją przechwyciła.

-Dzięki Jude! - zawołała chcąc podać dalej. Jest niesamowita. Mamy podobny poziom gry. Tylko że ona więcej ma odwagi się komuś postawić i robić ludzi w bambuko. Ja tak nie umiem. Za szczera jestem i zbyt delikatna aby pociągnąć Marka za ucho do bólu. yhm. Swoją drogą było to całkiem śmieszne.

-Przejmij Erick! - krzyknęła Fia wykopując piłkę do góry. Eagle odbił się od ziemi ale nie do końca bo trochę się szurał butem i dopiero potem odbił się i wyskoczył w górę. Od razu spostrzegłam iż małe iskry wydobyły się z jego buta. Tak se pomyślałam aby.

-Erick! - zerwałam się na równe nogi i zaczęłam do niego krzyczeć z dłońmi przy policzkach.

-Obracaj się w powietrzu a potem uderz w piłkę! - dodałam a ten na mnie spojrzał z góry zaskoczony. Czułam taką potrzebę aby się włączyć. Pozostali spojrzeli na mnie jak na idiotkę ale Eagle posłuchał i tak postąpił. Obrócił się dwa razy w powietrzu, po czym uderzył w piłkę a ona poleciała wielką błyszczącą iskrą niczym piorun do siatki koło Marka.

-Ale jak ja to? - spytał sam siebie jak wylądował stabilnie przed bramką.

-Co to w ogóle było? - spytał zdziwiony Jude i popatrzył na Ericka.

-O to chodziło - podeszłam do nich w końcu. Chłopaki na mój widok mieli na czole wypisane: O co tu biega?!. Zaśmiałam się w myślach widząc ich miny.

-Kiedy szurałeś butem po murawie jak miałeś się odbić od ziemi spod niego zobaczyłam małe iskry dlatego postanowiłam Ci doradzić abyś spróbować oddać strzał - wyjaśniłam spokojnie na tyle ile było mi dane kiedy Erick mi się przyglądał.

-Jak ty na to wpadłaś? - spytał zdziwiony Kevin z rękami na piersi.

-Tak jakoś to zauważyłam - odparłam skrępowana masując sobie kark.

-To było genialne Flora tym bardziej musisz wrócić do drużyny - namawiał mnie Mark. Fia od razu na niego spojrzała z mordem.

-A mam znowu pociągnąć Cię za ucho? - spytała patrząc na niego wymownie on jedynie się spiął i zamilkł po tym Flames przekierowała wzrok na mnie.

-Myślę że mogłabyś nam pomagać w treningach. Dzięki Tobie Erick opanował nowy ruch - wskazała na niego gestem dłoni.

-Kto się ze mną zgadza? - spojrzała po chłopakami. Każdy podniósł rękę.

-No nie wiem. Ja tylko zobaczyłam coś, czego nikt nie wychwycił. Nic nadzwyczajnego - tłumaczyłam zawstydzona stykając palcami wskazującymi skrępowana.

-To jest dobry pomysł - w końcu odezwał się Jude z rękami na piersi przyglądając mi się w tych swoich goglach. Otworzyłam szerzej oczy zaskoczona.

-Ale na pewno? - Nie byłam do końca do tego pomysłu przekonana. Spojrzałam po wszystkich a oni przytakiwali głowami.

-Popieram Judea. Bardzo nam pomożesz jakbyś się zgodziła - odezwał się Nathan.

-Też się zgadzam - odparł Timmy. Popatrzyłam na niego z góry.

-Jesteś niesamowita jeśli idzie o piłkę. Pomogłaś Erickowi to pomożesz nam wszystkim. Bardzo Cię prosimy - mówił niski chłopak z długim kucykiem.

-Czuje się nieswojo i zagrożony ale wyjątkowo się muszę zgodzić - burknął niechętnie Kevin. Przywykłam do jego zazdrości.

-Jakbyś nam pomagała w treningach dzień w dzień bylibyśmy lepsi - namawiał mnie Steve w pełni przekonany. Ale ja nie jestem pewna czy dam radę.

-Bardzo Cię prosimyyy Floraaa - wyjąkał Jack. W końcu westchnęłam zabierając głos w tej dyskusji.

-W porządku. Zgadzam się, pomogę wam tylko już nie mówcie o tym - zgodziłam się, chyba dobrze postąpiłam. W końcu to moi przyjaciele. Od razu po tych słowach zwyczajnie mnie uściskali.

-Dzięki Flora jesteś najlepsza! - wykrzyczeli chórem. Nie miałam sumienia im odmówić.

-Wiem ale może mnie tak puścicie już? Proszę? EJ! Puszczajcie mnie! - krzyczałam jak mnie przytulali.

-Wybacz! - pisnęli na raz i mnie puścili. Mają siłę to trzeba im przyznać. W szczególności Jack z racji tego że jest największy z wszystkich.

-Skoro się zgodziłam to wracam na górkę a wy do treningu - oznajmiłam idąc na swoje miejsce a oni wrócili do treningu. Nie wiem czemu ale czuję przypływ wielkiej energii kiedy z nimi jestem i patrzę jak oni grają. Moje serce wypełnia się szczęściem którego nigdy wcześniej nie czułam.

-Wracamy do trenowania! - ogłosił jeszcze energiczniej Mark z bramki.

-Mam pomysł na nazwę strzału Ericka. To będzie przelotna iskra - rzucił Willy, poprawiając okulary. Uniosłam brew zniesmaczona. Przelotna iskra? Czy ja wiem?

-Słaba nazwa okularniku - skomentował Kevin jak kopał piłkę po boisku a biedny Willy skamieniał z upokorzenia. Zagryzłam wargę aby nie wybuchnąć ze śmiechu. Bardzo mi brakowało tej atmosfery jaka jest w Raimon. Tęskniłam za tym mocno.

No i pojawił się kolejny rozdział.
Flora powróciła do drużyny Raimona lecz nie jest na tyle gotowa aby znowu grać.

Jak myślicie ile czasu jej zajmię nim się przełamię?

Data napisania:03.07.2024

Liczba słów:1913
To tyle
Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro